Rozdział 22

7.3K 652 49
                                    

- Kurwa, ja pierdole, nie uwierzycie! - wrzasnął Ashton, bez uprzedzenia wbiegając do naszego mieszkania. Jak opętany wpadł do salonu i rzucił się na kanapę, na której od jakiegoś czasu leżałam razem z Luke'em oraz Michael'em. O dziwo, nie był zdenerwowany, tylko wyjątkowo szczęśliwy. Minęły trzy tygodnie odkąd zaczął umawiać się z Emily, dlatego mogłam spodziewać się jednego. - Zgadnijcie, który zajebisty chłopak właśnie zapytał cholernie seksowną dziewczynę o chodzenie! - ponownie wydarł się, jakby właśnie czytał mi w myślach.

- Ashton! - pisnęłam podekscytowana, wytrzeszczając oczy. Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej i złapałam przyjaciela za ramię. - Zgodziła się? - zapytałam, niecierpliwie czekając na odpowiedź.

Blondyn energicznie pokiwał głową, a następnie z niedowierzania zakrył dłońmi twarz i wziął głęboki oddech. Bardzo cieszę, że im wyszło, ponieważ zasługuje na szczęście u boku jakieś dziewczyny. Od prawie dwóch lat nikogo nie miał, bo jak to tłumaczył od dłuższego czasu - "leczył złamane serce". Dziewczyna, z którą chodził okrągły rok, z dnia na dzień oznajmiła, że chce się rozstać, nie dając mu nawet konkretnego powodu. Na dodatek nie dawała żadnych znaków, że nie układa się między nimi i jest nieszczęśliwa w tym związku... Po prostu odeszła. Irwin się załamał i jeszcze tego samego dnia, mając zaledwie 17 lat, poszedł do baru schlać się w trzy dupy, gdzie zobaczył ją ze swoim kuzynem. Cholernie niezręcznie. Ale niektórzy mają już takie szczęście... Do dzisiaj pamiętam, jak przesiadywałam u niego razem z Michael'em oraz Calum'em całe dnie, aby chociaż trochę go pocieszyć i wyciągnąć gdzieś na miasto.

- Aaaa, tak się cieszę - objęłam mocno chłopaka, a ten głośno się zaśmiał i udał, że nie może złapać oddechu. Prychnęłam, natychmiast go puszczając i wróciłam na swoje miejsce, aby ponownie wtulić się w bok Hemmings'a.

- Spokojnie, Adelaide - odezwał się niebieskooki, całkiem spokojnym tonem. Cmoknął mnie w czubek głowy, a następnie objął w pasie.

Mógłby już nigdy mnie nie puszczać. Uwielbiam leżeć w jego objęciach, czując na szyi spokojny oddech lub słysząc śmiech, który jest chyba najpiękniejszym dźwiękiem na całym świecie. Najmniejszy dotyk Hemmings'a sprawia, że moje ciało przeszywa tysiąc, jak nie milion przyjemnych dreszczy, w brzuchu zaczyna latać stado niecierpliwych motyli, a w sercu i głowie natychmiast wybuchają fajerwerki. Jednym słowem, przy Luke'u czuję się nieziemsko. Od prawie czterech tygodni oficjalnie jesteśmy razem, więc nie musimy ukrywać się z okazywaniem uczuć. Bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam denerwować Michael'a namiętnymi pocałunkami i przytulać się z Luke'em na oczach tych wszystkich zdzir, które wręcz pożerają go wzrokiem.

Uśmiechnęłam się, czując jak chłopak wsuwa swoje zimne dłonie pod koszulkę, którą miałam na sobie. Była na mnie o wiele za duża, ponieważ należała do Luke'a. Kilka dni temu, kiedy znowu ze mną spał, zabrałam mu czarny podkoszulek z logo Green Day. Kocham go nie tylko ze względu na ładny wygląd oraz fakt, iż został kupiony na jednym z koncertów Green Day, ale dlatego, że należy do mojego Luke'a i cały nim pachnie. Jego naturalny zapach, połączony z perfumami, których używa od czasu do czasu - coś niesamowitego.

- Mój mały Ashey ma dziewczynę? Miałeś rację, nie uwierzę ci - zachichotał Michael, przerywając moje rozmyślenia. Spojrzałam na czarnowłosego, który zerwał się z miejsca i przybił piątkę Irwin'owi. Cieszy się, że znalazł dziewczynę, ale w głębi duszy głupio mu, bo jako jedyny żadnej nie ma. Wiem to. Luke ma mnie, Ashton Emily, a Calum... Calum codziennie sypia z inną, więc nie brak mu dziewczyn. Naprawdę smutno mi z tego powodu... Gdybym tylko miała więcej koleżanek, od razu zapoznałabym jakąś z Mike'em. Niestety, żyję w gronie wyjątkowo głupich mężczyzn.

oppressor .:l.h:.Where stories live. Discover now