Pierwszy raz powiedziałeś do mnie zdrobnieniem

186 12 36
                                    

-KUR*A!- krzyknąłem z bólu
-Stul pysk, idioto- warknęła Skylor.-Będzie bolało, bo ja nie jestem lekarzem. Nie zrobię ci tego szybciutko i elegancko. A jak nie chcesz, żeby gang Garmadona nas złapał to nie drzyj mordy. Bo ci skleję ryj taśmą.
-No już, wyluzuj- odparłem.-Na lekarza to ty się nawet nie nadajesz, ze swoimi umiejętnościami to byś nawet koszulki nie zszyła.
-Właśnie szyję ci ramię- uśmiechnęła się sarkastycznie.
-Hm... eh, to słuszna uwaga..-mruknąłem.

Lekko się poruszyłem.
-No nie ruszaj się, idioto!- powiedziała Sky.
Parsknąłem.
-Widzę, że mam nową ksywkę- zaśmiałem się.-Idiota..
-Ej szczerze, to musimy szybko uratować ninja- odparła.-Chcę już wyściskać mojego Kai'a.

Mojego.
Naprawdę to powiedziała.
,,MOJEGO"

Uśmiechnąłem się szeroko.
Kai'owi życzyłem jak najlepiej, i cieszyłem się, że znalazł sobie kogoś, kto naprawdę go pokochał.
Bo Kai zasługiwał na szczęście i miłość.
Tak samo jak reszta moich przyjaciół.
-Słodko..- odparłem.
-Wiem.
-Musimy ich uratować, Garmadon to świr, niewiadomo co im może zrobić...-powiedziałem.-A sam już pokazał, że jest nieobliczalny.
-Prawda.- odpowiedziała.-To cud, że uciekłeś.
-Wiem. Gonili mnie ale im spieprzyłem.
-Serio? Nawet Garmadon?- zapytała.
Kiwnąłem głową.
-Boże, szkoda, że się nie wypier*olił i nie wpadł w krzaki- parsknęła.
-Zeszczałbym się tam ze śmiechu, przysięgam- zaśmiałem się.
-Weź. Wyobraź sobie jak Garmadon wpierd*la się w krzaki w slowmo, a w tle leci jakaś muzyka klasyczna albo genziara- Sky wybuchnęła śmiechem.
-Genziara?..-zapytałem.
-Ty no nie pierd*l, że tego nie znasz- Skylor walnęła na mnie side eye'a.-No te: ,,CHODZĘ OD RANAAAA W UŚMIECH UBRANA TAKI MAM MOOD! KOLEJNA ZMIANA, JA TO GENZIARA!!'"

Uniosłem rękę. Tą zdrową.
-Dobra, dobra.. Koniec koncertu. A piosenkę skądś kojarzę- parsknąłem cichutko.
-Musisz to znać- zaczęła.- Bo ci kur*a wpierd*le.
-Ej nie bądź taka...
-Jaka? Zajebista?
-Mhm.
-No a nie jestem?- rudowłosa spojrzała się na mnie.
-Jesteś. Jesteś, luz- zapewniłem ją.
-Mam chillout...
-Co?- zapytałem.
-Nic, nieważne- zachichotała.

Poczułem lekki ból w ramieniu.

[...] -Gotowe- powiedziała Sky, kiedy wreszcie skończyła szyć moją ranę.-Ramię jak nowe.
-Dzięki, Sky- odparłem.
Skylor patrzyła na mnie jak wryta.
-Co jest?- zapytałem.
-Pierwszy raz powiedziałeś do mnie zdrobnieniem- lekko się uśmiechnęła.
-No widzisz.. heh- odparłem.
-Zmieniaj sobie codziennie opatrunki.. i jeśli chcesz to na razie możesz zatrzymać się u mnie- powiedziała.-Wymyślimy jakiś plan i uratujemy resztę.

Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem.

-Pokonamy Garmadona. Damy radę. Bo jak nie my, to kto?

Na zawsze razem || Lloyd Montgomery Garmadon - III tom Fałszywego UśmiechuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz