ROZDZIAŁ 20
PATRYK
Od rana ogarniałem pokoje i miałem już serdecznie dość. Od kilku dni siedziałem w Draple starając się, po raz kolejny, posegregować i uporządkować rzeczy po babci. Chyba nie skłamię jeśli powiem, że to już moje z dziesiąte podejście. No nie szło mi to.
Strasznie było tu pusto bez niej, chociaż ciągle wydawało mi się, że czuć jej zapach. To już mój drugi przyjazd od jej śmierci i w dalszym ciągu mam wrażenie, że stoję w miejscu. Czasami wydało mi się, że słyszę jak po cichu wchodzi do kuchni. Przez pierwsze dwa dni zastanawiałem się od czego by tu w ogóle zacząć, jakoś dziwnie się czułem pakując jej rzeczy w kartony, to było przytłaczające. Babcia żyła prawie osiemdziesiąt sześć lat, a ja miałem teraz spakować całe jej życie do pudełek. Nie wiedziałem zupełnie czego się pozbyć a co zostawić. Swoją drogą okazało się, że babunia, która nigdy nic nie potrzebowała i niemal nic nie kupowała miała zagracone całe mieszkanie. W każdym pokoju były rzeczy, w szafach ubrania, a jak zacząłem je przeglądać to znalazłem maleńkie ciuszki prawdopodobnie jeszcze po ojcu. Nawet nie chciałem myśleć co znajdę w piwnicy i na strychu. To może być dopiero wyprawa w nieznane i raczej zostawię sobie tą przyjemność na następny raz.
Nie podjąłem decyzji odnośnie tego co zrobię z tym domem. Babcia sporządziła testament, w którym uczyniła mnie jedynym spadkobiercą. Zamieściła do tego obszerne uzasadnienie, a żeby nikt nie miał jakichkolwiek zastrzeżeń zatrudniła prawnika i notariusza nie powiązanych z naszą kancelarią. Cwaniara. Dziadek nieźle ją przygotował na wszystko nim odszedł. Ponieważ prawo to kierunek, który wybiera niemal każdy w naszym rodzie. Jedynie moi kuzyni nie poszli w tym śladem. Daniel został architektem jak jego ojciec i już od dwóch lat pracują razem, Krystian postanowił wstąpić do policji, wspominał coś, że marzy mu się praca detektywa a Adam zaciągnął się do wojska. Moje siostry oraz córki Janusza tak jak ja wybrały prawo. Z czego moim siostrom, ta wiedza przyda się głownie do tego jak nie dać się zamknąć. Kiedyś przez nie oszaleję.
Rodzina radzi mi żebym sprzedał ten dom, ale oni nie mają do niego takiego sentymentu jak ja. Kocham to miejsce i chociaż od jakiegoś czasu bardzo ciężko mi się tu wracało to nie potrafiłbym raczej zrezygnować z tego domu. Zawsze wyobrażałem sobie, że będę tu wracał na wakacje z moją własną rodziną. Moje dzieci będą pływały w jeziorze, a wieczory będziemy spędzać w ogrodzie. Dużą częścią tych marzeń stała się Alicja, która chyba miała inny plan na życie. Mnie w nim nie uwzględniła. Odeszła bez słowa, z dnia na dzień. Zniknęła z mojego życia i nie miałem bladego pojęcia, gdzie była i co robiła ani dlaczego tak postąpiła. Od trzech lat nie mam o niej żadnych wiadomości. Przestałem już nawet pytać, bo to i tak na nic. Jej rodzina najwyraźniej nigdy nie zamierzała powiedzieć mi co się tak naprawdę stało.
Wierzyłem jej, w to, kiedy mówiła, że się we mnie zakochała, w jej zapewnienia, piękne słówka. Prawdopodobnie byłem ślepym idiotą, naiwnym głupkiem, który dał się oszukać słodkiej buźce. Przeryła moje serce tak bardzo, że blizny w dalszym ciągu potrafią mi krwawić. Nigdy więcej nie uwierzę żadnej kobiecie ani tym bardzie nie stracę dla żadnej głowy tak jak dla niej. Przez nią niemal oszalałem, nie mogłem poradzić sobie sam ze sobą. Nigdy w życiu tak nie cierpiałem. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, skupić na czymś uwagi. Omal rodzony ojciec nie wywalił mnie z roboty. Piłem i pieprzyłem każdą, która tylko wyraziła chęć. Sądziłem, że w końcu dzięki temu uda mi się o niej zapomnieć, ale się nie udało. Żadna nie miała jej spojrzenia, jej iskry, zapachu. To było kilka najmroczniejszych miesięcy w moim życiu, których nawet nie pamiętam w całości. Był to żenujący, beznadziejny i pojebany etap mojego życia, którego jak mam być szczery bardzo żałuję, ale już minął. Teraz koncentruję się jedynie na pracy i tylko ten dom czasami sprawia, że moje myśli wracają do tamtych wakacji. Boże kogo ja oszukuję. Prawda była taka, że praktycznie każde uderzenie serca przypominało mi o niej, ponieważ każde w dalszym ciągu było bolesne i każde było dla niej. Zastanawiałem się czasami, a w sumie to często, czy jeśli kiedykolwiek uda mi się o niej zapomnieć, to czy moje serce odzyska dawny rytm i spokój. Czy ktokolwiek inny będzie w stanie wypełnić je na nowo miłością? Czy to będzie takie same uczucie? Czy będę mógł pokochać kogoś równie mocno?
*
Kończyłem obiad, który smakował jak wyciągnięty ze śmietnika po kilku dniach. Nie nadaję się na szefa kuchni, ani jego pomocnika, a nawet na faceta od obierania ziemniaków. Prawdziwy cud, że przez ten czas sam siebie nie otrułem.
Stałem przy zlewie szorując talerz i jakoś tak zupełnie odruchowo zerknąłem przez okno, na wprost mnie. Nie wierzyłem w to co widzę. Niemożliwe. Alicja stała na podjeździe przed swoim domem. Talerz wypadł mi z mokrych rąk i rozbił się na kawałki. Mrugałem jak szalony zastanawiając się czy czasami nie mam halucynacji. Tak bardzo pragnąłem ją znowu zobaczyć, że sądziłem iż mój chory umysł podsunął mi jej obraz przed oczy. Przez ułamek sekundy przeleciała mi myśl, że to nie może być ona. Jednak całym sobą wiedziałem, że to moja księżniczka, a to nie są halucynacje. Co prawda miała na sobie grubą szarą, wełnianą czapkę, beżową luźną, puchową kurtkę i była szczelnie owinięta szalikiem a na dworze znowu zaczynał prószyć śnieg ograniczając widoczność, ale to ona. Staliśmy oboje jak zamrożeni, ja patrzyłem na nią a ona na wejście do swojego rodzinnego domu. Serce dudniło mi jak szalone. Chciałem do niej wybiec, chwycić za ramiona i zażądać wyjaśnień, niech mi wytłumaczy, dlaczego zniknęła bez słowa na tak długo, dlaczego mnie zostawiła, ale nie mogłem się ruszyć. Tyle razy wyobrażałem sobie co jej powiem, kiedy ją spotkam, a teraz nie byłem w stanie zmusić swojego ciała do jakiegokolwiek gestu. Chyba, choć nie bardzo podobało mi się to stwierdzenie, bałem się tego co mogłaby mi powiedzieć. Z trudem udało mi się wziąć jakoś w garść i zmusić do poruszenia się w chwili gdy dostrzegłem, że po schodach zbiegła do niej Bożena i rzuciła się jej na szyję. Wyglądało na to, że i ona jej dawno nie widziała. Pomogła jej wciągnąć walizkę po schodach, inną niż ta którą zostawiła w moim pokoju i którą ostatecznie oddałem Bożenie i już po chwili obie znikły. Nawet na ułamek sekundy nie skierowała swojego wzroku w stronę tego domu.
I to mnie wkurzyło.
Dlaczego tu nie spojrzała?
Wie, że tu jestem, dlatego?
Kurwa, wie?
Stałem tak jeszcze przez chwilę rozważając co powinienem w tej sytuacji zrobić. Im dłużej się zastanawiałem tym większa wściekłość się we mnie wzmagała. Nie wytrzymałem, nie dałem rady czekać aż znowu ją przypadkiem zobaczę. Bałem się, że za chwilę ponownie gdzieś zniknie a ja zostanę sam bez jakiejkolwiek wyjaśnień. Chciałem od niej usłyszeć odpowiedź tylko na jedno pytanie, dlaczego mnie zostawiła?
Ruszyłem pędem do wyjścia, po drodze zgarniając kurtkę, którą ubierałem dopiero na zewnątrz. Po kilku sekundach byłem już przed jej domem i waliłem pięścią w drzwi. Nie panowałem nad sobą, wszystko działo się jakby poza mną. Nie wiedziałem co zrobię, kiedy ją zobaczę, co powiem ani czy w ogóle będę w stanie się odezwać. Serce dudniło mi jak szalone przez co aż krew głośno szumiała mi w uszach.
Trochę to trwało nim ktokolwiek mi otworzył.
W drzwiach stanęła Natalia, nie wyglądała na specjalnie zaskoczoną moją wizytą, zresztą ona zawsze wyglądała jakby była znudzona życiem i nic nigdy nie było w stanie jej zaskoczyć. Wydawało mi się nawet, że jest zniesmaczona moim widokiem. Prawdopodobnie nie znosiła mnie tak samo mocno jak ja jej. Nic nie mówiła, ale i ja nic nie mówiłem, a jednak oboje wiedzieliśmy po co i do kogo przyszedłem. Mina Bożeny, która wyskoczyła zaraz po niej by zobaczyć kto przyszedł wyrażała już raczej przerażenie, co oznaczało, że wiedziała więcej niż kiedykolwiek raczyła mi powiedzieć. Tyle razy pytałem jej o Alicje i za każdym razem mnie spławiała. Słyszałem śmiech Kacperka dobiegający do mnie z głębi domu, domyśliłem się, że widok siostry bardzo go ucieszył. Słyszałem jej roześmiany głos, na dźwięk którego przeszedł mi dreszcz po kręgosłupie i osiadł w podbrzuszu. Wszyscy milczeliśmy, nie miałem pojęcia, ile to trwało kilka sekund czy kilka minut, a może już nawet i całych dekad, ale atmosfera była dość napięta. Jednak, kiedy w holu pojawiła się Alicja ciągnięta za rękę przez brata czas stanął w miejscu, a wszystko inne przestało istnieć. Nie widziałem już nic poza nią, znikły zupełnie Natalia i Bożena, znikł budynek, świat dookoła. Była tylko ona, jej wielkie bursztynowe oczy i wiśniowe usta, za smakiem których tak bardzo tęskniłem. Wyglądała jak przerażona sarenka. Taka krucha i delikatna, a zarazem w dalszym ciągu tak potwornie piękna. Pobladła na mój widok i chyba była tak samo zaskoczona jak ja. Czyli jednak nie wiedziała, że tu jestem.
CZYTASZ
It's always been you
RomansaOna podkochiwała się w nim od zawsze. Była pewna, że on widzi w niej jedynie głupiutką sąsiadkę jego babci. Nie miała pojęcia, że obserwował ją latami i czekał na moment kiedy w końcu będzie mógł się do niej zbliżyć. Alicja skrywa w sobie wiele taj...