1.Yomeko Katashi

4 0 0
                                    

Spojrzałam przed siebie ciężko dysząc uchylając się przed następną pułapką, nikogo nie interesowało kim chcesz być, miałeś być tym kim rodzice chcieli. Moi zaś zdecydowali o moim losie jako zabójca demonów, nie miałam pojęcia do tej pory, że takie coś istnieje.
-Yomeko! Weź się do roboty zamiast się obijać!- odezwał się mistrz Zerra. Nie miałam pojęcia czy aby na pewno był mistrzem jednak na ciężkim wysiłku się znał.
-Już nie dam rady!- zawołałam na co jak zwykle prychnał, jestem pewna, że pod nosem zawołał "bo jesteś słaba" ruszyłam dalej w górę biegnąc jak najszybciej tylko mogę z repliką katany. Mój oddech był coraz cięższy jednak przypomniały mi się słowa mistrza, skup się na oddechu a wszystko będzie łatwiejsze. Tak też zrobiłam, skupiłam się na oddechu robiąc głębszy wdech i wypuszczając go w obieg ciała, pomogło to podtrzymać tępo. Z góry miałam inną trasę z przeszkodami, o których nie mam pojęcia i dwie minuty przerwy. Pochyliłam się do przodu normując oddech gdy płuca paliły żywym ogniem. Mam 16 lat i zamiast pomagać rodzicom w uprawie roli wypełniam ich życzenie. Moje oczy były fioletowo niebieskie, konkretnie lewe było niebieskie a prawe fioletowe. Pomagało mi wyostrzyć wzrok, jednak przyuczenie się tego było ciężkie, nie byłam pewna kiedy widzę niebezpieczeństwo a kiedy po prostu zwierzę. mam niecałe 165 w kapeluszu jednak wyglądam na więcej lat niż powinnam. Gdy miałam już wchodzić na trasę z przeszkodami usłyszałam krzyki i zauważyłam dym, zmarszczyłam brwi, było tuż po zachodzie słońca..

Rozszerzyłam oczy biegnąc jak najszybciej w dół. Bałam się, że nie zdążę na czas ale się nie zatrzymywałam ani na sekundę biegnąc zachaczyłam o różne chwasty i gałęzie, które charatały moje ciało. Miałam sporo do przebiegnięcia więc wykorzystałam oddech, który mistrz nazywa, oddechem słońca. Wspomogło to pracę nóg dzięki czemu trochę szybciej biegłam.

Niestety gdy dostałam na dół było już za późno, każdy leżał rozczłąkowany i chyba cała wioska była wybita. Oddech miałam ciężki gdy rozglądałam się za jakąś znajomą twarzą. Gdy w końcu poznałam ciało mistrza zamarłam, podbiegłam do niego sprawdzajac puls jednak niczego nie wykryłam. Był martwy, a po śladach mogłabym śmiało powiedzieć, że był to demon wyższej rangi, mistrz kiedyś tłumaczył mi, im więcej demon zje tym większa rangę ma i tym silniejszy się staje. Wzięłam katanę, która leżała obok niego aby mieć czym się bronić, nie mogę tu zostać. Krew przyciągnie demony więc nie będę tu bezpieczna.

Ze łzami w oczach wstałam chcąc rozejrzeć się czy ktoś nie przetrwał gdy usłyszałam krzyk, który dochodził ze strony mojego domu. Czym prędzej pobiegłam tam wchodząc przez drzwi frontowe, które były wyważone. Mój wzrok zauważył coś w ciemnościach więc wyjęłam ostrze z pochwy. To było przerażające!

-Hahahahah! Ale dobrej jakości to oni nie są!- zawołał potwór śmiejąc się donośnie.

Widoki demona pożerającego twoją rodzinę nie był przyjemny, wręcz zbierało mi się na wymioty. Gdy potwór nagle odwrócił się w moją stronę, jedno z charakterystycznych rzeczy jakie widziałam było to że na jego oku była liczba przekreślona. Złapałam mocno katanę szykując się na atak gdy to coś zaśmiało się oblizując krew z ust. Zacisnęłam wargi mocniej próbując przypomnieć sobie pierwszą postawę jaką pokazywał mi mistrz, jednak nie potrafiłam tego zrobić. Więc po prostu czekałam.

-Patrz dostawa do mnie przyszła!- oblizał się powoli podchodząc w moją stronę. Byłam wściekła i rozpaczona utratą bliskich, oddychałam ciężko ściskając katanę w ręce. Pragnęłam pomścić moją rodzinę. Wokół mnie pojawiła się fioletowa aura -Hm a cóż to? Czyżby obiad się bał? Hahaha

Spojrzałam na demona gdy nagle coś zobaczyłam. Od jego szyi do katany byla lekka poświata fioletowa, której najwidoczniej nie widział. Ustawiłam się w pozycji do oddechu słońca aby zwiększyć swoją szybkość gdy zaczęło to coś biec do mnie. Odskoczyłam w bok ledwo unikając ciosu z pazurów demona. Jednak ten nie zatrzymał się ani na chwilę szarżował co chwila a ja robiłam te same uniki raz w lewo raz w prawo. Demon w końcu lekko poirytowany zabawą warknął podbiegając szybciej, nie byłam w stanie tego uniknąć a jego pazury wbiły się mi tuż nad żebrem syknelam z bólu, jednak oddech słońca i adrenalina buzowały w żyłach tłumiąc ból. Gdy ponownie zachciał na mnie zaszarżować również to zrobiłam co go zdezorientowało lekko. Gdy zamachnął się odcięłam mu rękę ale to się od razu zregenerowało! Szyja. Muszę celować w szyję. Poszukałam ponownie poświaty liczącej linie z atakiem. Pozycją 1 Oddech ognia. Ustawiłam się niezgrabnie jednak tyle wystarczyło żeby rozpędzić się do biegu i skoczyć w odpowiednim momencie odcinając łeb potworowi. Ciężko oddychając stałam nad rozpadającym się truchtem demona bez uczuć. Nie spoglądałam w stronę rodziny, wiedziałam, że nie żyją a to pogłębiło by mój ból. Obiecałam sobie że spełnię ich prośbę i zostanę zabójcą demonów choćby nie wiem co by się miało dziać. Wybiegłam na zewnątrz gdzieś rześkie powietrze nocy uderzyło w moją twarz. Skupiłam się po raz drugi, co potrzebuje, najlepiej byłoby mi pójść do cioci Yen niestety droga jest długa więc muszę zabrać prowiant. Wzięłam głębszy wdech wchodząc do mieszkania, pakując parę ubrań które nadawały się jeszcze do noszenia, wodę i jedzenie na parę dni. Nie miałam pojęcia gdzie przeczekać noc więc jedyne co mogłam zrobić to iść.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

demon Slayer i ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz