Siedziałam przy wyspie kuchennej pijąc herbatę, którą zrobił mi Jackson. Swoją drogą od dobrego tygodnia robi mi śniadania, tak to ja mogę żyć. Oczywiście Will do tej pory nie porozmawiał ze mną, z resztą prawie w ogóle nie było go w mieszkaniu. Czy coś jeszcze ważnego? A no tak, od dwóch dni kombinuję jak mogę się wymknąć by iść z chłopakami na wyścigi. Ciężkie to jak skurwysyn, ale przynajmniej mam co robić, przez całe dnie. Oczywiście oprócz męczenia Jacksona swoimi pomysłami, brakuje mi Alexa. Drzwi do mieszkania otworzyły się z hukiem, a do środka wbiegła Olivia, wraz z Jamesem. A zaraz za nimi Will, który od razu pobiegł do swojego biura.
- Co jest? - zapytał, kiedy James podszedł wziąć łyka mojej herbaty
- Porwali Lisę. - pomimo iż szeptał i tak go słyszałam, czyli nici z mojego wspaniał...
- Millie chodź przywiozłam sukienki dla ciebie. - zawołała Olivia, spojrzałam na nią jak na idiotkę - A no tak. Wybacz. Wasz ślub musiał się przyśpieszyć, jedziemy zaraz do urzędu, no chodź! - pociągnęła mnie za rękę prowadząc do salonu, gdzie leżało z sześć sukienek, każda inna, dosłownie.
Od miniówek, tak dobrze słyszycie, po suknie balowe. W końcu to nie ja wybrałam, a cała reszta, kiedy Will robił coś w swoim gabinecie, ja byłam szykowana do ślubu. Olivia spięła mi włosy w koka, zrobiła lekki makijaż i dała mi czarne buty na obcasie. Sukienka, była naprawdę jak dla księżniczki na bal, co mnie zdziwiło żadna z sukienek nie była biała, każda wchodziła w kolor czerni lub ciemnej czerwieni. Mi wybrali tą czerwoną z długimi rękawami, były one bufiaste, ale dzięki delikatności jaka miała ta sukienka nie wyglądało to źle, a wręcz do siebie bardzo pasowało.
Gdy byłam już gotowa, czekaliśmy na Willa, a ja w tym czasie czułam łzy, ale nie były one ze szczęścia jak płaczę większość panien młodych. Niestety bardzo bolał mnie fakt, że dosłownie wszystko jest wybierane nie przeze mnie. Jak i obawiałam się tego, nagle pojawili się i oznajmili mi, że muszę się przygotować na dzisiejszą uroczystość. W końcu książę z bajki wyszedł ze swojego królestwa, nic się nie odezwał. Spojrzał na mnie przepraszająco, po czym po prostu ruszył do drzwi. To wszystko jest tak pojebane, że czuje się jakbym grała w jakimś głupim filmie, albo w serialu. Pominę podróż którą nie za bardzo pamiętam, jedyne co pamiętam to, to że zrobiło mi się duszno. W środku urzędu byli nasi rodzice no i reszta z bliskich osób.
Czy przysięga będzie w ogóle potrzebna? Skoro tak naprawdę najważniejszy jest mój podpis? Nawet nie wiedziałam jak to wygląda, to wszystko było dla mnie takie niezręczne. To jak Will składał przysięgę, a później ja. Nie pamiętam nawet co kazali mi tam mówić, stres i emocje wzięły górę. Dosłownie pamiętam tylko jak staliśmy obok siebie, nawet dokładnie nie określę gdzie w jakim miejscu i kto nam udzielał ślubu cała reszta jest dla mnie jak przez mgłę, jedyne co pamiętam to Austina, który śmiał się, że wreszcie Will ma swoją małą królewnę. Nawet nie wiem o co chodziło dokładnie. Dopiero następnego dnia doszło do mnie co się stało... Oficjalnie jestem Millie Ava Anderson...
Patrzyłam przed siebie siedząc na fotel w sypialni Willa, czekałam na niego. Nie mogłam sobie odpuścić konfrontacji z nim. Musiałam dowiedzieć się w końcu co się dzieje i kim jest ta cała Lisa. Jednak mogłam tak siedzieć w nieskończoność, ponieważ on nie wrócił. Przez dobre trzy tygodnie codziennie siedziałam w tym pokoju, czekając aż on wejdzie przez te drzwi. Chodziłam nie wyspana, często zasypiałam na fotelu, które okazało się jednak potwornie nie wygodne. Piłam energetyki jak i czarną kawę, którą szczerze nienawidziłam. Po tygodniu zdałam sobie sprawę, że się o niego martwię, że zależy mi na nim, pomimo tego co mi zrobił. Chciałam, żeby chociażby spędzał całe dnie za biurkiem w biurze, niż był nie wiadomo gdzie, a nikt nie chciał mi powiedzieć co się z nim dzieje. On sam telefonu nie odbierał, a z resztą był wyłączony. O co tu kurwa chodzi? Dlaczego nagle musieliśmy wziąć ślub, a on bardzo szybko po nim się rozpłynął? Dlaczego nikt nie chce mi nic powiedzieć?
- Millie. - usłyszałam dobrze znany mi głos, podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka - Powinnaś się wyspać. - odparł mój młodszy brat
- Już powiedziałam, dopóki wy mi nie powiecie co się stało ja nie pójdę spać. - powiedziałam patrząc na niego zmęczonymi oczami
- Jak nie po dobroci, to cię do tego zmusimy. - odparła Mira, pijąc kolejny kieliszek wina
- Mira.
- Co Mira? Chcesz dostać zjeby od Willa później?! Bo ja mam dość tego jak na nas krzyczy! - wykrzyczała do Bena, chwytając za paczkę fajek, by zapewne zapalić. No może tak nie wiem co dokładnie z nimi zrobiła, bo urwał mi się film.
Jednak nie do końca, ponieważ słyszałam ich kłótnie, albo mi się to przyśniło?
- Mira mogłabyś chociaż raz być poważna?
- Ja? Will rozpruwa sobie żyły w Paryżu, a ona tylko go o kolejne zmartwienia przyprawia, i nadal chcesz mi powiedzieć, że to ja mam być poważna?!
- Mógł nie ruchać to by teraz nie miał problemu! - dziewczyna prychnęła
- On się nigdy nie zdecyduje rozumiesz? Zawsze będzie latał do tamtej idiotki, a twoja siostra to tylko przykrywka i oboje to wiemy. Szkoda mi tylko jej, bo będzie zapewne robiła za jego darmową dziwkę. Miał z nią porozmawiać wytłumaczyć, zrobił to? Nie. Wiesz dlaczego. Doskonale wiesz dlaczego mamy trzymać język za zębami. I boli cię to, boli cię to że ona nigdy nie pozna prawdy. Ten frajer boi się jej to powiedzieć, będzie wolał bawić się w podwójne życie. - Po tym mój film już całkowicie się urwał
Obudziłam się następnego dnia popołudniu, w domu nie było nikogo oprócz mnie i Jacksona. Który jak zawsze zrobił mi śniadanie i herbatę, typowo nic się nie odezwał jak pytałam. Nic. Myślałam, że będę zaraz wyć, ci ludzie mnie denerwują, są okropni żadne z nich nie chce puścić farby. Ile jeszcze będę musiała czekać?! Ile krzywd jeszcze przejdę, czego jeszcze się dowiem? Jak bardzo ich znienawidzę? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Wiedziałam jednak jedno, jeśli Will na serio jest w Paryżu muszę go tam znaleźć i dowiedzieć się prawdy. Ale teraz nie chce się tym przejmować odpalę simsy i pozabijam ich albo po torturuje w tej wspaniałej grze, a dzięki modom mogę pozwolić sobie na o wiele więcej niż topienie ich w basenie.