Rozdział 10

37 7 3
                                    

 Wczoraj wieczorem gdy tylko pojawiłam się w domu czekała na mnie niespodzianka. Cała mokra i zmarznięta razem z Olivią ujrzałyśmy mojego chłopaka. Ucieszyłam się, ponieważ jego obecność zawsze sprawiała mi radość. 

Nie zapraszałam go, więc delikatnie się zdziwiłam, że mnie odwiedził. Następnie ogarnęłam się i zjadłam pyszną kolację pod czujnym okiem Oliviera Williamsa. 

Później, ponieważ byłam okropnie zmęczona położyliśmy się spać. 

Tak.  Poprosiłam Zaydena, aby chłopak mógł zostać na noc. I zgodził się, bo pięknie sobie spaliśmy, aż nagle z pokoju naprzeciwko usłyszeliśmy szelest. 

To był pokój Leili Valentine. 

A to nie zapowiadało nic dobrego. 

Z nią zawsze był jakiś problem. A to wychodzenie w nocy, wszystkie kłótnie, sprzeczanie się bez większego powodu, niż jej głupia morda. Było to cholernie męczące. Tak jak ona. 

-Olivier - wyszeptałam delikatnie nim potrząsając, tak aby się obudził.

-Summy? Co? Jest środek nocy. Śpię - chłopak przetarł oczy dłonią zaciśniętą w pieść. 

-No bo Leila... Ona chyba znowu wychodzi - szepnęłam Williamsowi na ucho.

-Daj sobie już z tym spokój. Wychodzi, to niech wychodzi mam to w dupie - zarzucił na siebie kołdrę, pokazując, że go to nie obchodzi i, że chce iść spać. 

-No proszę! - poprosiłam błagalnie. Miałam nadzieję, że się zgodzi. W końcu byłam jego dziewczyną. Jego miłością od pierwszego wejrzenia. 

-Sunny, nie - próbował być stanowczy. Nie wychodziło mu to. Widziałam, że serce mu się łamało i nie postawi na swoim, żeby zrobić mi przykrość. 

-Proszę! - zrobiłam maślane oczka. 

-Dobrze. Niech ci będzie - odparł,  zaśmiał się cicho pod nosem i pocałował mnie czule w czoło.

Chwilę później zarzuciliśmy na siebie dresy i bluzy i wyszliśmy z pokoju. Słyszałam jak Leila otwiera drzwi wejściowe, więc był to dobry znak, aby już powoli schodzić. 

-Jebane klucze - usłyszałam warknięcie mojej przyrodniej siostry z dołu. 

Gwałtownie się cofnęliśmy, gdyż Leila mogłaby nas zobaczyć. Już po chwili udało jej się wyjść, więc i my podeszliśmy do drzwi i po ciuchu ulotniliśmy się z domu. 

Biedny Zay. Ciekawe czy słyszał te nasze wszystkie nocne wyjścia z domu? 

Użeranie się z trójką marudnych dziewczyn było... no cóż skomplikowane. 

Tylko Olivia zostawała w domu. Chyba. 

Natychmiast wsiedliśmy do auta i zaczęliśmy jechać za Leilą. Szczerze nienawidziłam tej dziewczyny. Namieszała w moim życiu. Bardzo. 

-Przepraszam, Olivier za tą akcję - wyszeptałam kładąc głowę na zagłówku. 

-Nie masz za co, Summy - cały czas na mnie nie spoglądał. 

Już nic nie odpowiedziałam. 

Williams w pełnym skupieniu prowadził, a ja obserwowałam jego profil. Był piękny. 

Uwielbiałam brunetów. A on właśnie nim był. Niebieskie tęczówki, które były tak olśniewające. Zarysowane kości policzkowe. 

-Summy? - nagle cicho odezwał się chłopak. 

-Tak? - zapytałam wyrywając się z zamyślenia. 

-Czy... Czy ja będę mógł się do ciebie wprowadzić na jakiś okres? - zadał pytanie, a mnie zatkało. 

„ Lost Hope"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz