01. LAZUROWE OCZY

495 17 0
                                    

Valentina Volkovitch

Temperatury w Rosji mnie dobijały. Nie było w niej tak ciepło jak we Włoszech, w których spędziłam ostatnie pięć lat. Przyzwyczaiłam się już do cieplejszych temperatur, a roczny pobyt w Moskwie mi nie sprzyjał. Moja lekka opalenizna, którą tak lubiłam, w końcu zniknie, a moja skóra stanie się blada jak ściana.

Stanęłam na chodniku, tuż przed domem cioci Anastasi. Siostra mojej mamy była niesamowicie przyjazną kobietą. Uwielbiałam ją. Była pogodna, miła i umiała rzucić czasami jakimś śmiesznych żartem, które w większości bardziej żenujące. Ona i moja mama były do siebie bardzo podobne. Obie miały czarne włosy tylko, że ciocia miała je do ramion, a moja mama aż do pasa. Zielona barwa oczu u mojej mamy była bardziej wyrazista niż u cioci. Jednak obie miały tan sam nos, linie ich żuchw były bardzo podobne, miały nawet w tym samym miejscu pieprzyki. Nie były one bliźniaczkami. Ciocia Anastasia była młodsza od mojej mamy o dwa lata.

- Dasha i Valentina! Jak ja was dawno nie widziałam!

Ciocia Anastasia, ubrana w brązowe futro i zwykłe czarne spodnie, otworzyła furtkę i wyszła do nas. Uśmiech na jej twarzy był promienisty i szczery.

Kobieta od razu podeszła do mnie i ucałowała mi policzki, zostawiając ślad po czerwonej szmince.

- Ale wyrosłaś- powiedziała do mnie. Odwróciła się w stronę mojej mamy i od razu rzuciła jej się w ramiona, jakby nie widziały się wieki.- Ty też- zaśmiała się.

- Jeszcze raz dziękuję ci bardzo, że zajmiesz się Valentiną. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.

- Wzięłabyś mnie ze sobą- rzuciłam, wtrącając się w ich rozmowę.

Moi rodzice wyjeżdżali do Japonii, jednak z jakiegoś powodu nie chcieli mnie ze sobą wziąć. Miałam im to za złe, że mnie zostawiają w Rosji u cioci, a oni sami wyjeżdżają razem do Azji. Nie chciałam się z nimi rozdzielać, zwłaszcza z mamą. Była ona moją pierwszą oraz jedyną prawdziwą przyjaciółką. Wszystkie moje znajomości kończyły się po paru miesiącach, gdy zachowania lubi zaczynały mnie po prostu irytować i czułam się odrzucana. W najgorszych momentach to zawsze ona mi towarzyszyła. Kochałam ją nie tylko jako matkę, ale i przyjaciółkę, której mogłam powiedzieć dosłownie wszystko.

-Przyniosę wam ciasto na podróż.- Ciocia szybkim krokiem ruszyła w stronę niewielkiego domu.

Mama spojrzała na mnie z żalem w oczach. Podeszła do mnie, kładąc dłonie na moich ramionach. Uśmiechnęła się smutno.

- Wiem, że masz mi to za złe. Ale musisz wiedzieć, że musiałam to zrobić. Wiem jak bardzo nie lubisz nowych miejsc, a Moskwa jest ci bardzo znana, tak samo jak Anastasia i Viktor. Razem z ojciec stwierdziliśmy, że tak będzie dla ciebie lepiej.

- Mówiłaś mi to już mnóstwo razy, mamo. Ale po co wy tam jedziecie? Źle było wam we Włoszech?

Mama cicho westchnęła.

- Przyjedziemy na święta, obiecuje.- Ucałowała moje czoło, po czym mnie przytuliła.

Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie chciałam, aby ona jechała. Przytuliłam ją najmocniej jak tylko potrafiłam. Poczułam jak jedna samotna łza spłynęła mi po policzku. Kapnęła ona na kurtkę mojej mamy.

Odsunęłyśmy się od siebie dopiero wtedy, kiedy usłyszeliśmy dźwięk klaksonu. Mój tata siedział za kierownicą, rzucając mojej mamie spojrzenie mówiące, aby się pośpieszyła.

- Debil- mruknęła ciocia, która stanęła obok nas. W dłoni trzymała plastikowe opakowanie z ciastem.

Odkąd pamiętam ciocia i mój tata się nie lubili. Co chwilę sobie dogryzali przez co zawsze z Viktorem się z nich śmialiśmy. Sytuacje i teksty, które leciały przy każdym rodzinnym spotkaniu zawsze nas wszystkich bawiły. No może nie wszystkich. Moja mama bardziej się irytowała i denerwowała niż śmiała.

ELIASHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz