Rozdział 6

73 8 4
                                    




Usnęłam jak dziecko po dniu pełnym wrażeń. Greta obudziła mnie w południe na następny dzień, nie wiedząc, że nadal śpię. Wiedziałam, że było jej głupio, jednak ja w głębi duszy dziękowałam jej, ponieważ nie mogłam spać wiecznie.

Sobotni dzień spędziłam na opalaniu się i pływaniu w basenie. W głowie natomiast nadal miałam dzień poprzedni, fabrykę oraz tajemniczego Diego.

— W ile minut się wyrobiłam? — zapytałam stojącego przy basenie ojca, który spoglądał na zegarek.

— Lekko ponad trzy minuty — mówił. — Jeszcze trochę i pobijesz mój rekord — uśmiechnął się lekko i podał mi rękę abym mogła wyjść.

— Myślę, że jest to niewykonalne mistrzu — puściłam mu oczko i zarzuciłam na siebie wielki ręcznik.

— Dzisiaj możemy zrobić ognisko — wyłoniła się z wnętrza domu moja matka.

I dokładnie tak spędziliśmy sobotni wieczór, mimo wielu rozmów z rodzicami, rodzinnego klimatu, ciepłego powietrza od ogniska czułam się skołowana. Z moich myśli nie mógł on wyjść.

W ten dzień również dostawałam wiele wiadomość od Hugo, oczywiście na żadne nie odpisałam. Nie czułam takiej potrzeby. Czułam się wręcz dumna z siebie, że nadal on o niczym nie wiedział, że nie wiedział o tym, że ja wiedziałam. Ta sytuacja sprawiała, że miałam wrażenie jakbym dostawała skrzydeł.

W niedzielny poranek nie obyło się bez rozmów odnośnie nadchodzących egzaminów.

— Czy czujesz się zestresowana? — spytała matka i nałożyła kolejnego naleśnika na swój talerz.

— Ani trochę — odpowiedziałam bez zastanowienia.

— Bardzo dobrze — wtrącił Ronald. — Moja krew — poklepał mnie po głowie mimo, że wiedział jak tego nie lubiłam.

— Nie mam już pięciu lat — oznajmiłam jednak on nagle opuścił jadalnię.

— Trzeba zaprosić Hugo na kolację w któryś dzień — zaczęła rozmyślać Rachel.

Oni również o niczym nie wiedzieli, nie mieli powinności by o tym wiedzieć. Moja matka nigdy przenigdy nie zapytała mnie jak dokładnie czuję się w tym związku. Żyła ze świadomością, że jeżeli Hugo ma talent to zapewni mi przyszłość. Jednak nigdy nie widziałam go tak całkowicie w swojej przyszłości. Z tej strony po prostu wolałam o tym nie myśleć ani nie mówić. Dowiedzą się w najbardziej rozsądnym dla nich czasie.

— Kiedy chcesz — uśmiechnęłam się lekko, udając, że wszystko było tak na prawdę dobrze.

W głębi duszy chyba liczyłam na to, że w ogóle nie zostanie zaproszony, że jeżeli sama nie wspomnę o owej kolacji to ona nie powstanie.

— Może po meczu — zerknęła w kalendarz.

— Chyba będzie ten czas spędzam z kolegami — odpowiedziałam szybko. — Jutro po egzaminie przyjedzie Sara — zmieniłam temat aby dać jej czas na zapomnienie o Hugo.

Jednak nasza rozmowa totalnie się urwała. Gdy już odpaliła telefon i kalendarz, tak w nim została przeglądając pocztę i wysyłając milion maili. Ucałowałam ją przelotnie w głowę gdy miałam zamiar wyjść z kuchni.

Nasze relacje były specyficzne, stanowczy charakter przejęłam po niej, gdy się kłóciłyśmy w domu był istny huragan. Każdy wiedział aby w tym danym momencie nie podchodzić. Były również te dobre momenty, gdy starała się być faktycznie dobrą matką. Zawsze gdy kłóciłam się z Sarą mogłam jej wygadać wszystko, a ona dawała mi wsparcie jak nikt inny.

Chce być twojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz