III - Napięcie cz.2

8 1 0
                                    

Podszedłem do lady i poprosiłem o to co zwykle - kurczaka w sosie Teriyaki zawinięty w tortillę, od razu ją dostałem. Więźniarka za ladą co przygotowywała nam dania się do mnie odezwała, co jest rzadkością. "Hehe, stary dobry Lupez. Przewidywalny... wiedziałam co chcesz bo zawsze to zamawiasz! To se myślę, że przygotuję od razu! A teraz sio, mam więźniów do nakarmienia...".

Od razu po usłyszeniu poszedłem zjeść swoje danie. Ruva się do mnie podsiadła i zadała mi pytanie, którego się nie spodziewałem - "Zastanawiałeś się kiedyś czemu gnijesz?" "Czy ty mnie stalkujesz?!" "Ej ale wypraszam sobie. Dowiedziałem się od twoich durnowatych znajomych... Setusa i Naxesa czy jakkolwiek im było..." "Ich imiona to Satus i Nexus-" "Mało mnie to obchodzi!". Skoro jej się coś nie podoba to po co ze mną siadła? Czy ona chce mnie upokorzyć? Nie pozwolę by jakaś więźniarka mnie upokorzyła!

"Skoro próbujesz mnie upokorzyć to po co ze mną siadłaś? Sprawia ci to przyjemność?" "Chciałam się tylko dowiedzieć czemu gnijesz? Jaki jest tego powód?". Chwilę zastanowiłem się czy to dobry pomysł biorąc gryza mojego dania. "Dobra, już mówię. Tutaj w Limbo jest inne powietrze, inny jego skład. Znajduje się w nim pierwiastek, który wy możecie wdychać, a dla mnie nawet w małych ilościach jest trujący!". Nastała chwila ciszy po czym usłyszałem jedynie odpowiedź: "Dziwak...". Zjadłem szybko swoje ulubione danie i poszedłem na pole, Satus się na mnie patrzył jakby zobaczył zjawę. "L-Lupez... Powinieneś się zgłosić do Mikaela z tym..." "O co ci chodzi?!". Satus wskazał palcem na mnie. "Twoja klatka jest pełna zgnilizny... Twoje ręce zaczynają też gnić... Ty już... praktycznie już jesteś zagrożony całkowitym zgniciem..." "A niech gnije, przecież to wyjdzie na plus dla mnie!".  Ponownie poczułem ukłucie w klatce piersiowej, moja wizja znowu zamazana. Może powinienem rzeczywiście się z tym złosić? Wytrzymam! Przecież co może się najgorszego stać?

Prawie upadłem na ziemię, Satus i akurat przechodzący Nexus złapali mnie. W końcu odzyskałem siły i wstałem, moje nogi były jak z ołowiu. "Chłopie, to nie jest normalne..." "Dam radę... Dam sobie z tym radę..." "Daj sobie pomóc!". Złapałem za motykę i kontynuowałem pracę nie odpowiadając Satusowi i Nexusowi. Gdy oni poszli zjawił się Mikael. "Jak ci mija życie- znaczy chwila. Jak ci mija... a nie ważne, jak się czujesz?" "Gniję ale dam radę..." "Przyznam, nie wyglądasz najlepiej." "Daj mi pracować proszę, powiedziałem że dam radę, tak?" "Jak sobie życzysz!" po czym Mikael odszedł ode mnie. Minęło jakieś pół godziny od mojego ostatniego kłującego uczucia w klatce piersiowej po czym znowu się pojawiło. Tym razem było gorzej - ciężko mi się oddychało, padłem na ziemię. Upadłe Anioły przechodzące obok zauważyły to i zamiast mi pomóc krytykowały mnie i kazali mi wracać do pracy. Nie obchodziło ich to, że ja praktycznie się dusiłem!

Jeden miał mnie już zaatakować ale nagle zjawiła się Ruva. "Oszaleliście?! On tu się dusi, a wy jeszcze chcecie go dobić?!". Nagle jeden z Upadłych Aniołów się odezwał: "Suń się, trzeba go jakoś zmusić do pracy!" potem kolejny zaczął mówić "Ruva, odsuń się i daj mojemu znajomemu wypełniać jego obowiązki...". Wciąż dusiłem się, moja wizja się pogarszała. Wtem usłyszalem coś czego nigdy się nie spodziewałem od Ruvy. "Po moim trupie! Nie tkniecie go!". Jedyne co zdołałem zobaczyć przed utratą przytomności to Ruvę upadającą na ziemie i trochę krwi rozpryskującej się na pole i na moje ciało. Straciłem przytomność...


CDN (koniec części 2 z 2)

Shades Of LimboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz