WSZYSTKO JEST OKEJ

176 11 3
                                    

-NIC NIE JEST OKEJ! - krzyknął Jay
-Jay spokojnie napewno da się to jakoś wytłumaczyć - mówił Zane

-Co tu chcesz wytłumaczyć?! - wrzasną Kai, którego cały czas próbowałem uspokoić
-To była wpadka - usprawiedliwiała siebie i Jaya, Nya

-Wszystko jest okej Kai, oddychaj
wdech i wydech - cały czas próbowałem do niego dojść

-W dupę se wsadź ten
wdech i wydech! - krzykną
-Przestań się drzeć co się stało to się niedostanie! - krzyknąłem

Kai nie wytrzymał. Wkurwił się na tyle, że walną mnie pięścią w brzuch.

Walną mnie strasznie mocno, skuliłem się i upadłem na kolana odrazu kłótnia się przerwała gdy tylko zaczęła mi lecieć krew z buzi.

-idioto miałeś kastet założony?! - krzykną Cole
-kurwa przepraszam młody - zdjął kastet i rzucił go gdzieś w bok po czym kucną przede mną i podniósł moją głowę chwytając za podbródek.

-jakim kurwa prawem
miałeś założony kastet? - spytałem dość wkurwionym głosem

-wkurwiłem się na Jaya
-ja wszystko kurwa rozumiem.. ale to była też jej decyzja i nie zmienisz już tego, że będą rodzicami, a poza tym dziecko potrzebuje obojga rodziców - powiedziałem i wyplułem gdzieś w bok krew, która nagromadziła się w buzi

-kurwa masz rację młody - przyznał mi z wielkim trudem
-choć Lloyd - podszedł do mnie Zane i pomógł mi wstać

Dalej trzymałem się za brzuch, a gdy już wstałem gwałtownie upadłem na podłogę i ponownie wyplułem nagromadzoną krew.

-gdzie cię boli? - spytał Zane i pokazałem mu bolące miejsce na brzuchu.

Kai przesuną mnie pod ścianę bym mógł się oprzeć po czym Zane podwinął mi koszulkę i zaczął sprawdzać, a tamci chcieli kontynuować kutnię ale na całe szczęście Cole i Harumi byli na straży.

-bardzo zaczerwienione..  tak nie jestem w stanie nic stwierdzić musisz pozwolić mi się zeskanować

-nie możemy bez tego? - spytałem bo wiem, że kiedy mnie zeskanuje zobaczy ślady bo cięciu się

-jeśli zobaczę coś na.. - kiwną głową na jedną z moich rąk - to nikomu o tym nie
powiem.. obiecuje

Przytaknąłem głową i
pozwoliłem się zeskanować.

-i co? - spytałem gdy skończył skanować
-małe uszkodzenie kości krzyżowej i naruszenie układu krwionośnego, dlatego leci ci krew z buzi - odpowiedział

-czyli nic takiego poważnego? - spytała Harumi która skończyła kłótnie Jaya, Kaia i Nyi
-na szczęście nie ale niewiadomo co będzie później gdy będzie chciał wstać
-kurwa świetnie - ponownie wyplułem krew

Gromadziło jej się strasznie dużo, a trzeba było ją wypluć bo inaczej zachłysnę się własną krwią.

-pomożesz mi wstać - wyciągnąłem rękę do Zane'a, a ten bez wachania mi pomógł

Wstałem i oparłem się o ścianę
dalej trzymając się za brzuch i co jakiś czas wypluwając krew z buzi.

-jak tam młody? - spytał mnie Kai, a na jego twarzy można było dojrzeć wstyd
-jakoś.. ale na przyszłość nie zakładaj kastet'a by wpierdolić przyjacielowi - powiedziałem

-wybacz.. naprawdę mnie poniosło.. chcesz to teraz możesz ty pierdolnąć mi
-podziękuje.. zemsta nie jest
dla mnie - powiedziałem i odsunąłem jego dłoń, którą podawał mi kastet.

-Nya, a tak pytając wiesz jaka płeć? - spytała nagle Skylor
-właśnie - odpalił się mistrz ognia
-no braciszku na szczęście twoje i Jaya to chłopiec

-Przynajmniej tyle dobrego! - krzykną uradowany Kai i ze szczęścia przytulił mistrzynię wody

-widać, że rodzeństwo - powiedział
śmiejąc się Cole
-dobra Nya teraz krótki wykład.. oszczędzasz się, a dla bezpieczeństwa nie
chodzisz na misje - powiedział poważnie Kai

-no chyba cię pogięło
-Nya, Kai ma rację musisz się
teraz oszczędzać - potwierdził Jay
-jasne

-co tu się dziej słychać was w
całym klasztorze! - krzykną Wu
-wiesz mistrzu tak jakby sprawy
inwidualnie - powiedział jąkając się Jay

-wszystko było słychać.. Nya i Jay spodziewają się dziecka - powiedziała Misako - a tobie co się stało? - spytała przestraszona gdy jej wzrok zatrzymał się na mnie

Podeszła do mnie i spojrzała
ostrym wzorkiem przez co jej odrazu odpowiedziałem.

-próbowałem uspokoić Kaia, a zdenerwował się jeszcze bardziej i walną mnie w brzuch kastetem - odpowiedziałem

-normalny jesteś? - spytała Kaia
ostrym głosem Misako
-to nie miało tak wyjść - tłumaczył się
-oj dajcie mi ten kastet to jak mu zaraz przywalę

-Mamo! - podniosłem głos - daj se spokój
-przywa..
-zemsta nic ci nie da.. poza tym
to był wypadek - przerwałem jej

-chyba komuś zrobiło się głupio - szepnęła do mnie Rumi
-jak widać - odszepnąłem jej gdy matka na mnie nie patrzyła

Do końca dnia oswajaliśmy się z informacją, którą podzielili się z nami Nya i Jay, a matka była przejęta tym czy coś poważnego mi się nie stało.

Ojca trochę to ruszyło ale mówił, że wyjdę z tego i za to podejście mu dziękowałem. Zero paniki tylko wyluzowany i w dupie zdrowie syna.
To było coś co czasami uwielbiałem w ojcu ale też czasem wkurwiało.

Jak mówili nam Nya i Jay. Mają zamiar poszukać jakiegoś mieszkania albo przenieść się do jakiegoś domu na obrzeżach miasta.

Kai był przeciw temu ale gdy jego siostra pogroziła mu zerowym snem przez dziecko, odrazu się zgodził.

Dzisiejszą noc spędziliśmy w klasztorze ze względu na odniesione przeze mnie dzisiaj obrażenia.

Ten dzień był szybki, troszkę bolesny ale fajny, a nowina o dziecku od Nyi i Jaya wprowadziła nową atmosferę w klasztorze.

Prawdziwe oblicze - II tom książki „To nie koniec Lloyd"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz