Dziś jest ślub. Strasznie się denerwuje. A co jeżeli Abby powie ,,nie". Nie wiem co wtedy zrobię, a co z niespodzianką?! Muszę zadzwonić do Marcela. Koniecznie ! Wybrałem jego numer. Odebrał po 2 sygnale.
- Marcel wszystko gotowe?
- Tak. Robię ostatnie poprawki.
- Dobra. Przyjeżdżaj.
- Już wychodzę. Pa.
Zakończył połączenie. Wyszłem z pokoju na tyłach kościoła i skierowałem się do ołtarza. Stałem oczekując moje drużby . Wbiegł minute przed rozpoczęciem. Stanął obok mnie i poprawił garnitur. Wkrótce zaczęto grać muzykę, a przez drzwi weszła Abby trzymając się swojego brata - Tima. Przed nią szła Vanessa trzymająca obrączki, ubrana w śliczną różową sukienkę i czarne sandałki. Druhną Abby była Elle, ubrana w jasno turkusową sukienkę na ramiączka. Muzyka umilkła ,a Abby stanęła na przeciwko mnie. Kiedy powiedzieliśmy sobie sakramentalne tak, udaliśmy się do sali weselnej, zaczepiając niespodziankę. Kiedy Marcel minął sale, Abby była zdziwiona.
- Marcel gdzie ty jedziesz ?
- Zobaczysz.
Abby zamilkła aż do niespodzianki. Marcel zaparkował przed niespodzianką.
- Igor co to za miejsce?
- To jest kochanie...- wziełem Van na ręce - nasz dom. W którym wychowamy nasze dzieci i zestarzejemy.
- Boże , Igor. Kocham cię . - przelotnie mnie pocałowała.
- Mamusiu, możemy go obejrzeć.
- Dobrze ,ale szybko bo goście czekają.
Podeszliśmy do naszego domu. Ceglany z czerwonym dachem, garażem i dużym podwórkiem dla naszych dzieci. Otworzyłem drzwi kluczem i zaprosiłem moje królewny do środka. Korytarz był długi, z jasno fioletowymi ścianami i panelami. Szafa na ubrania i lustro z ławą. Po prawo było przejście do dużego salonu. Weszliśmy do niego. Był to beżowy pokój z kominkiem. Na wprost kominka stała brązowa sofa i drewniany ciemny stolik. Po lewo od kominka stała komoda z świeżymi kwitami i zdjęciami na ścianie. Po prawo mała kanapa , fotel o tym samym kolorze co sofa przy kominku i telewizor. Z salonu przeszliśmy do kuchni. Była średnia względem salonu. Z białymi ścianami i kafelkami z wzorami słoików wypełnionych przetworami. Szafki kuchenne były jasno brązowe. W prawym rogu stał stół czteroosobowy i tulipany na nim.
- Podoba wam się ?
- Tak, a kiedy zobaczymy górę?
-Za chwilkę , a Tobie kochanie jak się podoba?
- Jest wspaniale, ale kiedy miałeś czas to zrobić?
- Mam dobrych przyjaciół i trochę pieniędzy. Chodźmy na górę.
- Hura, nareszcie!
- Vanesso ,a może wolisz pierw zobaczyć swój pokój?
- Tak!
- Biegnij na górę, i wejdź w drzwi po lewo.
- Dobra.
Vanessa pobiegła po schodach. A ja z Abby patrzyliśmy sobie w oczy, w całkowitej ciszy. Ta cisza była nie stresując,a piękna jak moja żona. Pocałowałem ją , wkładając w to tyle uczuć ile mogłem. Potem weszliśmy na górę do Vanessy. Stała na środku swojego pokoju, nie nie robiąc. Podeszłem do niej i popatrzyłem w jej oczy. Ona tylko przytuliła się do mnie i szepnęła ciche ,, Dziękuje". Pokój był niebieski z jedną ścianą w tapecie, w różne różowe wzory. Na wprost drzwi stała szafa, na przeciwko łózko. Po prawo od drzwi stało biurko z różowym krzesłem. A w rogu kilka zabawek. Podczas gdy my udaliśmy się do naszej sypialni,Mała została bawiąc się zabawkami. Otworzyłem drzwi do sypialni, ale Abby wciąż stała w progu. W końcu okręciła się do mnie i mocno przytuliła. Pokój kanarkowy z jedną ścianą białą na której było narysowane drzewo, a na jego gałęziach zawisły ramki z zdjęciami moim , Abby , Vanessy i jedną pustą. Na wprost drzwi łóżko z baldachimem. Po prawo szafa i komoda z lustrem. A po lewo mała biblioteczka i czarny fotel. Abby podeszła do łóżka i na nim siadła. Usiadłem obok i siedzieliśmy tak w ciszy,aż do pokoju wparowała Vanessa krzycząc że znalazła coś fajnego. Wstaliśmy i poszliśmy za Małą. Weszła w drzwi na prawo po schodach. Był to pokój, żółty z brązowymi meblami. Ściany zdobił pasek tapety w zwierzęta. Na lewo stała kołyska, pod oknem przewijak ,a obok kołyski stał fotel. Abby weszła powoli do pokoju i siadła na fotelu. Usłyszałem szloch. Posłałem Van do pokoju i sam podeszłem do niej.
- Kochanie, co się dzieje?
- Igor, nie będziemy mieli dziecka.
- Co?! Dlaczego?
- Możliwe że jestem bezpłodna.
Po tych słowach, zaczęła głośniej i bardziej płakać. Podniosłem jej podbródek tak by na mnie patrzyła. Była cała zapłakana. Miała czerwone oczy od płaczu, rozmarzany tusz. Musiałem ją pocieszyć.
- Ale nie jesteś pewna?
- Tak.
- To czemu się martwisz?
- Bo jest 60% szans że jestem BEZPŁODNA.
- To nie znaczy że tak jest.
- A co jeśli jestem bezpłodna?
- Kochanie jest jeszcze inny sposób. Możemy adoptować dziecko.
Wstała ja też i z całej siły mnie przytuliła. Obejrzeliśmy łazienkę, w której potem ogarnęła się moja żona i ruszyliśmy na nasze wesele. Wszyscy świetnie się bawili, aż do 4 nad ranem. Pojechaliśmy do nowego domu bo tam mieliśmy zamieszkać od dziś. Ja wniosłem Vanesse do jej pokoju i lekko położyłem na łóżku. Wyjąłem koc z szafki na korytarzu i przykryłem nią córkę. Potem poszłem do sypialni. Abby leżała już w piżamie pod kołdrą. Sam się rozebrałem i położyłem obok. Przytuliłem ją i chciałem iść spać, ale ona nie pozwoliła.
- Zróbmy to.
- Co?
- Kochajmy się.
- Abby, a co z Van ?
- Będziemy cicho. Proszę.
- Dobra.
Jestem szczęśliwy, mam żonę, córkę, dom , przyjaciół, miłość. Czego chcieć więcej ? Noc była piękna , tak samo jak moja żona i córka.
CZYTASZ
Vanessa
Teen FictionKataskrofa, pomoc, miłość. Mieszanka uczuć. Historia o życiu mężczyzny na którego spada wielka odpowiedzialność. Czy sobie poradzi?