rozdział 3

3 1 0
                                    

Blondynka patrzyła na mnie i nie odpowiadała.
-Pytam ile słyszałaś? – starałem się być spokojny ale chuja mi to wychodziło już widziałem przed oczami moją siostrę zmierzającą w stronę dziewczyny z którą miałem przed chwilą wymianę zdań.
Blondynka zmierzyła mnie spojrzeniem i popatrzyła prosto w twarz jak na idiotę.
- Ty się pytasz ile ja słyszałam?! Ja powinnam wiedzieć to pierwsza jakieś głupie babsko nie będzie cię tak traktować no kurwa- zaczęła chodzić po pokoju w te w we wto była wściekła bardzo wściekła nie widziałem jej w takim stanie już długo i raczej nie chciałbym widzieć tego teraz.
- Ale Victoria jestem facetem i potrafię sobie poradzić w takich sytuacjach nie jestem dzieckiem- złapałem dziewczynę za ramiona i postawiłem na przeciwko siebie ma co ona podniosła głowę do góry i popatrzyła na mnie kiedy już chciała otworzyć usta żeby coś powiedzieć przytuliłem ją długo nie musiałem czekać aż ona odwzajemniła ten gest. Chwilę tak staliśmy gdy Felix jak gdyby nigdy nic ulotnił się z pokoju dziewczyna znów się odezwała.
- Olivier ale wiesz że ja i tak dopne swego i zrobię to co zrobiłam z tamtą dziewczyną kiedyś – popatrzyłem ma nią a ona niewinnie się uśmiechnęła wróciłem ku pamięci do tamtego zdarzenia z przed dwóch lat.

Szedlem z siostrą korytarzem szkolnym w zwykły normlanh dzień gadać o głupotach i odgadując ludzi jak co dzień z nią.
- Czekaj pojdę do łazienki po mnie ciśnie pęcherz – rzuciłem i nie czekając ruszyłem w stronę łazienki szkolnej pozostawiając siostrę samą na korytarzu.
                      Victoria Scott
Czekałam na oliviera aż wróci z toalety na jedenej z ławek na korytarzu było to jedno z naszych ulubionych miejsc i mało osób się tu kręciło przy tej ławce a nawet jak już ktoś tu jednka zdecydował usiąść to tylko nasi znajomi albo nowi niestety nowi szybko robili wypad jak zobaczyli mojego brata i raczej tu już nie wracali. Ludzie uważali go za groźnego no bo czasmi tak na pierwszy rzut oka wygadał ale to gówno prawda może potrafił być czasmi nie miły ale tylko w przypadku jak ktoś zajedzie mu za skórę.
Czekając na oliviera usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn popatrzyłam na nie dziewczny stały z boku korytarza zaraz obok mnie nie wiedzialam kim są te dziewczyn dlatego odwróciłam wzrok i starałam się nie słychać ale to się szybko zmieniło.
- Mowisz o tym od scottow? -powiedziała jedna z dziewczyn co wzbudziło moje zainteresowanie no bo mowilao moim bracie nie mamy innych scottów w szkole.
- No o tym nie udaczniku  co dla swojej siostrzyczki obrabował by bank- rzuciła brunetka czyli ta druga z dziewczyn.
-  Weź taki kretyn  wywyższa się i tyle bez tej swojej siostruni nic by nie osiągnął – po usłyszeniu tych słów coś się we mnie zagotowało zaczęłam tracić kontrolę nad własnymi czynami podeszłam do dziewczyny od tyłu i szarpnełam jedną za włosy. Dziewczyny w tym samym czasie na mnie popatrzył popatrzyły.  Zadzwonił dzwonek zrobiły się pustki na korytarzu dlatego bez wachania posłałam brunetce uderzenie w twarz wiedziałam że na tym się nie skończy ale w tym momencie zacząłem się zastanawiać gdzie jest Olivier.
-  TY JESTES CHORA – pisnela dziewczny i zlapala się za policzek chwile na mnie patrzyła i oddała mi w to samo miejsce przewróciłam ja do pozycji leżącej wykorzystując kilka chwytów jakich nauczył mnie Olivier po czym zacząłam ją bić gdzie popadnie i jak najmocniej.
Za kazdym kolejnym uderzeniem czułam pewność siebie a w momencie w którym usłyszałam chrupniecie w nosie dziewczny dostałam jezcze większej siły i biłam ja do nie przytomności. Dziewczyna już nie kontaktowała tamta druga się ulotniła  takie przyjacióleczki. Dziewczyna miała całą pobijania twarz i głowie biłam dopoki nie zauważyłam oliviera w lzejzszm stanie niż ta dziewczna.
                      OLIVIER SCOTT
W łazience zadziało się trochę niż więcej dlatego gdy z niej wyszedłem szczenka mi opadła widząc victorie która bije jakąś dziewczynę nie zdążyłem zareagować bo w tym momencie zobaczyłem dyrektora
- do sekretariatu oboje już!- przewróciłem oczami na te słowa machnąłem ręką w stronę swojej bliźniaczki na co ona wstała i poszliśmy do gabinetu. Dyrektor był jeszcze dłużej niż dwie chwilę na korytarzu zapewnie łatwiąc pomoc medyczną dla dziewczyny oraz dla chłopaka który był moją sprawką. Po tym jak wrócił odezwał się
- Co was do jasnej cholery skłoniło do bicia tych osób- patrzył na nas i nie spuszczał z nas wzroku tak jak by się bał się uciekniemy.
- wyzywał ją – odpowiedziałem na co moja siostra w tym samym czasie powiedziała
- wyzywała go – Cameron bo tak miał na imię nasz dyrektor spojrzał na nas a następnie złapał się za głowę
- biegem do domu załatwić te rany szczególnie ty-pokazal na mnie ponieważ u z łuku brwiowego ciekla mi  krew i z kilku innych ran na twarzy – jutro rodzice w szkole mają się pojawić.
                            ***
Tego dnia okazało sie ze dziewczyna która została pobita przez Victorie dostała wstrząsu mózgu ma złamay nos jedno żebro oraz leży w śpiączce z której będzie mogła się nie wybudzić natomiast chłopak którego pobiłem ja ma tylko lekkie problemy ze szczenką złamaną ręke , nos , nogę i lekkie probuemh z kręgosłupem.

- nie dobra nie bez przesady tamta dziewczna nadal leży w śpiączce- spojrzałem na nią a ona zaczęła się śmiać , nie widziałem o co jej chodziło.
- bozee idioto ja już dawno zmieniłam temat czy ty raz możesz mnie słuchać- zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią pomyślałem że może za bardzo się zamyśliłem dlatego nic nie odpowiedziałem i opadłem ma łóżko.
- dobra nie ważne, ale tak to wszytko git?- usiadła obok mnie
- tak wszytko jest mega superowo megasnie fantastycznie i – zatrzymałem się z gadaniem bo przystawiła palec do ust  żebym był cicho – no co?
- no nic- bliźniaczka się do mnie przytuliła więc odwzajemniłem gest -ale wiesz że i tak zrobię jej krzywdę za to jak teraz cię potraktowała – znizyła ton głosu nie wiem po co ale nie reagowałem tylko przewróciłem oczami na jej słowa i podniosłem się do pozycji siedzącej.
- no położ sie kretynie chcę ci zrobić warkoczyki – pociągnęła mnie do tyłu na co znów opadłem usiadła obok mojej głowy i zaczęła robić jakieś dziwne fryzury.
- Powód numer jeden czemu chcę zrobić Buzz cut – mruknalem pod nosem.
- NIEEE – krzyknęła na tyle głośno że usłyszeli to wszyscy – zostaw te biedne włosy w spokoju idioto.
- nie drzyj japy – takie droczenie się było nasza codziennością nie zawsze się dogadywaliśmy jak to rodzeństwo ale tak jak zostaliśmy nauczeni przez rodziców zawsze musimy mieć do siebie jaki kolwiek szacunek musimy sobie pomagać bo rodzeństwo nie polega na tym żeby się tylko nienawidzić tylko żeby mieć na kogo liczyć w trudnych momentach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

not this time Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz