– Jak się z tym czujesz? – zapytał Louis, gdy ruszyli schodami na górę.
– Rozluźniony. Woda była przyjemna.
– Nie o to pytałem.
– Pytasz mnie jak czuję się z tym, że masz na dworze innych kochanków? – Jack uniósł brew. Louis się uśmiechnął, starając się odgadnąć nastrój mężczyzny. Mógł być o to zły?
– Pytam jak się czujesz, jako samozwańcza „kochanica króla" – wyjaśnił. Jack udał zamyślenie.
– Nie mogę narzekać. Przynajmniej jestem pierwszą – prychnął rozbawiony.
– Czyżby?
– A co? Znałeś tu kogoś przede mną?
– Kto wie...
– Ile mogłeś mieć kiedy byłeś tu ostatni raz? Cztery lata? – zapytał Jack, nie czekając jednak na odpowiedź. – Jest szansa, że już wtedy podbiłeś czyjeś serce – zażartował, trącając Louisa łokciem.
– O ile byłem.
– Myślę, że tak – stwierdził blondyn. – Zawsze twierdziłem, że zachowujesz się jak księżniczka. Moja teoria okazała się prawdą.
Słysząc słowa Jaka, Louis przystanął na stopniu.
– Nie zgrywaj się.
– Jasne, będę śmiertelnie poważny – obiecał Jack, zerkając prosto w stalowe tęczówki. Stał dwa stopnie niżej niż Louis, przez co ich oczy znajdowały się na tej samej wysokości. – Ma król chęć skorzystać dzisiaj z usług pokornego sługi?
– Może później – odpowiedział po chwili Louis, mimowolnie się uśmiechając. – Najpierw chciałbym ci coś pokazać.
– Masz dla mnie więcej niespodzianek? Muszę być twoją ulubioną kochanicą.
Louis dokładnie przyjrzał się Jackowi, wędrując spojrzeniem po jego twarzy, na dłużej zatrzymując wzrok na ustach blondyna.
– Jedyną.
– Więc? Co chcesz mi pokazać? – zapytał Jack, wcześniej uraczając Louisa krótkim całusem. Louis zamrugał zaskoczony, nie spodziewając się tego. Dlatego bez słowa odwrócił się na pięcie, ruszając w dalszą drogę. Jack ruszył za nim, trzymając się dokładnie dwa kroki za królem.
Nie weszli na królewskie piętro, gdzie znajdowała się komnata Louisa, lecz piętro niższej. Brunet w dalszym ciągu milcząc, poprowadził Jacka przez długi korytarz, przystając przy jednych z drzwi. Gestem nakazał mężczyźnie je otworzyć, pozwalając, by wszedł do środka jako pierwszy. Za progiem zaś przywitał go odnowiony pokój dzienny, połączony rozsuwanymi drzwiami z niewielką sypialnią. Wystrój był prosty, gdzie królowało surowe drewno, granat oraz złote dodatki. W pokoju dziennym znajdowało się biurko, krzesło, trzyosobowa sofa oraz wygodny fotel przy kominku, który oświetlał pomieszczenie. W rogu na podłodze leżały wielkie poduchy dla Nashi.
– I jak?
– Co jak? – zapytał Jack, miast rozglądając się po pomieszczeniu, wzrok swój wbijając w Louisa. – Zmieniasz komnatę? Nie pasuje do ciebie – stwierdził, nie wiedząc co więcej mógłby dodać. Nawet jeśli brunet nie lubował się w przepychu, wystrój był zbyt prosty jak na niego.
– To nie jest komnata dla mnie, tylko dla ciebie, głuptasie – odparł Louis, przewracając z rozbawieniem oczami.
– Dlaczego? – mruknął blondyn zdziwiony. – Dałeś mi już jedną.
– Poprzednia nie jest za mała? Czyż nałożnice króla nie są warte wszelkich możliwych wygód? – zażartował chłopak.
– Nie wiem. Ty mi powiedz, Wasza Wysokość. – Jack postanowił się z nim podroczyć. Lou natomiast tylko delikatnie się uśmiechnął.
CZYTASZ
Echo Przeszłości
RomanceTom III Louis siedział na niewielkim łóżku, w ciasnej i ciemnej kajucie. Ze zwieszoną głową wsłuchiwał się w skrzypienie starych desek oraz uderzenia fal. Próbował pojąć... Jakoś zrozumieć to, co wydarzyło się te parę godzin temu. A wydarzyło się t...