27. Italia

697 60 9
                                    

Lucas

Rozłąka z Kimberly przyprawiała mnie o ból głowy, ale nie mogłem nic z tym zrobić. Ona chciała zostać z rodzicami, ja musiałem lecieć do klubu. Oto piękne życie sportowca.

Nawet David w tym roku przeżywał wylot z Buffalo. Zawsze latali razem z Jennifer, lecz tym razem ona miała zostać w Stanach aż do połowy grudnia i dopiero po tym czasie dołączyć do męża z małym Travisem.

Współczułem Davidowi, jednak sobie jeszcze bardziej. On i Jenny mieli się zobaczyć już w grudniu, a ja z Kim dopiero w maju.

Zrezygnowany pakowałem ubrania do jednej z trzech walizek, jakie miałem do zabrania. W końcu to nie był lot na wakacje, a tymczasowa przeprowadzka. Umowę z Trentino podpisałem na trzy lata, dzięki czemu będę mógł zostawić większość rzeczy, kiedy nadejdzie czas powrotu do kadry.

Mogłem zdecydować się na wynajem mieszkania czy domu w Trento, jednak to na tyle urokliwe miejsce, że postanowiłem kupić nieruchomość. Liczyłem, że za rok zabiorę tam ze sobą Kimberly.

— Jak idzie? — Zapytała zaglądająca do pokoju Olivia.

— Opornie, ale do przodu.

Dziewczyna podeszła bliżej i przykucnęła przy jednej z pustych jeszcze walizek. Jedną ręką zgarnęła z łóżka kilka ubrań na podłogę, po czym zaczęła je składać i pakować.

— W tym sezonie będzie ciężko o nasze rodzinne obiadki. — Zagaiła niepewnie.

— Wprowadzasz się do Xaviera w Japonii, prawda? — Spytałem, chociaż znałem odpowiedź.

— Jesteś zły?

Odłożyła składaną właśnie koszulkę na bok, żeby skupić w pełni swoją uwagę na mnie. Tydzień trudnych rozmów trwał w najlepsze. Miałem go serdecznie dość.

— Nic mi do tego, jeśli jesteś z nim szczęśliwa. — Wzruszyłem ramionami.

Kusiło mnie powiedzenie jej prawdy o tym, co widziałem te cztery lata temu w Rimini. Ale czy to nie uległo już przedawnieniu? Może nie warto było się odzywać, żeby psuć ich szczęście?

— Jestem, naprawdę.

— To najważniejsze, młoda.

Wysiliłem się na poczochranie jej fioletowych włosów, co wywołało u niej uroczy chichot.

— Wiesz, że cię kocham, nie?

Liv w sekundę przeskoczyła na moje uda, żeby wtulić mi się w tors. Zaśmiałem się pod nosem, ale w końcu objąłem ją ramionami.

— Ja Ciebie też, braciszku.

Tęskniłem za takimi chwilami. W ostatnim czasie poświęcałem jej zdecydowanie za mało uwagi. Skupiłem się na sobie i Kimberly, a wcześniej pochłonęła mnie sprawa Austina i Clary. Olivia zniknęła gdzieś w tym wszystkim, czego szczerze żałowałem.

— Przepraszam, że nie miałem dla ciebie wystarczająco dużo czasu. Ostatnio tyle się dzieje, że...

— Nie ma sprawy, Luke. — Przerwała mi. — Jesteśmy dorośli, każde z nas ma swoje życie i swoje priorytety. Mam Xaviera, więc nie potrzebuję już starszego brata do ochrony.

Zrobiłem wielkie oczy, przykładając dłoń do swojej piersi i westchnąłem teatralnie.

— Nie potrzebujesz mnie?!

Liv skwitowała to śmiechem, po czym zeszła mi z kolan i wróciła do układania ubrań w walizce.

— Jeszcze będziesz czegoś chciała, mała łajzo. — Pokazałem jej język, jak na starszego brata przystało.

Our losing game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz