Rozdział 27

2.3K 252 58
                                    

— Powiesz na co tak czekasz? — pytanie Payton, wyrwało Dalię z chwilowego zamyślenia. Dziewczyna z westchnieniem odłożyła telefon i zerknęła w stronę staruszki, która kroiła warzywa na obiad.

— Napisał, że zadzwoni — mruknęła. Payton z rozbawieniem zerknęła na zegar.

— Kochanie, jest kilkanaście minut po dziesiątej. Sądzę, że albo jeszcze śpią przez zmianę czasową albo mają próby. W końcu jutro o trzynastej zaczynają się zawody — Dalia cicho westchnęła i wsparła łokcie na blacie kuchennego stołu.

— Wiem — westchnęła. — Po prostu... — Dalia zamilkła, czując zażenowanie tym co chciała powiedzieć. Przecież nie przyzna, że tęskni za jego upierdliwym głosem. Dlatego cicho odkaszlnęła i wymamrotała pod nosem: — nieważne.

Payton zaczęła się śmiać, kompletnie nad tym nie panując, przez co policzki Dalii w mgnieniu oka się zarumieniły.

— Więc dlaczego ty nie zadzwonisz? — zapytała z rozbawieniem, babcia.

— Co jeśli faktycznie mają próby albo śpią i im przeszkodzę? Skoro obiecał, że zadzwoni to zadzwoni. Zawsze dotrzymuje obietnic — mruknęła, wstając od stołu. — Pomóc ci?

— Nie, zaraz kończę... dzwonił Billy — zaczęła, Payton, zerkając na wnuczkę, która stanęła obok. — Po waszej reklamie, przybyło mu klientów.

— Naprawdę? To świetnie — Dalia obdarzyła babcię uśmiechem. — Może też go odwiedzimy — dziewczyna zmrużyła oczy, gdy staruszka nerwowo odchrząknęła. — Co?

— Nic. Po prostu myślę, że skoro ma taki ruch to nie powinnyśmy mu przeszkadzać...

— Aha! Wiedziałam, że między wami jest coś na rzeczy. Spotykacie się? — Payton niemal zachłysnęła się powietrzem i dopiero po chwili była w stanie spojrzeć na podejrzliwą wnuczkę.

— Nie... już nie — burknęła. Dalia zamrugała szybko.

— Ale się spotykaliście.

— Och daj spokój. Nie chcę o tym rozmawiać — wymamrotała z zażenowaniem, Payton. Dalia uśmiechnęła się chytrze i zbliżyła się do babci.

— Już gdzieś to słyszałam i wiesz co? — Payton przymknęła na moment oczy. — Mi nie odpuściłaś, więc ja tobie też nie. Dlatego droga panno, proszę usiąść i o wszystkim mi opowiedzieć — dziewczyna gestem dłoni wskazała krzesło.

Staruszka przez moment wpatrywała się w Dalię z nadzieją, że ta odpuści jednak gdy nic takiego się nie stało, niechętnie przysiadła.

— Po prostu to już nie jest na moje nerwy — wymamrotała. — Jeśli kiedyś przejdzie ci przez myśl, że na starość faceci mądrzeją i poważnieją to idź do terapeuty — burknęła, a Dala w zdumieniu uniosła brwi.

— Co się stało? — Dalia zajęła miejsce naprzeciw, staruszki.

— Byliśmy może na czterech randkach, a on już chce, żebym przedstawiła go całej rodzinie — Dalia zacisnęła usta by się nie roześmiać, bo nie ukrywa, że to dość ciekawy powód na zakończenie relacji.

— Co w tym złego? — zapytała niepewnie.

— No, że to za wcześnie. Nie wydaje ci się? — obruszyła się Payton.

— Babciu, ale z tego co kojarzę to znacie się od przeszło czterdziestu lat — zamilkła, gdy staruszka zgromiła ją spojrzeniem. — No chyba, że ty nie odwzajemniasz jego uczuć. Wtedy to całkiem co innego —  dodała, poważnie.

— Problem w tym, że sama nie wiem co do niego czuję — wyrzuciła. — Nie wiem czy to nie jest zwykłe przyjacielskie przywiązanie, bo tak jak powiedziałaś. Znam go od przeszło czterdziestu lat.

Do utraty tchu [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz