Początek koszmaru

483 30 3
                                    

"Put on your war paint [...] then I'll raise you like a pheonix"

Zaspana weszłam do mojej ogromnej kuchni. Zachichotałam. Mieszkam w ogromnym domu po babci, a jest nas tylko trójka: ja, pani Reesbay (moja gosposia) i pan Reesbay (mój szofer). Usiadłam przy (oczywiście już nakrytym stole) i zaczęłam przeglądać rachunki. Po śmierci rodziców to babcia zajmowała się takimi sprawami, a teraz gdy jej już też nie ma.... Wytarłam ręką łzę, która się nagle pojawiła na moim policzku. Duży dom to duże wydatki, a ja w przeciwieństwie do babci nie potrafiłam zarabiać "kokosów". Chciałam sprzedać dom, ale nie potrafiłam.. Nie mogłam... To jedyny spadek jaki mi zostawiła. Westchnęłam i ignorując rachunki, zabrałam się za śniadanie, gdy do kuchni wpadał Zara. Wnuczka państwa Reesbay przyjeżdżała do dziadków prawie w każdy weekend, w przeciwieństwie do swojego brata, ale ona ma dopiero 13 lat, a on studiuje....

- Kita! Kita! - nienawidzę tego przezwiska, więc spiorunowałam ją wzrokiem. - Przyszedł list do ciebie! Z królewską pieczątką!- ostatnie zdanie wypowiedziała z taką powagą, że musiałam się roześmiać. - Nie śmiej się tylko otwórz!

Popatrzyłam na nią. Chuda blondynka w niebieskiej sukience miała całkowicie poważną minę. Ona nie żartowała. Wzięłam więc od niej kopertę i otworzyłam. 

"Gratulujemy! Dostała się Pani..."

Kto mi czego gratulował?! Niestety nie zdążyłam przeczytać, bo Zara wyrwała mi kartkę z ręki. 

-Aaaa! Dostałaś się! Aaaa! - zaczęła skakać dookoła wysepki kuchennej.

-Tyle to sama przeczytałam... - mruknęłam zirytowana. 

-A co tu tak wesoło? 

-Babciu! Kira się dostała! - pani Reesbay popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.

-Ale gdzie? Mów jaśniej dziecko! - znów na mnie spojrzała jakby spodziewała się odpowiedzi ode mnie.

-Ja nic nie wiem. Nie zdążyłam przeczytać. - pani Reesbay spojrzała na mnie wzrokiem tyś-jeszcze-nie-widziała-najgorszego.

-Kira dostała się do Wyzwania! - Zara była energicznym dzieckiem dlatego nie zdziwiło mnie że wpadła na kosz na śmieci, ale jak zahaczyła o patelnię i jajecznica wylądowała na jej głowie nie byłam w stanie tego zignorować. Podczas gdy ja tarzałam się ze śmiechu babcia pomagała wnuczce wstać. Gdy skończyłam zapytałam Zare:

-Co to jest to Wyzwanie? - popatrzyła na mnie, jakbym nago jeździła na jednorożcu. - No co? Nie było mnie kilka lat w kraju...

-Raptem dwa! No to jest konkurs na Kryształową królową! - dalej nie rozumiałam, na szczęście kontynułowała - No wiesz ikona mody w Mirabilli, to ona wyznacza modę, do której projektanci muszą się dostosować, chodzi na zagraniczne przyjęcia, jeśli król albo książę nie może i mieszka w pałacu razem z królem i królową!

-Nie zapominaj, że ma też ważniejsze obowiązki. - pani Reesbay skarciła wnuczkę. Chciałam spytać jakie, ale mnie wyprzedziła - Jako jedyna reprezentuje uboższych mieszkańców w Radzie. Dlatego cały czas jest zajęta czytaniem skarg i żali. 

-To co się stało z poprzednią?

-Kryształowa królowa jest wybierana raz na 10 lat. Możesz nie pamiętać ostatnich wyborów, bo zginęli wtedy twoi rodzice.... - nie chciałam o tym mówić.

-To na czym polega konkurs?

-25 kandydatek co tydzień musi wykonać jakieś zadanie, za które dostają punkty. Ta, która ma najmniej odpada i tak dopóki nie zostaną tylko dwie, gdyż w finale głosują mieszkańcy i wygrywa ta, którą wybiorą.

-Muszę w tym brać udział? Skoro i tak się nie zgłaszałam...

-Nie. Zawsze możesz odmówić, jednak za każdy emitowany odcinek kandydatki dostają spore honorarium. Tak jakby większości z tych dziewczyn brakowało pieniędzy! - zaskakująco temat pieniędzy zdenerwował zawsze spokojną panią Reesbay. - Każda z kandydatek musiała skończyć Akademie Młodych Dam, a wiadomo, że czesne kosztuje majątek, więc tylko dziewczynki z bogatych domów tam chodzą!

-A stypendia?- podsunęłam. Trochę się uspokoiła. 

-To jest właśnie jedno z dokonań poprzedniej Kryształowej królowej. - po czym wyprowadziła Zarę aby ją wykąpać. 

Uśmiechnęłam się. Jedna z moich przyjaciółek skorzystała właśnie z tego stypendium i uczyła się ze mną w AMD.  Siadłam przed komputerem i napisałam do niej. Ria oczywiście prawie natychmiast odpisała, że się zgodziła na udział w konkursie. Tylko, że jej było łatwiej, bo odkąd skończyła Akademię jest piosenkarką i koncertuje i udziela wywiady, więc jest przyzwyczajona, że ludzie ją oglądają, a ja nie....

Jednak to by rozwiązało moje lekkie problemy finansowe... Rozejrzałam się dookoła. Czy ten dom był tego wart? Usłyszałam jak Zara wymienia listę potrzebnych mi rzeczy do konkursu.. Czy ci ludzie są warci mojego poświęcenia? Bo tak dla osoby nielubiącej być w centrum uwagi i która ciągle stała gdzieś "z boku" to jest poświęcenie... Ale ale ja już przecież nie jestem tą osobą! 

W tym momencie przybiegł do mnie mój strażnik - cudny owczarek niemiecki. Położył głowę na moich kolanach i popatrzył w moje oczy.

-No co? Przecież wiesz, że nie umiem czytać w myślach. - po moich słowach pies zamienił się w człowieka. Umięśnionego, wysokiego szatyna, w czarnych skórzanych spodniach i takiej samej kurtce. Przez to, że nie miał koszulki moje oko przykuwał kieł na rzemyku zwisający mu na piersi. Wyglądał mega zabójczo i pewnie też seksownie, ale ja go znałam od dziecka więc nie zawracałam sobie tym głowy....

-Czym się martwisz? - spytał lekko zachrypniętym głosem.

-Zeus..Przecież wiesz... - schowałam twarz w dłonie, ale on uklęknął przede mną i je odciągnął.

-Tamtej dziewczyny już nie ma. - powiedział delikatnie - Jesteś silniejsza niż myślisz. Wiem, że dasz radę.  - mrugnął do mnie. - a jak nie to zawsze możesz wyjść bogato za mąż. 

Pocałował mnie w czoło i sobie poszedł. Jak był w drzwiach szepnęłam: "Dupek." 

-Słyszałem. Za karę wieczorny trening będzie bardziej męczący.

Odszedł śmiejąc się. Jako mój strażnik musiał dbać o moje bezpieczeństwo jak i zdrowie dlatego codziennie katował mnie treningami.

On nie da mnie skrzywdzić. I jeszcze będą tam moje przyjaciółki. Uśmiechnęłam się i napisałam w mailu, że się zgadzam na udział w konkursie. W Wyzwaniu.


Kryształowa królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz