Rozdział 29

80 7 2
                                    


„Alice zaczęła myśleć,

że bardzo niewiele rzeczy rzeczywiście

było naprawdę niemożliwe.,"


ALICJA

– Jesteś cholernie idealna – wychrypiał, na co moje serce jeszcze gwałtowniej załomotało. – Cudowna – dodał nachylając się nade mną – uwielbiam cię. Nie jestem w stanie się tobą nasycić. – Sunął językiem po moim brzuchu co chwilę go przygryzając sprawiając, że z gardła wyrywały mi się ciche jęki. Pieścił ustami piersi, ssąc i delikatnie przegryzając sutki co doprowadzało mnie niemal do eksplozji. Ustami sunął po mojej szyi i byłam pewna, że pozostawi na niej kolejny ślad, ponieważ nie był delikatny, ale tym bardziej rozpalał mnie do granic wytrzymałości. W końcu dotarł do ust wpijając się we mnie w namiętnym pocałunku. Od razu rozchyliłam wargi, żeby poczuć wdzierający się do środka język. Kiedy się ode mnie oderwał sapnęłam z niezadowolenia, a na jego wargach zagościł krzywy uśmiech.

– Patryk – wyszeptałam z tęsknotą

– Cierpliwości kochanie.

Zsunął się z łóżka. Stanął przede mną pieszcząc mnie samym tylko spojrzeniem. I, o mój Boże wystarczyło, że tak na mnie patrzył, a zaczynałam drżeć z podniecenia. Jeszcze nikt nigdy nie patrzył na mnie tak jak on, z takim zachwytem i żądza. Złapał moją nogę w kostce i podciągnął do góry, odpiął paseczki w kostce i zdjął mi szpilkę rzucając ją na podłogę. Po czym przycisnął moją stopę do swojej klatki piersiowej, delikatnie nachylił się do przodu, żeby palcami musnąć koronkowe zakończenie pończoch. Później wolno, boleśnie wolno, zsuwał pończochę nie przestając się przy tym we mnie wpatrywać. Każdy jego dotyk odczuwałam coraz bardziej intensywniej. Powtórzył to samo z drugą nogą i odniosłam wrażenie, że jeszcze bardziej zwolnił. Ewidentnie się ze mną droczył.

– Droczysz się ze mną?

– Tak, wychodzi mi? – Na jego ustach zagościł krzywy uśmieszek i zaczął mierzyć mnie rozpalonym wzrokiem.

– Nawet bardzo – wydyszałam z niezadowoleniem.

– Jeszcze z tobą nie skończyłem, kochanie.

– Patryk...

– Taka niecierpliwa. – Cmoknął i zaczął składać mokre pocałunki na mojej łydce. Zaciskałam dłonie na pościeli kiedy dotarł do uda, a później był już tak bardzo blisko, lecz nie dał mi tego czego najbardziej w tym momencie pragnęłam. Jedynie przeniósł się na drugą nogę, którą zaczął tak samo całować od wewnętrznej strony.

– Jesteś wredny – wysapałam czym go rozśmieszyłam.

– Uczę się od najlepszych.

– Ja nie...och...nie... jestem wredna.

– Wcale. – Odparł podnosząc głowę do góry ponownie na mnie patrząc, kiedy dotarł już do drugiej kostki. Na jego usta znów wypłynął uśmiech, a błysk w oczach dał mi jasno do zrozumienia co planuje. Chwilę później jego silne dłonie znalazły się już pod moimi pośladkami unosząc je ku górze, a głowa między udami. Przeciągnął językiem po moim wejściu by później skupić się na łechtaczce. Stłumione tak wyrwało mi się z ust. Wsunęłam dłonie w jego włosy zupełnie oddając się tej rozkoszy. Lizał i zasysał wrażliwą skórę doprowadzając mnie tym samym na skraj przepaści, w którą tak ochoczo chciałam wpaść. To było tak cholernie dobre. Kiedy włożył dwa palce do mojego wnętrza nie odrywając przy tym warg i zaczął nimi poruszać, zaczęłam wić się pod nim w spazmach. Było mi tak dobrze, że wystarczyła chwila by rozkosz we mnie eksplodowała.

It's always been youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz