Rozdział IV

163 10 10
                                    


~Makoto~

Dzisiejsza noc była wyjątkowo piękna , niebo było bezchmurne dzięki temu miało się idealny widok na lśniące gwiazdy . Polana na której się znajdowali była oświetlana przez blask księżyca . Gdzieś w koronie drzew ukryła się sowa hucząc co jakiś czas . Latające nisko nad ziemią świetliki nadały temu miejscu jeszcze ładniejszego klimatu. A przyjemny zimny wiatr rozwiewał długie białe włosy kobiety . Fioletowooki mężczyzna obserwował otoczenie w każdej chwili gotowy na atak . Tej pięknej nocy , na tej pięknej polanie byli otoczeni przez kontrolowanych zabójców demonów . Ludzi z którymi kiedyś walczyli ramie w ramie a tej pięknej nocy będą walczyć przeciwko sobie .Demon poruszył swoimi palcami jego marionetki rzuciły się na dwójkę filarów . Otoczeni z każdej strony zwinnie odpychali ataki , manewrowali między mieczami wrogów jednocześnie starając się nie wyrządzić im jakiejś krzywdy dalej mając w pamięci że osoby które są teraz ich wrogami kiedyś byli towarzyszami broni .Mieli wewnętrzną walkę , zranić czy zostać zranionym . Cóż przynajmniej Sato miała taką wewnętrzną walkę , ponieważ Sanemi po chwili przestał się hamować .Mężczyzna wiedział że muszą zacząć z walczyć z nimi na poważnie inaczej skończą podobnie jak oni . Zostanie na tej pięknej polanie zjedzony a demon zrobi z Sato kolejną marionetkę.

-Pierwsza technika: cięcie jeleniego wiru - Sanemi zaczął mocno napierać naprzód w wirze cięć . A podcinane kawałki marionetek latały w każdą stronę . Poruszał się coraz szybciej i coraz brutalnie ciął byłych towarzyszy broni.

Z kolei Sato dalej unikała ataków bojąc się sama zaatakować . Nie potrafiła zadać im ciosu za każdym razem jak próbowała , wystarczyło tylko jedno spojrzenie na twarz by się zawahała .Wystarczyło jedno spojrzenie na ich poturbowane ciało by współczucie w niej coraz bardziej rosło . W ostatniej chwili zablokowała cios szarego miecza swoim . Kojarzyła skądś tą broń jakby widziała ją sporą ilość razy . Miecz ten miał charakterystyczną długą niebieską tasiemkę która powiewała na wietrze. Podobną wstążkę podarowała kiedyś pewnemu chłopcu z którym się opiekowała. Zawiązał ją na rękojeści miecza by zawsze czuć obecność swojej opiekunki w trudnych chwilach. Spojrzała w dół napotykając puste niebieskie tęczówki. Te same tęczówki które jeszcze niedawno miały w sobie wesołe iskierki podczas ich ostatniego treningu . Łzy napłynęły jej do oczu rozpoznając Yamada Makoto. Słodki trzynastoletni chłopiec którym Sato się opiekowała a w późniejszym czasie chciała skupić się bardziej na jego treningu . Makoto z wyglądu przypominał jej starszego brata którego poświecenie pamięta do dzisiaj . Chłopiec był mocno poturbowany miał rozerwane ucho oraz walczył jedna ręką. Drugą była wyrwana lub odgryziona od barku . W plecach miał wbite pręty tak samo jak na twarzy . Spod jego rozerwanych ubrań można było zobaczyć jego wielkie rany tak jakby ktoś odgryzł mu kawałki ciała w okolicy brzucha.

- Rusz się Miyako - warknął do niej Sanemi w tym czasie przebijając swoim mieczem wroga. - Nie mamy czasu na Twoje sentymenty
- M-makoto - szepnęła cicho młoda kobieta kompletnie nie przejmując tym co się dzieje wokół niej - Co ten potwór Ci zrobił.

Sato odepchnęła chłopca na kilka kroków. Łzy leciały jej po policzkach. Czuła się winna że nie zdążyła go uchronić. Czuła się winna że nie zdążyła go dobrze wyszkolić. Gdyby się pospieszyła z treningiem chłopiec może dałaby radę chociaż przerwać do rana żeby później ruszyć po pomóc. Poczucie winy smutek i złość wypełniły jej ciało. Miyako nie potrafiła się ruszyć jakby ktoś ją unieruchomił. Stała w miejscu zanosząc się płaczem. Znowu poczuła te okropnie poczucie winy i straty bliskiej osoby która chciała chronić. Nie ruszyła się nawet kiedy Makoto ruszył na nią. Jakby nagle znalazła się w innym świecie nie potrafiła się ruszyć kiedy chłopiec zamachnął się by wbić swój miecz w jej serce.

Demon slayer - Filar BłyskawicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz