Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
–Co?
To było pierwsze co powiedziałaś, kiedy lekarz przedstawił ci twoją diagnozę. Byłaś w szoku, po tym co usłyszałaś.
–Nigdy nie miała Pani dziwnych skurczów w klatce piersiowej? Ani nic?
–Miałam, ale wydaje mi się, że to było na tle stresowym. Zignorowałam to.
–I właśnie przez to, że Pani to ignorowała, spowodowało to rozwój miażdżycy.- oznajmił delikatnie.- Musi teraz pani bardzo uważać.
–A na ile tutaj zostanę?.- zapytałaś trochę zła na całą tą sytuację.
–Na jakiś tydzień, później zdecyduje, czy wystarczą już tylko lekarstwa i badania kontrolne czy jednak dłuższa terapia.
Słowa, jakimi obdarzył cię lekarz nadal siedziały ci w głowie. Nie wiedziałaś co robić. Miałaś wrażenie, że właśnie stanęłaś w miejscu i jakaś siła cię trzymała, abyś nie poszła dalej. Czułaś, że znowu brakuje ci powietrza, dlatego sięgnęłaś po maskę z tlenem i od razu poczułaś się lepiej. Kątem oka dostrzegłaś, że czarnowłosa kobieta zbliża się w twoją stronę. Szefowa.
–Teraz się dowiedziałam.- powiedziała smutno.- Bardzo mi przykro, że twój stan zdrowia jest tak poważny.
–To...nic takiego.- uśmiechnęłaś się blado.
–Dostaniesz wolne, na jak długo jak chcesz. Dopóki nie wyjdziesz z tego.
–Dobrze.
–Idę zmienić grafik. Wpadnę do ciebie jutro. Czegoś potrzebujesz?
–Właściwie to nie, ale dziękuję. Poproszę Aubrey, aby mi przywiozła jakieś ubrania i kosmetyki.
–Dobrze, w takim razie do zobaczenia jutro.
–Do zobaczenia, szefowo.
Nie tak wyobrażałaś sobie załatwienie "wolnego".
Chyba nikt tak nie chce.***
Nie minęła nawet godzina, a już zaczynałaś się nudzić. Na telefonie nie mogłaś zainstalować żadnej gry ani nic sprawdzić, ponieważ internet nie był taki dobry. Nie miałaś żadnej książki. A szkoda.
Tą ciszę przerwał dźwięk twojego telefonu. Nie patrząc na to, kto dzwoni odebrałaś połączenie.
–Halo?
–Gdzie jesteś?.- usłyszałaś lekko zachrypnięty głos Gojo.
–Um...- dobra, i tak czy później by się dowiedział.- W szpitalu.
–CO?!
–Nie krzycz mi do ucha, błagam cię.- jęknęłaś.- Jestem w szpitalu, ale to nic poważnego, spokojnie.
–Już tam jadę.
–Ale...- i się rozłączył.- Nawet nie wie, w jakim.
Minęło jakieś piętnaście minut od twojej rozmowy z Gojo. Z jednej strony nie chciałaś, aby się martwił, ale z drugiej potrzebowałaś towarzystwa. Było tak nudno w szpitalu, że mało brakowało, abyś zwariowała.
–Jestem!
Kiedy zobaczyłaś go obładowanego różnymi słodyczami, wielki pluszowym misiem oraz z bukietem pięknych czerwonych róż zaczęłaś płakać ze szczęścia.
Chyba na nowo się w nim zakochałaś.Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️
A tak na marginesie...
Wiecie o tym, że w tym tygodniu prawdopodobnie zakończę tę książkę..?
Nawet nie wiecie jak szybko mi to minęło, w przecież to była trylogia...
CZYTASZ
My Happiness | Jujutsu Kaisen Story
Fanfic3 TOM TRYLOGII „ZŁAMANE DUSZE" „Kiedyś taniec był moim wyzwoleniem. Dziś jest przekleństwem" Od wypadku Gojo mija wiele dni. [T.I] jest pogrążona w żałobie i nie umie sobie z nią poradzić. Stara się zapomnieć o problemach po przez taniec, jednak to...