3.

154 9 3
                                    

Alastor ~22 lat

Skończyłem audycje; moim zdaniem niezwykle udaną. Którą poprowadziłem głównie na korzyść mojej walącej się reputacji niż przez pryzmat pieniędzy. Poruszyłem temat seryjnego mordercy którym oczywiście byłem ja ale grópa tych tumanów pozbawionych nieszablonowego myślenia po moich obraźliwych słowach w strone owego mordercy skreśli mnie z listy podejżanych równie szybko, lub jeszcze szybciej niż zostałem tam zapisany.

Nucąc pod nosen jazz'ową piosenke którą puściłem na zakończenie audycji z klasą popiłem czarną kawe z dumą rozmyślając jak niedługo zajeło mi zmienienie opini jaką darzyli mnie ludzie. Od słabego i bezbronnego nastolatka do dżentelmena posiadającego tyle klasy i taką dykcje której wielu by pozazdrościło i oczywiście reputacji.

Ba! A wdzięk i powodzenie u płci przeciwnej, które fakt było czasami dość... przypłaczające. Co chwila widzieć zasmucone miny dam których propozycje odrzucałem z klasą dobierając słowa tak aby zranic nimi jak najmniej się dało. Sprawiało tylko że jeszcze bardziej się zniechęcałem do miłości romantycznej. (Jak coś to nie mam nic do lgbt sama jestem pansexualna, po prostu w tamtych czasach było to jakby to nazwać...mniej popularne?)

Po wypiciu resztki kawy zażuciłem marynarke którą powiesiłem wcześniej na oparcie krzesła podczas ogłaszania audycji zwyczajnie zapezniając sobie tym wygode. Podczas poprawiania marynarki z niewielkich zagnieceń na ramieniu poczułem kilka blizn. Niektórych mogłoby to zdołować lecz on osobiście uważam że blizny znaczą że z porażki powróciło się jeszcze silniejszym i doświatczonym.

Jako iż byłem osobą chentną do rozmów i otwartą na poznawanie ludzi rozważyłem pujście do pobliższego baru. Oczywiście nie pomijajac chęci na mocny alkochol którego mogłem wypic naprawde dużą ilość nie upijając się mocno przy tym co inni uważali za wielki wyczyn.

Podeszłem do lady oglądając paznokcie w akcie dania znaku że czekam z poirytowaniem. Po kilku sekundach podszedł barman obwzajemniając mój szeroki uśmiech o którym kazała mi pamiętać matka. - Alastor! Czego tym razem życzy sobie nasz stały klient? - powiedział z entuzjazmem - O mój drogi - machąlem ręką - poprosze jakiś mocny alkochol i będe się raczej zbierał bo mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. - *Doprawdy ten bar stracił swój urok wraz z sprowadzwniem tu dziwek szarpiących cię z karzdej strony.* więc postanowiłem jak najszybciej się z tamtąd wydostać. - mhm, jasne mamy coś naprawde mocnego - barman uśmiehnąl się i zaczął szukać czegoś pod ladą. Po chwili wyjął butelke na której nie było nawet naklejek firmowych co zdziwiło mnie nieco ale pomyślałem że nie chcą żeby ktoś kupował w sklepie zamiast u nich. Zamiast wlać do kieliszka tak jak się spodziewałem wlał do typowego kubka na alkochol. - Prosze - powiedział podając mi alkochol - dziękuje - odpowiedziałem krótko po prostu zmęczony pracą.

Wypiłem za jednym razem i poczułem jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Doprawdy nie wiem co to było że tak szybko zbiło mnie z rozsądku. - kurwa..dawjaj jeszzzczeee - wybełkotałem nadzwyczaj niekulturalnie jak na moje standardy. Barman zadowolony podniósł brew w zdziwieniu i po chwili postawił kolejny kubek. Siedząc okrawiem na siedzeniu wypiłem kolejną porcje już nieco wolniej. - jappiedloe - wymróczałem łapiąc się za nasade nosa po czym położyłem jakieś banknoty na blacie z których barman najwyraźniej się ucieszył.

Nic więcej nie dodając wyszedłem chwiejnym krokiem z budynku. Widziałem wszystko jak przez wode i świat wirował. W tym momencie dlaczego przpomniałem sobie o moim zleceniu na dziś...tak najgłupsza żecz jaką może zrobić pijany seryjny morderca zaraz po tym jak wybronił się z zarzutów...wyciągając pistolet z dłoni szarpnąłem zdezorientowaną ofiare w jakąś ciemną uliczke. Nic nie mówiąc przyłożyłem spust do czoła męszczyzny który był moim zleceniem a z szoku nawet nie wydusił z siebie słowa. Jedyn pociągnięciem zabiłem go i jakgdyby nigdy nic chciałem wyjść z uliczki gdy usłyszałem radiowóz policyjny. Bez zastanowienia skręciłem w dzielnice jakiśch osiedli obijając się od płotów. Skręciłem do pierwszych dźwi jakie zobaczyłem i zacząłem z histerią w nie walić i prosić bełkoten o wpuszczenie do środka. Dźwi otwożyły się po chwili najpierw delikatnie a puźniej szerzej na co ja bez pytania wpełzłem. Gostodarz zmierzył mnie przestraszonym wzrokiem..tak myśle.. - co się stalo?!-

•••

=

===============================
Weny dostałam i jest troche wcześniej mam nadzieje że sie nie obrazicie...😰

Hehe he kocham zatrzymywać ludzi w niepewności.☺️

Kolejny rozdział pojawi się MAX za 3 dnibo jestem na koloniach i średnio mam czas. 😑

One Love in two lives | RadioApple | AppleRadio |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz