Po powrocie na Privet Drivie, dziwne wydarzenia tego popołudnia nie dawały Harry'emu spokoju. Pomijając ten niesamowicie dziwny incydent w Zoo, chłopak przez cały dzień miał wrażenie że ktoś go obserwuje. Takie.... dziwne przeczucie z tyłu głowy, coś jak intuicja która instynktownie wykrywa zagrożenie. Takie czy inne.
No i jeszcze te sowy. W swoim życiu Harry widział je kilka razy. Zdecydowana większość z nich była dziś. To aż nienaturalne.Z resztą Harry, czy nawet jego wujostwo nie byli jedynymi którzy to zauważyli. Gdy cała trójka Dursleyów (oraz oczywiście ukrywający się za kanapą Potter) oglądali wieczorne wiadomości, także tam wspomniano o nietypowej aktywności sów. Ornitolodzy prześcigali się z hipotezami wyjaśniającymi to zjawisko, jednak żaden z nich nie potrafił podać jednej, spójnej i logicznej odpowiedzi.
To jedynie wzmogło panujące w domu napięcie. Obaj chłopcy zdawali sobie sprawę że Vernon i Petunia wiedzą coś, czego nie wie nikt inny. Nie mieli jednak odwagi zapytać. Nie teraz gdy na karku Vernona nerwowo pulsowała żyłka, a dłonie Petunii trzęsły się jakby wypiła kilka dzbanków kawy na raz.Mimo iż zwykle Harry odkładał ten moment dnia, tak długo jak to tylko możliwe, dziś niesamowicie szybko zamknął się w swojej komórce pod schodami. W tamtej chwili było to bowiem jedynie miejsce w którym czuł się bezpiecznie.
No, względnie bezpiecznie. Nie mógł zamknąć się tam od środka, więc wujostwo zawsze mogło tam wtargnąć... jednak o ile nie "zwlekał" z przygotowaniem śniadania, Dursley'owie unikali tego miejsca jak ognia.
Im dłużej chłopiec myślał o dziwnym zachowaniu wujostwa, tym więcej ciekawości to w nim wzbudzało. Czuł że to coś ważnego. Skóra aż go mrowiła na myśl o poznaniu tajemnicy, ewidentnie skrywanej przez Vernona i Petunię.
Z drugiej zaś strony był pewien że cokolwiek by to nie było, z całą pewnością zostałby surowo ukarany za szpiegowanie wujostwa. Dlatego też, jak na jedenastolatka przystało postanowił zająć swoje myśli czymś innym.Następne kilka godzin spędził bawiąc się zdewastowanymi żołnierzykami które uratował od wyrzucenia, gdy Dudley pozbawił ich większości kończyn. Można powiedzieć że Harry miał swoją własną armię wojennych kombatantów*. Owszem żołnierzyki były zniszczone i żadne inne dziecko nie dostrzegłoby w nich niczego pięknego. Jednak dla Harry'ego każdy z nich był wyjątkowy. To była pierwsza i zarazem ostatnia zabawka jaką kiedykolwiek otrzymał. Dlatego mimo wieku, nadal pałał niewinną, dziecięcą wręcz miłością do figurek o powyrywanych rękach i nogach.
W taki oto sposób Harry'emu Potterowi upłynęły kolejne godziny. Bo choć chłopiec co jakiś czas próbował zasnąć, w jego głowie działo się tyle że zadanie to okazywało się niemożliwe. Przewracał się z boku na bok, nie mogąc znaleźć miejsca w którym mógłby choć przez chwilę poczuć się wygodnie.
W końcu, gdy zegar wybił północ, Harry się poddał i położył na plecach beznamiętnie wpatrując się w sufit. Wtedy do jego uszu dotarł dziwny, skrzeczący dźwięk. Później dziwne drapanie i nagłe uderzenie w drzwi wejściowe.
Zaalarmowany tymi dźwiękami chłopiec wychylił głowę ze swojej komórki, patrząc w kierunku drzwi wejściowych. Nikogo jednak tam nie było, a lampka uruchamiana przez czujnik ruchu, pozostawała wyłączona. Chłopiec odetchnął ulgą, nie wiedząc nawet że wstrzymywał oddech. Już miał wrócić do swojego poprzedniego zajęcia, gdy dźwięk znowu się powtórzył. Drapanie, skrzeki i pohukiwanie sowy. Silne uderzenie w drzwi, a później znów nastająca na kilka sekund cisza.Serce czarnowłosego chłopca, zaczęło bić niepokojąco wręcz szybko. Strach zacisnął pętle na jego gardle, gdy wpatrywał się w mroki korytarza. Nawet jeśli za te odgłosy odpowiedzialne było zwierze, lampka powinna była się zapalić. W końcu nawet zwierzę nie było w stanie uderzyć w drzwi z taką siłą, nie wykonując żadnego ruchu.
Na drżących ze strachu nogach wyszedł z komórki, i rozdygotany ruszył w stronę drzwi. Wtedy, ku jego jeszcze większemu przerażeniu, szpara służąca do wrzucania listów uniosła się a do mieszkania wpadło coś co przypominało kopertę.
CZYTASZ
Tajemnice Dumbledore'a | Drarry Severitus
Fiksi PenggemarLegenda o chłopcu który przeżył ciągnęła się przez wiele lat po świecie magicznym. Wspomniany chłopiec urósł do miana istoty niemal mitycznej, pozbawionej jakichkolwiek wad i stanowiącej wzór cnót wszelakich. Nikogo nie obchodziło co się stało z ch...