3. Prawdziwy powód...

91 12 0
                                    

- Następny dzień, 15.50 –

Siedziałem sobie w salonie czytając książkę, a Sae z kimś pisał, czasem widziałem uśmiech na jego ustach, a nawet lekki rumieniec, to zapewne jego demon. Trochę stresowałem się spotkaniem z Isagi'm, nie chciałem wywierać na nim za dużej presji, ale musiałem się dowiedzieć co się z nim dzieje, chciałem mu pomóc. Jeżeli ten typ naprawdę go skrzywdził to nie ręczę za siebie. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Sae spojrzał przez okno.

- Rin, twój chłopak przyszedł, idź do drzwi, nie każ mu czekać. – Szybko wstałem z kanapy, rzucając książkę gdzieś na bok.

- To nie jest mój chłopak i już idę! – Spojrzałem na niego gniewnie i poszedłem otworzyć drzwi. Isagi był dość blady, jego oczy były lekko zaczerwienione, tak jakby płakał. Miał na sobie białą bluzę, a do tego czarne spodnie i niebieskie trampki. Wyglądał nawet uroczo. Kurwa, o czym ja myślę do jasnej cholery?!

- Hej... - Jego głos był dość cichy i niepewny, jakby trochę się bał lub czymś martwił.

- Cześć, wejdź. – Przepuściłem chłopaka i zamknąłem za nim drzwi. Starszy zdjął buty. – Napijesz się czegoś?

- Nie, dzięki... - Wyglądał na smutnego, cholernie smutnego, to do niego nie pasowało, nawet po przegranej taki nie był.

- Dobrze, w takim razie chodźmy do mojego pokoju. – Starszy lekko kiwnął głową. Skierowałem się w stronę wcześniej wspomnianego pomieszczenia, a on poszedł za mną. Po chwili już byliśmy w środku.

- Usiądź sobie gdzie chcesz, czeka nas poważna rozmowa. – Chłopak westchnął i usiadł na łóżku, a ja ulokowałem się zaraz obok niego.

- Znowu chcesz rozmawiać o tym co jest ze mną nie tak...? To od razu mówię. Wszystko jest w jak najlepszym porządku... Mam gorszy okres i tyle, nic nadzwyczajnego...

- Isagi, przecież widzę, że wcale tak nie jest. Nie okłamuj mnie, chcę ci tylko pomóc, bo się o ciebie martwię, nie chcę dla ciebie źle. – Przysunąłem się trochę bliżej niego, niemal się dotykaliśmy.

- Nie musisz się o mnie martwić, jestem w stanie sobie sam poradzić... - Westchnąłem cicho.

- Boisz się czegoś? Ktoś cię zastrasza? Albo ktoś cię skrzywdził? – Spuścił głowę.

- N-Nie, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? – Czyli jednak to prawda... Naprawdę nie potrafił kłamać.

- To dlaczego nie mówisz mi prawdy? – Cisza, nie odpowiedział. – Isagi, posłuchaj... Naprawdę się o ciebie martwię i nie wyśmieję cię nieważne co to będzie... Chcę ci pomóc, w końcu jestem twoim przyjacielem... - Chłopak gwałtownie wstał, jego oczy były przeszklone.

- Ale ja nie chcę ci tego mówić! Nie chcę cię w to wciągać! Nie chcę żebyś o tym wiedział! To jest obrzydliwe! J-ja nie dam rady tego powiedzieć... - Łzy zaczęły spływać po jego twarzy. Zdziwiła mnie jego reakcja, nie spodziewałem się takiego wybuchu z jego strony. Wstałem i delikatnie go przytuliłem.

Isagi

Rin mnie przytulił, to było przyjemne uczucie. Nigdy nie spodziewałem się, że to on przy mnie będzie w trudnych chwilach. Chciałem mu to wszystko powiedzieć, ale bałem się... Bałem się, że mnie odrzuci, że uzna mnie za obrzydliwego... Albo, że tamten psychopata będzie chciał mu coś zrobić... Naprawdę pragnąłem mu to wszystko opowiedzieć, ale nie miałem na to sił, nie chciałem go stracić... Rin był dla mnie ważny, bardzo ważny. Teraz gdy się popłakałem, pewnie uzna mnie za słabego i nic nie wartego śmiecia.

Rin

Nie chciałem doprowadzić go do płaczu, bolały mnie jego łzy, ale musiałem poznać prawdę. Jeżeli była aż tak zła, że Isagi przez nią płacze, to moim obowiązkiem było mu pomóc.

Uśmiech, który pokochałem... [RinSagi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz