Ferie dość szybko zaczęły mijać. Ni się tu obrzucić a już minęło półtora tygodnia od pojawienia się Harry'ego w dworze Riddle'a, wszystko było tak jak chciał tego Omega. Miał on spokój, nikt nie ślęczał mu nad karkiem, nikt nie sprawdzał jego kroków i nikt i to zupełnie nikt nie zamykał go w skrytce na całe dnie.
Tom mu dał wolną rękę do tego co tylko młoda omega chciała robić. Jednak dla Alfy było zaskoczeniem że chłopak po czterech nocach uzna, że lepiej mi się śpi w jego łożu zaraz obok niego. I w taki właśnie sposób Voldemort dorobił się przytulanki w te chłodne noce. Jednak to się skończy na czas powrotu do Hogwartu, jeżeli oczywiście Omega nie postanowi się do niego podkraść w nocy.Co do Profesor McGonagall? Nic ona nie powiedziała dyrektorowi jednak była świadom tego że na peronie widziała właśnie jego. Osobę, która ponoć nie żyła, która nie miała prawa być, jeszcze nie teraz.
Gdy w dworze Riddle'a był spokój, nie można tego samego powiedzieć co do Hogwartu.Poppy właśnie szykowała niektóre eliksiry, które musiała dzisiaj zanieść młodej omedze. Oczywiście Severus ją tam zaprowadzi, ponieważ kobieta nie ma bladego pojęcia gdzie może być dwór Voldemorta.
Gdy starsza kobieta kończyła pakowanie ostatnich porcji eliksirów do jej gabinetu weszła zmartwiona czarownica.- Minervo, co cie do mnie sprowadza? - spojrzała na swoją współpracownicę.
- Od dłuższego czasu coś mi nie daje spokoju a nie chce o tym mówić Albusowi.. sądziłam, że mogę się tobie wygadać. - odparła głowa lwów.
- Na jaki temat moja droga? - odparła zaciekawiona Pomfrey.
- Na temat.. Sama wiesz kogo. - powiedziała kobieta przez co brunetka lekko się spięła.
- Czy.. czy coś niepokojącego widziałaś?
- Ja.. czekaj. - Minerva zmrużyła na nią oczy. - Nic nie mówiłam, że mogłam go widzieć.
Poppy nabrała gwałtownie powietrza i w ten właśnie moment mistrz eliksirów uznał za słuszny aby wejść do jej gabinetu.
- Jesteś gotowa? musimy już- - Snape'a przerwał swoją wypowiedź gdy zobaczył McGonagall.
- Iść? Iść dokąd? I dlaczego sądziłaś, że widziałam Sama wiesz kogo? - wicedyrektorka zaczęła mówić podejrzliwie.
Severus spojrzał znacząco na pielęgniarkę po czym warknął. Poppy tylko pokręciła z niedowierzania głową.
- Wyjaśni mi ktoś o co tu chodzi? - McGonagall stawała się coraz bardziej zdenerwowana.
Pomfrey się tylko uśmiechnęła do swojego kolegi po fachu.
- Ty to tłumaczysz, nie ja. - profesor od eliksirów tylko warknął. - Potrzebujesz czegoś? Wrócimy tu za jakieś 2 do 3 godzin w zależności czy nie przedłuży się nam wizyta.
- Wizyta u kogo?
- U pana Potter'a. - wyjaśniła pielęgniarka po czym wzięła torbę na ramię. - Potrzebujesz coś wziąć ze sobą Minervo?
- Nie.. chyba nie. - kobieta z zdenerwowanej stała się skołowana.
- To chodźmy już. - Poppy kiwnęła na Severusa, który jako pierwszy ruszył do drzwi.
Kobiety ruszyły zaraz za mężczyzną.
Po niecałych trzydziestu minutach wszyscy byli za barierami Hogwartu, dzięki czemu mogli się bezpiecznie aportować bądź użyć świstoklika.
Czarnowłosy wyciągnął z kieszeni małą książkę, po czym poczekał aż każda go złapie.- Może szarpnąć. - ostrzegł ich po czym aktywował on świstoklika.
Po dłuższej chwili całą trójka stała pod jakim dworem. Poppy i Snape wiedzieli dokładnie, gdzie są jednak Minerva nie miała bladego pojęcia, wiedziała tylko, że ponoć w tym miejscu Poppy miała złożyć teraz wizytę Potter'owi.
Czarnowłosy zaczął iść do głównych drzwi a zaraz za nim podążyły kobiety. McGonagall cały czas rozglądała się dookoła nie wiedząc gdzie jest jednak gdy jej kolega z fachu bez pukania pchnął masywne drzwi a te ustąpiły to napłynął do niej jakiś dziwny niepokój.- Jesteśmy! - krzyknęła Poppy dając dwóm osobą w dworze znać o swoim przybyciu.
Harry gdy tylko usłyszał głos kobiety, zamknął czytaną przez siebie książkę o drugiej płci po czym rzucił ją na stolik i wyszedł z salonu z miłym humorem, jednak gdy zamiast dwóch osób zobaczył trzecią to się zawahał.
- P-profesor McGonagall? - zapytał się poddenerwowanym głosem Harry nieświadomie też zaczynając wydzielać słodkawy zapach herbaty.
- Witam panie Potter. - odpowiedziała mu na wpół zdenerwowanym głosem nadal nie wiedząc gdzie się znajduje.
Po krótkiej chwili z innej części dworu zaczął podchodzić i jego właściciel, a wyczuwając zapach swojej omegi tylko przyspieszył nie wiedząc co się mogło wydarzyć, jednak kiedy był w odpowiedniej odległości zrozumiał dlaczego Harry zaczął się denerwować i dokładnie zdał sobie sprawę kto zabrał ze sobą nieproszonego gościa.
- Jak nie Severus to McGonagall? Poppy mam cię w końcu przeklnąć abyś przestała nas stresować? - Tom odezwał się dając wszystkim znak o swym przybyciu tym samym przyprawiając wicedyrektorke o mały zawał serca. - Harry zamknę cię w sypialni i nie wypuszczę.
Avadooki spojrzał na niego skołowany jednak po chwili wiedział o co mu chodzi.
- Wybacz, nie kontroluje nadal tego? - spojrzał na niego przepraszająco.
Riddle pokręcił głową w niedowierzaniu po czym poszedł za chłopaka i go przytulił kładąc podbródek na jego głowie.
- Miło cię widzieć Tom. - powiedziała z uśmiechem Poppy. - Gdzie mogę zabrać Harry'ego?
- Sypialnia bądź salon. - oznajmił spokojnie Riddle. - Gdzie tylko chce.
Pomfrey pokiwała głową po chwili zaczęła iść za Harry'm tam gdzie chłopak czuł się bardziej komfortowo. Zostawiając Severusa i McGonagall z Voldemortem.
- Do gabinetu. - tylko to powiedział Riddle po czym odwrócił się na pięcie i zaczął iść do danego miejsca.
- Chodź. - Severus powiedział do przerażonej Minervy po czym ruszył za Czarnym Panem.
Kobieta przełknęła gulę w gardle po czym zaczęła iść za swoim kolegą z fachu i osobą której się obawiała od czasu kiedy zobaczyła go na peronie.
CZYTASZ
The Last Pair (Wolno Pisane)
Fanfiction!!Wolno Pisane!! Harry jest ostatnim ze swojego gatunku, wszystkie inne omegi były zniszczone, uśmiercone, bądź stawały się betami. Jednak znajduje on nieświadomie swojego mate, przez co starają znaleźć pomiędzy sobą porozumienie a także pokój.