Jestem świeżo po maturze, kiedy to pisałem.
Powiem wam, że nigdy się tak nie stresowałem.
I maturą, i tym, jakie sobie dałem wymagania.
Byli też rodzice, oni przecież też mają oczekiwania.
Dali mi dużo, choć mają parę wad.
Ukształtowali mnie i moje patrzenie na ten świat.
Mimo demonów, które miałem w sobie, walczyłem z nimi każdego dnia.
A co tam, piszę to i ktoś się o nich jak teraz już wiem ja.
Demony te były najróżniejszej maści: od niechęci, przez strach, aż do rezygnacji.
Mimo tego ja nie rezygnowałem, tylko kułem z tego, co miałem, bracie mój, dalej.
Na przyjaciół nie liczyłem, bo to przecież wszystko ode mnie zależy.
Przecież matura jest czymś osobistym, czymś, co trzeba po prostu samemu przeżyć.
Presji było dużo, a siła? O niej to w ogóle szkoda gadać.
Czasami chciałbym cofnąć się do dziecięcych lat i sobie jedno pytanie zadać:
Czy nie mógłbym zostać po prostu dzieciakiem do końca życia
I przeżywać jakieś podróże, i miałbym spoko przeżycia?
Przynajmniej ja tak mam, bo dzieciństwo miałem bardzo spoko.
Wiem, że nie każdy tak miał i jego dziecięce niebo było pokryte czarną sroką
Mimo tego matura napisana, a ja zamykam powoli jakiś rozdział w mojej książeczce.
Pora go zapisać i stworzyć z tego na lata bajeczkę.

CZYTASZ
Moja droga
PoetryOstatnie dni, tygodnie i miesiące były pełne zmienności, z jednej strony ciekawe, z drugiej - czasami monotonne. Brak pisania odbierał mi trochę radości, ale z drugiej strony pozwolił na zebranie nowych doświadczeń i refleksji. Teraz nadszedł moment...