• Rozdział 11 •

27 3 17
                                    

- Jedziemy! - Usłyszałam głos Ani.

Natychmiast wstałam z łóżka na którym siedziałam i jeszcze czytałam książkę. Chwyciłam walizkę i wyszłam z pokoju, a następnie z mieszkania.

Na szczęście nasz pokój znajdował się na parterze, więc nie musiałam się męczyć ze schodami.

Weszłam do busa, który czekał na nas przed hotelem i już po jakimś czasie zaczęliśmy podróż. Siedziałam sama, a przede mną siedział Janek z Piotrem. Reszta siedziała z tyłu co nie przeszkadzało nam jakoś bardzo.

Ja: Jak tam?

Livia 💋: Chyba ciebie powinnam o to zapytać, widziałam zdjęcia z koncertu. Są przepiękne!

Livia 💋: Mam nadzieję, że kogoś ciekawego tam poznałaś🤭

Przewróciłam oczami z lekkim uśmiechem. Olivia gdziekolwiek jechałam czy poszłam zawsze rzuca tym samym tekstem.

Ja: Jestem zbyt zabiegana żeby kogoś poznać. Jak egzaminy?

Livia 💋: Oj tam

Livia 💋: A egzaminy zdałam na prawie najwyższy wynik!

Widząc tą wiadomość pisnełam jak małe dziecko, przez co Janek odwrócił się patrząc na mnie zdziwiony.

Ja: NAPRAWDE?! GRATULUJE! WIEDZIAŁAM, ŻE CI SIĘ UDA! ♥️

Podniosłam wzrok na chłopaka i zobaczyłam jak czyta moje wiadomości z szatynką.

- Pogratuluj tej osobie odemnie - Powiedział i odwrócił się, zaczynając nową rundę w Mario Kart.

Ja: Masz gratulacje od Janka.

Livia 💋: Też się strasznie cieszę, ale szkoda, że nie tutaj ciebie. Poszłybyśmy świętować :(

Livia 💋: Jakiego Jana?

Tego pytania nie przemyślałam.

Ja: Takiego piosenkarza. To jego trasa.

Najprościej i najszybciej.

Resztę drogi pisałam z Liv przez co czas zleciał dość szybko, a lot samolotem znowu przespałam. Obudziłam się kiedy wylądowaliśmy. Narzuciłam na siebie koc i wstałam z fotela, a następnie wyszłam z samolotu.

Szłam praktycznie nic nie widząc, przez to, że jeszcze tak trochę spałam i nie za bardzo kontaktowałam. Co jakiś czas poprawiałam koc, który spadał mi z ramion. Słyszałam jak ktoś coś do mnie mówił, a po chwili poczułam czyjąś dłoń łapiącą moją.

- Wszystko okej? - Usłyszałam dobrze znany mi głos.

- Tak, tak - Spojrzałam w dół na nasze złączone dłonie, a następnie na chłopaka. - Dziękuję.

- Przecież widzę, że ledwo idziesz - Uśmiechnął się i pokierował mnie w stronę taksówki która po chwili zaczęła jechać w stronę naszego nowego hotelu.

Tym razem wszyscy mieliśmy oddzielne pokoje, ponieważ wszystkie "mieszkania" były już wynajęte. Na szczęście pokoje znajdowały się w jednym korytarzu, więc nie muszę nikogo daleko szukać.

Dostałam kluczyk z numerem 8. Stanęłam przed właściwymi drzwiami i już po chwili weszłam do mojego nowego lokum.

Pokój był równie piękny jak poprzedni. Ściany pokrywała tapeta w śliczne i kolorowe kwiaty. Nad miękkim łóżkiem znajduje się duże okno, a na parapecie wiele szklanych ozdób. Na ścianie ogromna mapa świata. Obok łóżka znajdują się dwie szafy. Właściciele postawili na styl minimalistyczny, lecz mimo to robił wrażenie.

Ułożyłam walizkę na podłodze i poszłam pod prysznic. Była już 23, mieliśmy długą podróż za sobą i byłam prawie pewna, że niektórzy już poszli spać.

Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki, biorąc piżamy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

- Proszę! - Powiedziałam dość głośno, żeby osoba po drugiej stronie usłyszała.

Drzwi powoli się otworzyły, a w nich stanął Janek z miską jakiś słodkości. Jak zobaczył, że stoję w samym ręczniku zaczął się wycofywać.

- To ja może przyjdę później - Odezwał się.

- Nie, zaczekaj - Chwyciłam ubrania i stanęłam koło drzwi od łazienki. - Tylko się przebiorę i zaraz wrócę.

Blondyn kiwnął głową, wchodząc niepewnie. Szybko się przebrałam i wróciłam do chłopaka, który już zdążył rozejrzeć się po pokoju, lecz zatrzymał się przed jednym z obrazów wiszących na ścianie.

Podeszłam do niego i stanęłam tuż za nim, przyglądając się malunkowi.

Przedstawiał on piękny zachód słońca, lecz to nie krajobraz przykuwał uwagę, całe uznanie skradło duże drzewo namalowane czarną farbą i tańcząca para pod nim.

- Co widzisz patrząc na nich? - Pierwszy przerwał ciszę Janek.

- Każdy ten obraz będzie odbierał inaczej.

- Pytam konkretnie o twoją opinię - Odparł, dalej patrząc na dzieło.

- Hm.. Jest to para młodych osób którzy bardzo się kochają, lecz los nie szczędził im przykrości. - Zaczełam patrząc na obraz i unikając wzroku chłopaka, który zaczął przyglądał mi się. - Jest to ich ostatnie spotkanie, ale zdają sobie z tego sprawę. Tańczą, ciesząc się chwilą, ponieważ wiedzą, że to już się nigdy nie powtórzy, a zachód słońca symbolizuje nowy początek. Znają się jak nikt inny, lecz poprostu nie przetrwali próby czasu. - Przeniosłam wzrok na Jana. - Czasami lepiej odpuścić niż męczyć się w relacji.

Przez chwilę poprostu patrzyliśmy na siebie, ale w końcu zabrał głos.

- Postrzegam to zupełnie inaczej. Jest to para która nie widziała się od bardzo dawna. Po tylu miesiącach nareszcie się spotykają i cieszą się swoim towarzystwem. Czasami warto walczyć o to, co się kocha. - Spojrzał z utęsknieniem na obraz, lecz po chwili wrócił spojrzeniem na mnie. - Jest to miłość którą każdy z nas chciałby chociaż raz w życiu przeżyć.

- Mówiłam, że każdy będzie na to patrzeć zupełnie inaczej - Odwróciłam się, przerywając z nim kontakt wzrokowy żeby nie zobaczył w moich oczach łez.

Miał rację, każdy z nas marzył o miłości w której może czuć się bezpiecznie z drugą osobą. Gdzie może się otworzyć i nie bać  wyśmiania. To co w tym wszystkim najsmutniejsze to to, że nie każdemu będzie dane przeżyć taką miłość.

Po paru mrugnięciach łzy zniknęły, a ja usiadłam na łóżku.

- Tak właściwie przyszedłem powiedzieć ci, że zaraz zaczynamy oglądać film i zapytać, czy nie chciałabyś do nas dołączyć - Chwycił miskę którą przyniósł i stanął koło drzwi, posyłając mi uśmiech. - Idziesz?

Smile | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz