Prolog

148 21 19
                                    

W drewnianym domu na skraju lasu panowała cisza pełna napięcia, którą przerywał jedynie trzask ognia w kominku. Młoda dziewczyna leżała na wąskim łóżku, a jej czoło lśniło od potu. Oddychała ciężko, wyraźnie walcząc z bólem. Nad nią pochylały się trzy kobiety, ich twarze były przepełnione troską i niepokojem, jakby już przeczuwały, że tej nocy wydarzy się coś, co zapadnie im w pamięć na zawsze.

Najstarsza z nich, z siwymi włosami splecionymi w ciasny warkocz, ujęła dłoń córki, szepcząc słowa otuchy. Jej głos był cichy, niemal rytmiczny, jakby wypowiadała zaklęcie, mające dodać dziewczynie siły. Obok, kobieta o kasztanowych włosach gorączkowo przyciskała drżącą dłonią, wilgotną ściereczkę do czoła siostry.

Nagle drzwi domu otworzyły się gwałtownie, wpuszczając do środka chłodne, wieczorne powietrze. Płomienie w kominku zakołysały się niebezpiecznie. Wszystkie spojrzenia skierowały się w stronę wejścia. W progu stanęła starsza, drobna kobieta. Jej postura kontrastowała z wielką skórzaną torbą, którą miała przewieszoną przez ramię. Jej twarz była pokryta delikatnymi zmarszczkami, a jej oczy, bystre i przenikliwe, zdawały się widzieć daleko poza to, co zwyczajne.

- Dobry wieczór, moje drogie - przywitała się, wchodząc do środka z ciepłym, pokrzepiającym uśmiechem. - Słyszałam, że mamy tu nowego przybysza, który już nie może się doczekać, aby zawitać na nasz świat.

- Ina! Dobrze, że już jesteś! - odpowiedziała jedna z kobiet. - Myślałyśmy, że burza nigdy się nie skończy, a rzeka całkowicie wyleje. Liana zaczęła rodzić godzinę temu. Ból jest silny...

Akuszerka podeszła do łóżka i uklękła przy Lianie, kładąc dłoń na jej brzuchu.

- Spokojnie, moje drogie dziecko, zrobię wszystko, co w mojej mocy. Zaraz poczujesz trochę ciepła, które złagodzi twój ból.

Na dłoni Iny pojawił się delikatny blask. Ciepłe światło popłynęło do ciała Liany, rozlewając się falą ulgi. Dziewczyna zamknęła oczy i odetchnęła, wyczuwając, jak napięcie i ból ustępują miejsca łagodnemu ciepłu.

Ina spojrzała na dwie młode kobiety przy łóżku.

- Talia, przynieś gorącą wodę i czyste płótna. Mira, potrzebuję więcej światła.

Siostry Liany natychmiast ruszyły do kuchni. Tymczasem Ina otworzyła swoją skórzaną torbę, wyciągając małe ampułki z olejkami i tajemniczymi eliksirami, które połyskiwały w świetle kominka.

- Ina... - szepnęła Liana, czując ulgę, jakiej się nie spodziewała. - To naprawdę pomaga... Ale wciąż się boję... Dziecko przecież urodzi się...

- Ciii... - przerwała jej akuszerka, ściskając jej dłoń z pokrzepiającym uśmiechem. - Wiem, kochanie. Musisz być silna. Przejdziemy przez to razem, zaufaj sobie i swojemu ciału. Ono wie, co robić.

Ina spojrzała na starszą kobietę stojącą obok. Elara, matka Liany, z miłością ujęła dłoń córki, gładząc jej spocone czoło i odgarniając splątane kosmyki włosów.

W tym momencie Talia wróciła z miską gorącej wody i czystymi płótnami, Mira natomiast zapaliła dodatkowe świece i lampy, rozświetlając pomieszczenie ciepłym, przyjaznym światłem. Jedną z lamp postawiła obok łóżka, a druga zawisła, rozpraszając resztki mroku.

- Wszystko jest gotowe - oznajmiła Talia, stawiając miskę obok łóżka.

Ina skinęła głową i zanurzyła ręce w ciepłej wodzie, po czym wzięła małą ampułkę z olejkiem i delikatnie wmasowała go w brzuch Liany.

- Będziesz czuła tylko łagodny nacisk - mówiła cicho Ina. - Skup się na moim głosie, oddychaj głęboko, równomiernie. Jesteś silna, a ja jestem tutaj z tobą. Razem przez to przejdziemy.

Córka Dawnego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz