"Lubię" leje się strumieniem strachu
"Kocham" w metalicznym sztyleta brzmieniu
Śmierć uśmiechem błogim na ustach
Przyszłość ledwo trzyma się w ryzach
Chwieje się wieża marzeń i planów
Przy najlżejszym podmuchu z bólu wiatrów
Boże, gdzie jesteś?
Kiedy męki mojej kres?
Zwijam się w krwawym serca schlochu
Głos milknie przy Ciebie wołaniu
Płonie gardło żalem
Czy to nazywasz ukochaniem?
Jak przyjąć Twoją miłość,
Gdy szczęścia taka kruchość?
Jak oddać i zaufać,
Gdy każesz się bliskim męczyć?
Gubię głos, gubię serce
Lecz znów zawołam Cię kiedyś po męce.
CZYTASZ
Stwórz mnie na nowo
Thơ caWiersze, w których chciałabym dzielić się moimi trudnościami i kierować je do Boga.