Rozdział XXIV

251 15 2
                                    

Kiedy drzwi wejściowe do stołówki się otworzyły na ogromnej stołówce pełnej rozwydrzonych nastolatków, w jednej chwili zapanowałam głucha cisza. Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych gdzie nie zauważyłam nic dziwnego. No może z wyjątkiem pewnej osoby. W stronę stolika przy, którym siedzieli moi bracia szedł chłopak. Chociaż bardziej pasowałoby do niego określenia mężczyzna. Nowo przybyły był bardzo wysoki. Wzrostem na pewno przewyższał każdego z moich braci. Mogę otwarcie przyznać, że miał coś koło stu dziewięćdziesięciu albo nawet więcej centymetrów wzrostu. Miał ciemne włosy które były idealnie ułożone.  Jego ubrania były pewnie warte miesięczną wypłatę moich "adopcyjnych rodziców". Nowo przybyły, idąc pomiędzy stolikami, zupełnie nie zwracając uwagi na wpatrujących się w niego z uwagą uczniów. Jeszcze przez chwilę w przestronnym pomieszczeniu było cicho, ale w pewnym momencie wszelkie rozmowy uczniów zostały wznowione. Nadal jednak większość uczniów kątem okiem zerkała na chłopaka i przyznam, że mnie również jego postać zaintrygował. Czarnowłosy mężczyzna zatrzymał się przy stoliku po czym przysiadł się do nich, wciągając po drodze na swoje kolana tlenioną blondynkę, która niemal od razu zaczęła go całować.

Po chwili wszyscy uczniowie zaczęli na nowo prowadzić rozmowy przy swoich stolikach, ale było widoczne napięcie pomiędzy nimi.Dopiero po chwili zorientowałam się, że również moi nowi przyjaciele zaczęli dyskutować na nowy temat a mi to po prostu umknęło. Nie przysłuchując się zbytnio ich rozmowie zadałam im pytanie, które zadawałam sobie, sama w głowie od kulki minut.

-Kim jest ten chłopak?- zapytałam. W jednej chwili moi znajomi porzucili temat swojej rozmowy i zwrócili swoje twarze ku mnie.

-Naprawdę nie wiesz?-Zapytała Amber.-Myślałam że skoro jesteś siostrą braci MacKenzie to rodzina López jest ci znana.

-Skoro pytam to najwyraźniej nie wiem.- Odpowiedziałam przyjaciółce.- I o jakiej rodzinie López mówisz do cholery.

-Rodzina López to jedna z bardziej wpływowych rodzin w kraju. - Wtrącił Chase, nachylając się w naszym kierunku, tak aby nikt z sąsiednich stolików go nie usłyszał. - Krążą plotki że mają różne nielegalne interesy, ale oficjalnie posiadają oni jakieś firmy transportowe, działają w obu Amerykach i Europie.-

-Ten tutaj to Aiden.- Wtrąciła Aifa. Ciemnowłosa wskazała kciukiem na stolik moich braci, w tym samymi czasie poprawiając kontórówka swoje duże usta, w kamerce najnowszego IPhona.- Ogólnie braci jest dwóch. Aiden jest dziedzicem fortuny, ale ma młodszego brata Finna. Chociaż tak naprawdę o tym młodym to nikt nic nie wie. Jego rodzica w życiu nie pojawiła się z nim na żadnym spotkaniu nawet na balach charytatywnych.-

- Podsumowując.-Dodaj Amber .- Aiden López to osoba niezwykle tajemnicza, od której najlepiej trzymać się z daleka.-

-Ale jest niesamowicie przystojny i męski. - Odezwał się nasz przyjaciel siadając na miejsce i wdychając z rozważeniem wpatrując się w Aidena.

-Może trochę.-Odparłam. - Ale co on tak w ogóle robi w tej szkole? Wygląda na trochę starszego od nas?- Zapytałam o rzecz, która od samego początku chyba najbardziej zadręczała mój umysł.

-Aiden López skończył szkołę ponad dwa lata temu.- powiedziała Aifa, która skończyła już poprawiać swój idealnie podkreślający jej unikatową urodę, makijaż. - Pomimo to od tamtego czasu raz na jakiś czas pojawia się w szkole. Są różne teoria ale jedną z najbardziej prawdopodobnych jest ta, że przyjeżdża on tutaj ponieważ jego tatuś opłaca jakie trzy czwarte kosztów utrzymania tej placówki. Ponieważ jego ojciec jest zapracowany, a ma już swoje lata to on przyjeżdża obserwować jak wygląd inwestycja, przy okazji często właśnie spotyka się z twoim braćmi.

-Lubią się czy jak, że spędzają czas?- Zapytałam zaciekawiona, przez te kilka dni mieszkając z moim braćmi nie zauważyłam, aby przyprowadzali oni kogokolwiek do domu, a z żalem przyznam, że takiego faceta ja dziedzic rodziny López nie da się nie zauważyć.

„Niepewna"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz