❛ ━━・❪ ERWIN ❫・━━ ❜
DZIEŃ PIERWSZY
Siedziałem bez żadnego celu na łóżku w swojej nowej sypialni. Po śmierci Montanhy Carbo postanowił, że z nim zamieszkam. Miał w apartamencie dwie sypialnie, więc nie było z tym problemu. W jednej z nich jeszcze parę miesięcy temu mieszkał Ivo, jednak wyprowadził się od brata, gdy kupił własne mieszkanie piętro wyżej.
Chociaż cały ten atak terrorystyczny zdarzył się dopiero wczoraj już tęskniłem za Gregorym. Żałowałem, że byłem taki głupi i nie powiedziałem mu wcześniej, co do niego czuję.
Nicollo z Davidem robili wszystko, żeby mnie pocieszyć, jednak im się nie udawało.
Dzisiaj robili opóźniony napad na Pacyfika. Chcieli mnie czymś zająć i zabrać ze sobą, zresztą potrzebowali hackera, ale odmówiłem i zostałem sam w mieszkaniu.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Z początku nie chciało mi się ruszyć z łóżka i sięgnąłem po urządzenie dopiero gdy zobaczyłem imię Carbonary na wyświetlaczu.
— Siwy, dowieziesz nam dwa laptopy? — poprosił. — Mamy to wynegocjowane, po prostu staw się z nimi pod barierkami.
— Mhm. — mruknąłem i się rozłączyłem.
Niechętnie pojechałem do magazynu, skąd wziąłem dwa urządzenia i podjechałem pod Pacyfik. Nawet nie męczyłem się z zakładaniem maski, żeby policjanci mnie nie rozpoznali.
Czułem na sobie spojrzenie niemalże wszystkich funkcjonariuszy stojących pod radiowozami. Nic dziwnego, w końcu nie ogarnąłem się przed wyjściem. Rozczochrane włosy, podkrążone ze zmęczenia oczy, ja sam w bluzie z podartym rękawem. Mimo zimy i kilku stopni na zewnątrz nie włożyłem kurtki.
— To ty miałeś przekazać laptopy? — spytał Xander.
Kiwnąłem głową, bez słowa podając mu oba przedmioty. Wziął je ode mnie i przekazał negocjatorowi.
— Erwin?
Spojrzałem na niego pytająco, dając mu znak, żeby mówił.
— Przykro mi.
Znowu skinąłem w milczeniu, po czym odszedłem do Ferrari i wróciłem do mieszkania. Po powrocie mimowolnie się popłakałem, opierając się plecami o zamknięte drzwi, po których się zsunąłem na podłogę. Schowałem twarz naciągniętych na dłonie rękawach, podkulając nogi.
Ja chcę do Grzesia.
DZIEŃ CZWARTY
Gdy upewniłem się, że Carbo jest w kuchni z Davidem i nie zapowiada się na to, żeby szedł do łazienki, ukradkiem wyjąłem z kieszeni niewielki woreczek z białym proszkiem. Był to zaledwie gram, jednak było to niesamowicie dużo. Jedynie dwa miligramy wystarczyłyby, żeby życie uciekło ze mnie jak powietrze z pękniętej piłki.
Fentanyl.
Najsilniejszy lek przeciwbólowy, jaki istnieje. A także narkotyk. O przedawkowanie go nie jest ciężko, dlatego miesza się go z innymi substancjami, takimi jak metamfetamina, marihuana, kokaina... Z morfiną rzadziej.
CZYTASZ
He's mine • MORWIN II
FanficPo tragicznej śmierci Montanhy Erwin zupełnie się załamuje. Staje się cieniem człowieka, który żyje, aby przeżyć. Przyjaciele i rodzina nieustannie próbują go w jakikolwiek sposób pocieszyć i przywrócić do życia, jednak bez żadnych skutków. Siwy zup...