Rozdział 19

77 6 2
                                    


„– Czy nie mógłby mnie pan poinformować, którędy powinnam pójść?

– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś dojść – odparł Kot – Dziwak.

– Właściwie wszystko mi jedno.

– W takim razie wszystko jedno, którędy pójdziesz.

– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia.

– Ach, na pewno się tam dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo."


ALICJA

Skradałam się cichutko, tak żeby przypadkiem nikogo nie obudzić. Po ostatnich wydarzeniach wolałam unikać kontaktu z moją, tak zwaną, rodziną. Ostrożnie nacisnęłam klamkę od drzwi wejściowych i delikatnie je pchnęłam do środka modląc się w duchu, aby nie zaskrzypiały. Wydały z siebie jedynie cichy zgrzyt, ale byłam pewna, że na piętrze z pewnością nikt tego nie słyszał. Wolno skierowałam się w stronę schodów, stawiając każdy krok z taką precyzją i wyczuciem jakbym co najmniej stąpała po polu minowym. Już niemal wykonałam pierwszy krok na schodku, kiedy usłyszałam sapanie za plecami. Do moich nozdrzy dotarł nieprzyjemny odór starego, zleżałego worka maczanego w przez kilka dni w baniaku z piwem. Zimny pot oblał moje plecy. Pierwszą reakcją mojego ciała była ucieczka jednak nim udało mi się zrobić kolejny krok zostałam brutalnie pociągnięta za ramię do tyłu i przyparta do ściany.

– Puszczaj – zasyczałam wykrzywiając twarz z odrazą.

– Co tu robisz? – Zapytał racząc mnie swoim wstrętnym alkoholowym wyziewem – Balickiemu znudziła się twoja słodka cipka i kazał ci spierdalać w środku nocy?

– Nie twoja sprawa. Puszczaj! – wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

– Jaka nerwowa. Zawsze lubiłem temperamentne kociaki.

– Moja matka jest wystarczająco temperamentna. Zabieraj łapska i wracaj do niej. – Coraz mocniej przyciskał mnie do ściany. W końcu przycisnął mnie biodrami i wyczułam, że jest podniecony. Boże. Szarpnęłam się usiłując się uwolnić. Chciałam krzyknąć „pomocy", ale zdążył zasłonić mi usta dłonią.

– Nie bądź taka nerwowa księżniczko – zasyczał – tak cię nazywa ten mały chujek? – Przysunął twarz do mojego policzka, który polizał. Jęknęłam z obrzydzeniem ciągle starając się wyrwać z uścisku tego bydlaka. Udało mi się podnieść nogę i kolanem uderzyć w jego krocze. Zawył z bólu zginając się w pół i uwalniając mnie od swego uścisku. – Ty mała suko! – Wrzasnął gardłowo na cały głos co bez wątpienia obudziło wszystkich domowników. Modliłam się w duchu, żeby mój braciszek nie wyszedł w tym czasie ze swojego pokoju. – Nie chcesz po dobroci? Więc wezmę cię siłą. – Wyprostował się i ponownie chwycił mnie za ramiona tym razem z dużym impetem rzucając moim ciałem o ścianę. Boleśnie uderzyłam głową, aż na krótką chwilę pojawiły się mi mroczki przed oczami. Zaczął mnie całować z całych sił zaciskając dłonie na moich piersiach. Uderzałam go pięściami w ramiona, ale on był jak nakręcona bestia, w ogóle nic sobie z tego nie robił. Jakby wcale nie czół bólu zadanych przeze mnie ciosów.

– Co się tu do cholery dzieje?! – Moja matka pojawiła się u szczytu schodów. Jednocześnie skierowaliśmy wzrok w jej stronę. Ja z nadzieją, że mi pomoże mój oprawca ze złością, że mu przeszkodziła.

Natalia pośpiesznie zbiegła po schodach odciągając swojego lubego ode mnie. Dzięki Bogu. Niemal zapragnęłam ją uściskać z radości. Zaledwie ułamek sekundy później poczułam silne pieczenie na policzku i zobaczyłam rękę matki opadającą na dół. Odruchowo przyłożyłam dłoń do boleśnie pulsującego miejsca. Do oczu napłynęły mi łzy. To prawda, że nie miałyśmy dobrych relacji, ale do cholery ona była moją matką czy to zupełnie nic dla niej nie znaczy?

It's always been youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz