72. Skrawek nieba na dłoni

7 1 1
                                    

Zaciskam pięść delikatnie
Nie chcąc go wypuścić z rąk
Złapać go nim spadnie,
I oszczędzić wszystkich trosk.

W mojej pięści motyl się skrywa
O skrzydłach fioletowych i błękitnym spojrzeniu
Z mych płuc ciche westchnienie się wydobywa
Gdy oczy swe zwracam ku niemu.

Uciec chce, więc ściskam
Coraz mocniej, coraz bliżej.
Skrzydła palcami muskam,
Chcę by było mu lżej.

Już go nie widzę spod palców mych
Już znika jego purpurowy blask.
Tęskno mi do skrzydeł tych
W głowie mej już tylko vanitas.

A więc otwieram pięść
I spoglądam na dłoń swą
A tam tylko jego część
Zniszczyłam tylko sztukę tą.

Zbyt mocno chciałam powstrzymać
Przed wzbiciem w niebo, gdzie jego miejsce
Gdyż chciałam go pokochać
Ale tylko tu, na mojej ścieżce.

Gdzie żółtych tulipanów pole
Słowa z mego umysłu wydziera,
I niezapominajek jak oczy twoje
Mój mózg dalej śmierć twą wypiera.

Wiersze do Ciszy...Where stories live. Discover now