Obiecałeś mi, że zawsze przy mnie będziesz.
Siedzę za kierownicą auta Harry'ego i nie mogę się nacieszyć swoim prawem jazdy. Czekałam na nie od 16 roku życia i w końcu udało mi się zdać egzamin. Jeżdżę teraz z dumą po mieście i nie wiem co ze sobą zrobić. Najchętniej pojeździłabym wkoło przez kilka godzin, ale szkoda czasu i benzyny.
Zajeżdżam pod centrum handlowe i idę zamówić sobie kawę w Starbucks'ie.
Siadam przy stoliku i piszę do Harry'ego.
do: Harold
chcę, żebyś tu był Harry. naprawdę mi się nudzi..
od: Harold
jeśli wrócimy do domu to już nigdy Cię nie odstąpię, słońce. obiecuję, że zawsze przy Tobie będę.
do: Harold
trzymam Cię za słowo!
Uśmiecham się pod nosem i idę w kierunku kasy.
Proszę karmelową latte i czekam na swoje zamówienie, sprawdzając telefon. Harry napisał mi wiadomość, że niedługo będzie w domu, a ja odpisuję mu, że spotkamy się na miejscu.Blondynka o piwnych oczach podaje mi kubek z moją kawą i życzy miłego dnia, a ja odpowiadam tym samym.
Wychodzę z galerii i ruszam z powrotem do auta. Siadam na miejsce kierowcy i upijam łyk kawy. Odstawiam kubek na sąsiedni fotel i odpalam silnik. Harry byłby taki dumny, że w końcu mi się to udało.
Wyjeżdżam na ulicę i nagle ze wszystkich stron słyszę syreny policyjne i dźwięk nadjeżdżającej karetki. Na drodze zrobił się niezły korek i podejrzewam, że przeczekam tutaj nawet godzinę. Wzdycham z irytacją i znów biorę łyk pysznej kawy. Uwielbiam takie dni. Jest cieplutko, słońce grzeje i wieje przyjemny, chłodny wiatr.
Samochody nie ruszyły nawet o metr, a ja już trochę się denerwuję, bo nie chcę, by Harry na mnie czekał. Piszę mu wiadomość, że trochę się spóźnię.
Po 20 minutach korek ruszył i mogłam zobaczyć, że drogę toruje wypadek samochodowy, a mianowicie dwa czarne, porozbijane auta, leżące na środku ulicy. Policjanci jakoś radzą sobie z ruchem, ale słabo im to idzie.
Zerkam na telefon i niestety Harry jeszcze mi nie odpisał. Być może go też nie ma w domu. Widzę jak z karetki wychodzi dwóch mężczyzn i w tym samym czasie korek zaczyna ruszać się do przodu. Znajduję się dostatecznie blisko zdarzenia, by stwierdzić, że auto, które jest poszkodowane należy do nas. Że co proszę?
Mrużę oczy, by wyostrzyć obraz i niestety nie mylę się. Ostatni raz sprawdzam wyświetlacz telefonu i wybiegam z samochodu, nie zważając na to, że toruję innym przejazd. Biegnę w stronę naszego range rover'a i czuję napływające do oczu łzy. Możliwe, że Harry'emu się nic nie stało, ale sam fakt, że uczestniczył w wypadku przyprawia mnie o dreszcze i płacz.
- Przepraszam? Co się stało? - pytam jednego z sanitariuszy, który chodzi w kółko z notesem w dłoni.
- Wypadek samochodowy - odpowiada szybko, a ja wywracam oczami.
Jakbym nie widziała.Nerwowo podchodzę do lekarzy i ludzi z pogotowia, którzy zajmują się rannymi. Dwóch mężczyzn niesie na noszach chłopaka, w którym od razu rozpoznaję Harry'ego. Jest owinięty czarną folią, jednak wystają z niej brązowe loczki.
- Przepraszam, to mój chłopak - informuję ich ze łzami w oczach, a oni wymieniają między sobą spojrzenia.
- Przykro mi - mówi jeden, a ja nadal nie wiem o co chodzi.
- Słucham? - szepczę i zdaję sobie sprawę co tu się wydarzyło - Nie.. Nie mówcie mi, że..
- Są ofiary śmiertelne. W tym Harry Edward Styles - informuje mnie, zaglądając do papierów, które trzyma w dłoni.
O mój Boże.. Upadam na kolana przed ciałem Harry'ego, które owinięte w folie leży przed karetką i zaczynam płakać.
- Harry... Harry, proszę - łkam i opadam twarzą na jego ciało - Nie.. nie możesz, Harry.. obiecałeś, pamiętasz?
Jeden z lekarzy odsuwa mnie od ciała Harry'ego i wtacza go do ambulansu, mówiąc mi, że mogę jechać, jeśli jestem kimś z rodziny.
Nie chcę jechać. Chcę się obudzić i uśmiechnąć do Harry'ego, opowiedzieć mu o moim koszmarze i słyszeć jak się z tego śmieje i mówi, że nigdy się to nie zdarzy.
Tymczasem klęczę przed nim i błagam Boga o to, by mi go zwrócił.
- Harold, proszę. Obiecałeś. Obiecałeś, pamiętasz? - ryczę jak dziecko i próbuję zerwać z niego czarną folię, ale powstrzymuje mnie starszy Pan - Harry, dlaczego to zrobiłeś? Nie zostawiaj mnie, proszę, Harry.. Nie.. Obiecałeś. Przecież obiecałeś..
- Proszę odejść - mówi jeden z policjantów.
- Nie! - krzyczę rzucając się w głąb auta - Harry, wracaj! Rozumiesz? Obiecałeś mi, cholera, obiecałeś! Nie chcę być sama, Hazz..
Obietnicy.. nie dotrzymałeś.
Harry, dlaczego to zrobiłeś? Obietnic się dotrzymuje, wiesz? A obiecałeś.Mieliśmy być zawsze razem, pamiętasz? Obiecałeś mi, że zawsze przy mnie będziesz, że mnie nie zostawisz. Zrobiłeś to. Zrobiłeś to, Harry. Zostawiłeś mnie, a ja nie umiem sobie poradzić.
Nie chcę żyć bez Ciebie. Bez Twojego uśmiechu, nieśmiesznych żartów, Twoich oczu i brązowych loczków, bez Twoich słodkich przezwisk, docinek i uwag na mój temat. Nie chcę bez tego żyć, rozumiesz?
Wróć do mnie, proszę, bo już nie wytrzymuję. Nie wiem dlaczego to zrobiłeś. Dlaczego zostawiłeś mnie samą i sprawiłeś, że na mojej twarzy nie pojawia się już uśmiech.
Nie wiem dlaczego to zrobiłeś..
Przecież obiecałeś. Obiecałeś, pamiętasz?