Niby są dwie i trochę ich różni od siebie,
Ale tańczą wspaniale, nagle jedna kończy na glebie.
Na widowni zapada cisza i nikt nic nie powie.
Druga podbiega do niej i chyba się czegoś dowie.Ta, która upadła, zaczyna bardzo cicho płakać.
Druga natomiast chce jej smutek w swoje rączki jakoś złapać,
Jakoś ją pocieszyć i widzę, że chce ją również rozweselić.
Robi wszystko, by ci ludzie, co się patrzą, nie chcieli jej onieśmielić.I siedzą tak razem przez chwilę niedługo,
Przecież ich rozmowa jest emocjonalną żeglugą.
Wtedy patrzę na nie już zupełnie z innej strony,
Chwila, przecież coś ich łączy, jakieś chyba plony.Te plony są czymś wielkim i pokazują coś bardzo emocjonalnego,
Takie coś, co jest pisane w genach, coś tak oryginalnego.
Nagle patrzę na nie, a one dwie powoli schodzą ze sceny.
Idą do jakiejś kobiety, jakby szukały w niej weny.Gdy już do niej podeszły, usłyszałem z daleka słowa: "Mamo, mamo!"
Patrzę na tę kobietę, a ona patrzy na nie obydwie tak samo.
Wtedy też zrozumiałem, że to były dwie siostry, a ta kobieta obok sceny to ich mama.
Ta więź, która je wszystkie łączy, jest praktycznie taka sama.Patrzę na tę kobietę i jestem dumny, że wychowała dwie takie wspaniałe istoty.
Jedna drugiej pomogła, jak ta miała kłopoty.
To jest właśnie to, co matki potrafią przekazać swoim dzieciom na tym świecie.
Proszę, pamiętajmy o nich, gdy świat je tak mocno gniecie.
CZYTASZ
Moja droga
PoetryOstatnie dni, tygodnie i miesiące były pełne zmienności, z jednej strony ciekawe, z drugiej - czasami monotonne. Brak pisania odbierał mi trochę radości, ale z drugiej strony pozwolił na zebranie nowych doświadczeń i refleksji. Teraz nadszedł moment...