6.

155 13 12
                                    


- Em..n-nic.. - wydukał czerwieniąc się.

Przenikliwe spojżenie piwnych oczu niebezpiecznie zmierzyło niskiego blondyna. - Pokarzesz mi swoją demoniczną formę? - fanatyk jeleni (EKHEM..*znaczące chrząknięcie* poprawka : fanatyk zabijania jeleni.) przechylił głowe w bok z zaciekawieniem czekając.

- s-skąd ty..? - gumiś uniósł jedną brew okazując zdziwienie tym że Alastor już wiedział, że może on mieć dwie formy i po drugie skąd taki pomysł?

- Twoje umiejętności dedukcji są tak zaniżone że aż przechodzą moje najśmielsze oczekiwania. - prychnąl z wyżutem - muwiłem przecierz że czytałem o tobie - mówiąc to podszedł do biblioteczki.

Może to głupie, ale diabeł w ludzkiej formie zwrócił uwagę nawet na sposób w jaki jego nowy kolega podszedł do regału znajdującego się za nim.

Ręce szarmancko złączone za plecami, kroki stawiane noga za nogą a przechodząc za fotelem na którym siedział Lucyfer, przejechał pojedyńczym palcem po jego ramionach i karku, wywołując tym wzdrygnięcie i rumieniec momentalnie wpełzający na twarz zaatakowanej przez Alastrora ofiary.

Zrobił to bez powodu, lub może był ciekawy reakcji starszego która bardzo przypadła do mu do gustu. Dając wytchnienie jego nowo nabytemu źródłu rozrywki którą było obserwowanie zmiennych eksplozji na tej jasnej twarzyszcze zabrał ręke z ramienia.

Stając przed biblioteczką przejechał palcem poziomo po książkach drugą ręką poprawiając okulary.

Zatrzymując się na trzecim regale postukał w grubą ciemno-granatową książke ze złotymi zdobieniami po bokach. - Mogę? - dotychczasowo osłupiony Lucyfer obrócił się w strone młodszego i odrazu odparł - J-jasne... - po tych słowach Alastor wysunął książkę wycierając kurz pokrywający ją.

- Z tej książki o tobie czytałem. - wyjaśnił, delikatnie kładąc książke na stół otwierając odrazu na odpowiedniej stronie jakby wykłół na pamięć gdzie jest każda z informacji. - To jest twoja demoniczna forma, tak? - postukał w ciemną postać z trzema parami czerwonych skrzydeł i wielkimi prostymi rogami - Skrzat skrzywił się lekko przechylając głowe w bok - nie do końca...widze że ludzie troche mnie... zdeformowali..? wyobrażeniami... -

Zaśmiał się lekko, a brunet otworzył szerzej oczy w których błysneła dzika i niebezpieczna ciekawość. - W takim razie zaprezętuj. - nakręcił się zwyczajnie podekscytowany tym doświadczeniem jakim jest zobaczenie diabła za życia na ziemi. - Nie mogę tutaj! - źrenice rozszeżyły się wymyślając ewentualne konsekwencje tego postępowania jakimi mogłoby być rozbicie spokojnej przystani Lucyfera od piekła. - Ehh...domyślałem się takiej odpowiedzi... - zamyślił się chwilowo.-

Nagle wypalił jakby zapominając o wcześniejszym temacie. - Moja przyjaciółka, Rosie przyrządza bal z okazji otwarcia jej nowego sklepu. - Postanowił zrobić niby dramatyczną przerwę. - iii? - ciągnął zaciekawiony Lucyfer - ii... - postawił łokcie na stoliku kawowym opierając głowe na dłoniach - czy mógłbym mieć zaszczyt, zaprosić waszą niskość, jako osobę towarzyszącą? - podał, a wręcz wepchnął zaproszenie w ręce oniemiałego blondyna.

* Fuck, fuck, fuck, fuck, fuck, fuck, fuck, fuck, FUCK!!!Znam gościa dwa jebane dni!!!Co mam odpowiedzieć?! Co z Lilith i ze mną? Wiem że ostatnio dużo się kłucimy ii... STOP!!! Na pewno zaprasza cię tylko jako przyjaciela! ....A co jeśli?...NIE! Po prostu jako przyjaciela!*

- Niepewnie a wręcz z drżącymi rękoma otworzył zaproszenie, a przez myśli bruneta przebiegła równie burzliwa lawina niepewności. -

*Co ty sobie myślałeś?! Znasz go dwa dni!!! ...Choć to i tak lepsze niż zaproszenie tego jebanego stalkera(Vox'a)... A co jeśli coś sobie pomyśli? Kurwa przecierz nie mógłbym pójść sam!* - uśmiechnął się Jeszcze szerzej tak zaprawdę zaciskając zęby żeby nie jęknąć ze stresu. -

One Love in two lives | RadioApple | AppleRadio |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz