Rozdział 1

5 0 0
                                    

~Leo~

Odkąd mój dziadek zmarł, moje życie stało się ponure. Nie miałem co robić, a tym bardziej do nikogo jeździć. Często odwiedzała mnie Maya. Próbowała mnie pocieszać ale jej się nie udawało i wychodziła smutna. Co ja miałem zrobić?
Udawać że jest okej? Jeśli nawet, to nie było do zrobienia. Tak bardzo byłem przygnębiony.
Ogarnąłem się na imprezę, na którą namówił mnie Daniel. Ubrałem białą koszulę i czarne jeansowe spodnie. Ułożyłem włosy i wyszedłem z pokoju. Napisałem do Brayana żeby wyjeżdżał już z domu i odpisał mi szybkie „ok".
Czekałem kilka minut a jego samochód zaparkował przed moim podwórkiem.
- Wychodzę! - krzyknąłem do moich rodziców.
-

Dokąd?! - odkrzyknęła mama.
- Do Brayana!
- Wróć po pierwszej a dostaniesz szlaban! Jutro wyjeżdżamy!
- Okej!
Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę BMW.
***
2 godziny później

Napiłem się kolejnego szota i odłożyłem kieliszek na stolik. Wszedłem do salonu, gdzie mogłem zobaczyć i usłyszeć że jedna dziewczyna śpiewała karaoke. Była to piosenka Vem Dancar Kudoro. Na kanapie siedziała Marley i Maya, które popijały wino. Maya wypiła już kilka kieliszków a Marley tylko dwa.
- Leo, siadaj obok - powiedziała nieznajoma . W ręku trzymała butelkę coli a w drugiej telefon.
- Nie dzięki, zaraz idę - odpowiedziałem.
Odwróciłem się i poszedłem w stronę Daniela.
- O stary, szukałem cię. Możemy porozmawiać? - spytał.
- Jasne, odejdziemy trochę dalej.

~Maya~

Przyglądałam się tańczącej Eveline. Przyjaciółka chodziła dwa lata na zajęcia taneczne i coś tam umiała. Tam poznała przystojnego chłopaka z którym jest teraz w związku. Daniel zaprosił ich razem, bo wiedział że dla dziewczyny to byłoby miłe. Brayanowi od zawsze podobała się Eve I kilka razy się umówili, ale nic z tego nie wyszło.
- Maya! Choć, zatańcz z nami! - zawołała Marley, którą zauważyłam dopiero teraz.
- Idę! - oznajmiłam.
Chwilę później tańczyłam do piosenki We Found Love. Kątem oka zauważyłam Leo który rozmawiał z Danielem. Na twarzy przyjaciela widać było wkurwienie. Zacisnął szczęki i wyminął chłopaka.
- Ej dziewczyny, zaraz wracam, idę do toalety!
Kiwnęły głowami. Pobiegłam w stronę gdzie biegł Leon i od razu zatrzymałam się kilka kroków przed nim i Natalie. Kobieta trzymała ręce na jego szyi a on na jej biodrach. Po chwili namiętnie się pocałowali a ja czułam że w moich oczach pojawiają się łzy.
- Kurwa... - szepnęłam.
Pierwsza zimna łza spłynęła mi po policzku. Powoli się wycofałam i poszłam w stronę drzwi do wyjścia, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Maya, co się stało? - zapytał Bruno.
- Leo i Natalie, to się stało! - krzyknęłam.
Wyrwałam się z ucisku, (czego pożałowałam bo okropnie zabolała mnie ręka) i wybiegłam na zewnątrz. Zatrzymałam się przed domem i zwolniłam. Wyciągnęłam telefon.
- Victoria, mogłabyś po mnie przyjechać?
- Wiesz co, średnio. Jestem teraz u Mateo i piłam alkohol, przepraszam.
- Okej, nie przejmuj się. Zamówie sobie taksówkę. Do zobaczenia jutro. - pożegnałam się.

***

W ogóle nie spałam, tylko płakałam. Przez nią moi rodzice zostali wezwani do szkoły. Przez nią trafiłam do szpitala dwa razy. Przez nią miałam karę na wychodzenie z domu. Przez nią trafiłam cztery razy do dyrektora. Przez nią straciłam chłopaka, którego bardzo kochałam. Ile jeszcze mam wymieniać?
Dużo było takich akcji. A on, całował się z nią jakby tego nie było. Może był pijany. Może był zjarany. Ale żeby zapomnieć?
- Kochanie, wszystko dobrze? - spytała się mama.
- Tak, mamo. Nie musisz się pytać tyle razy. - odpowiedziałam.
Cały dzień przeleżałam na łóżku oglądając Instagrama i tik toka. Moje brązowe włosy spadały mi cały czas na twarz. Wstałam i przeszłam do szafki, aby wsiąść gumkę do włosów. Odwróciłam głowę w stronę okna i dostrzegłam Leo, który szedł w stronę mojego domu.
- Mamo! Nie wpuszczaj Leona! - krzyknęłam.
- Pokłóciłaś się z nim? - zapytała, zaglądając do mojego pokoju.
- Mhm... - odpowiedziałam cicho i spuściłam głowę.
Zaraz mama podeszła do mnie i przytuliła.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz. A teraz idź mu powiedzieć żeby się nie dobijał tak.- zaśmiała się.
Zeszłam na dół i otworzyłam drewniane, skrzypiące drzwi.
- Maya...
- Stop. Nie chcę cię słuchać.
- Wybacz mi...
- Nie, idź sobie!
- Wysłuchaj mnie chociaż, proszę.
W moich oczach czułam że przez niego, ponownie pojawiają mi się łzy.
- Idź stąd. - zamknęłam oczy. - I nigdy więcej, tu nie przychodź!
Zatrzasnęłam drzwi i pobiegłam z powrotem do pokoju. Weszłam do mojej osobnej łazienki i wyjęłam z szufladki żyletkę. Przejechałam nią kilka razy po ręce i udach. Umyłam ją i odłożyłam.

***
Kilka godzin później

Cały dzień, dostawałam powiadomienia od Leo, z przeprosinami. Nie odpisywałam. Dzwonił. Nie odbierałam. Nie wiem czy domyślał się o co chodzi. Ale chyba tak. Myślę, że Bruno mu powiedział.
- Maya! - wykrzyczała starsza kuzynka. Otarłam szybko zły i spojrzałam na Florence.
- Tak..? - spytałam.
- Cholera, co się stało? - również spytała podchodząc do łóżka.
Podniosłam się do siadu i odwróciłam wzrok.
- Leo...
- Co zrobił?!
- Całował się na imprezie z tą całą Natalie. Widziałam to.
Złapała mnie za nadgarstki i pogłaskała.
- Chcesz się pogodzić? - spojrzała na mnie nie pewnie. - Z nim?
Pokiwałam głową.
- To czemu jeszcze tego nie zrobiłaś? Napisać do niego?
- Jakbyś mogła...
Wyjęła telefon z kieszeni.
- Oczywiście, już to robię. Tylko najpierw sprawdzę co robi jego kochanka. - zaśmiała się. - O cholera... Jest z nim w kinie. Oznaczyła go.
No to po przeprosinach. Niech se w dupę je wsadzi.

***
~Leo~

Siedziałem na kinowej kanapie obok Natalie która sprawdzała coś na telefonie. Nadal, byłem pokłócony z Mayą. Nie dała mi się wytłumaczyć, że byłem pijany i nie widziałem co robię. Żałowałem tego.
- Co taki zamyślony jesteś, co? Myślisz o tej Mayi? Weź przestań. Nie myśl o niej. Wredna szmata. Jak możesz się jeszcze z nią...
- Stop, kurwa. Nie mów tak o niej, bo stąd wyjdę. - powiedziałem przez zaciśnięte szczęki.
- No przepraszam, ale ona...
- Ja pierdole. Nic nie rozumiesz. Odwołaj jeden bilet. Wychodzę.
Wstałem i zszedłem po schodach na dół, aby po chwili popchnąć drzwi i wyjść na zewnątrz. Było bardzo zimno, dlatego zapiąłem kurtkę i otuliłem się nią jeszcze bardziej. Czy powinienem iść do Mayi i wytłumaczyć jej wszystko? Opłaca się, walczyć o coś czego na pewno nie będę miał?
- Leo! - krzyknęła za mną. - Nie zachowuj się jak dziecko, wracaj!
Zignorowałem ją i dalej szedłem przed siebie.
- SŁUCHASZ MNIE W OGÓLE?! - pociągnęła mnie za ramię i spoliczkowała.
- Jesteś jakaś pojebana że nie rozumiesz?!
- Nie!
- To daj mi spokój! Idę do Mayi! - krzyknąłem i wyrwałem się z uścisku.
- Nie da się z tobą porozmawiać normalnie! Wielce panie się obraził!
Wyciągnąłem rękę i pokazałem jej środkowego palca.
- Super zachowanie!
Podkręciłem głową i schowałem dłonie do kieszeni. Poczułem karteczkę. Wyciągnąłem ją i przeczytałem:

Dzisiaj idziemy szaleć! Ubierz się jakoś
hot żeby laski zazdrościły mi takiego
przyjaciela. Do zobaczenia wieczorem!

Maya

Zaśmiałem się na myśl o jej urodzinowej imprezie. I jak tu o nią nie walczyć? Kocham ją całym sercem. Kiedyś nie mogłem uwierzyć, że mam taką przyjaciółkę. A teraz? Żałuję swojego zachowania. Doprowadziłem ją kilka razy do łez, ale to chyba zabolało ją najbardziej. Kilka lat temu uświadomiłem sobie, że to nie tylko przyjaźń. Nie wiem, czy nadal odwzajemnia uczucia, jakie mam do niej ja. Chciałem ją kiedyś zapytać, czy zostanie moją dziewczyną, ale przeszkodziła mi moja mama. Zajrzała w tamtym momencie do pokoju i powiedziała coś co zapamiętam do końca życia. Kochanie. Dziadek nie żyje...

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Mam nadzieję że się podobało!😊

Na razie mało osób tutaj czyta moją książkę :/

Ale nic nie poradzę! Poczekam kilka dni albo miesięcy i się zobaczy.

Mój tik tok: kornela_booktook zapraszam!❤️

Do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Belong you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz