Rozdział dwudziesty drugi

136 19 228
                                    

Moja matka zawsze powtarzała "Utrzymuj wysokimi swoje obcasy, swoją głowę i swoje wartości", później dowiedziałam się, że to Coco Chanel była autorką tych słów. Tak czy inaczej to motto brzmiało jak plan na dzisiejszy wieczór.

Punkt pierwszy, zaliczony. Przyglądam się nowym sandałkom z charakterystyczną czerwoną podeszwą. Są pięknie wykonane, 10 centymetrowy obcas jest starannie obszyty nappą, biały skórzany pasek idealnie komponuje się z moją opaloną skórą, a zakończenie w szpic sprawia, że stopa wygląda na jeszcze smuklejszą.

Umiejętność chodzenia na szpilkach wyssałam z mlekiem matki. W jej garderobie znajdowało się zawsze około 200 par szpilek od przeróżnych projektantów. Gdy inne matki wściekały się, że córki podbierają im buty, moja biegała po garderobie wybierając mi najbardziej pasujące do stroju jak tylko skończyłam 15 lat.

Uwielbiałam jeździć z nią na zakupy. Warszawski Vitkac był dla mnie jak drugi dom, zwłaszcza gdy jej kolekcje pojawiały się na wieszakach. W mojej garderobie, można było znaleźć wiele przepięknych i unikatowych wersji jej ubrań, jednak gdy się wyprowadziła spaliłam wszystkie w ogrodzie. Tęskniłam czasem za nią, ale niestety tak wybrała, nie zwracając uwagi na własne dzieci. 

Kieruję wzrok na szafę do której po południu pochowałam swoje rzeczy. Zawieszam oko na krótkiej żakietowej sukience od Philipa Pleina, jednak po chwili dochodzę do wniosku, że wystarczy jasny, krótki kombinezon, który upolowałam za stówkę na zalando.

Na szczęście po porannym deszczu nie było śladu, promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju gdy nakładałam makijaż, otworzyłam okno chcąc się nimi nacieszyć. Włosy pozostawione w naturalnym nieładzie, pasują do mojej dzisiejszej stylizacji. Dzięki temu, że po nierównej walce z upchnięciem wszystkich moich szmat w niewielkiej szafie pozwoliłam sobie na długą kąpiel, kosmyki były uniesione od nasady i miękko opadały na ramiona. Podpięłam je tylko wsuwkami tak by opadały na jedną stronę. 

Jest bardzo ciepło więc postanowiłam nie robić mocnego makijażu, lekko podkreślam oko różowym eyelinerem i tuszuję rzęsy, na usta nakładam przezroczysty błyszczyk. Przeglądam się w lustrze i jestem zadowolona z tego co widzę. 
-Dziękuję Ci Boże za dobre geny, chociaż te wizualne - mruknęłam, po czym wrzuciłam do torebki elektrycznego papierosa i wyszłam przed dom czekając na ubera.
Gdy podjeżdża podaję mu adres, mimo że przecież ma go w aplikacji.
-Dzień dobry - witam młodego chłopaka, życzliwym uśmiechem - Plac solny 17, zgadza się?
-Tak tak, wszystko się zgadza, zapraszam.

***
Mikołaj

Jest ciepłe popołudnie, leżę na hamaku z gitarą, próbując się choć trochę opalić i łapię się na tym, że moje palce poruszają się w rytmie Give me Love.

Wkurwiam się na siebie, ale sam nie wiem za co najbardziej. Co mi odjebało wczoraj z tą piosenką, przecież Lilka dała mi wyraźnie do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Zastanawiam się czy pamięta tę rozmowę z auta. Pewnie nie przywiązywała do niej szczególnej uwagi, przecież stwierdziła, że jej nie słuchałem, a ja już wtedy zastanawiałem się czy dam radę się jej nauczyć. Pierdolony romantyk.

Dlaczego do kurwy nędzy wczoraj za nią nie poszedłem, przecież mogłem jej to wyjaśnić. Do licha ciężkiego, co mnie podkusiło, żeby zostać z tą tępą czarną pindą,  gdy moje nogi do nieba i  zielone oczy odchodziły od ogniska.

Ja pierdole- przecieram skacowaną twarz dłonią - nigdy nie musiałem uganiać się za żadną dziewczyną, więc dlaczego miałbym za nią. Dlaczego czuję się jak szczeniak, za każdym razem gdy ona pojawia się w zasięgu wzroku. Muszę się jakoś wyrwać z tego letargu zwanego Lilianną Brynicką. Pora znaleźć sobie jakąś gąskę, która sprawi, że zapomnę o Rudej. 

Jak na zawołanie przychodzi wiadomość od Pawła, która prawdopodobnie pomoże mi w realizacji planu powrotu Mikołaja Skrzyckiego na rynek matrymonialny.

@konarski_is_here: Stary, za jakieś dwie godziny będę we Wrocławiu, zgarniesz mnie z lotniska i uderzymy na Niepolda, świętować? Jak masz jutro dyżur to chociaż na 1-2 piwka?

@original_skrzycki: Mordko, 12 piszemy bez myślnika ;). Cieszę się Twoim szczęściem, z pewnością nie będziesz narzekał na nudę z temperamentem Zuzy. 

@konarski_is_here: Oho, widzę, że nastrój na alkohol przedni. Wchodzę w to. Bądź o 19.30 na lotnisku. Tylko najpierw ogarnij jakiś stolik, bo jestem głodny w chuj. 

@original_skrzycki: Się robi. Do zobaczenia

Ogarniam rezerwację w jednej z burgerowni na pasażu. Przyda nam się porządna dawka mięsa, bo zamierzam się dziś zresetować. Mam nadzieję, że Paweł dotrzyma mi kroku, dawno nie byliśmy nigdzie razem i nie wiem w jakiej jest formie. Nasze drogi się trochę rozjechały, obydwaj postawiliśmy na karierę, ale wiedzieliśmy, że zawsze możemy na siebie liczyć.

 Robi mi się słabo na myśl, że jeśli dojdzie do tego ślubu, to najprawdopodobniej zostanę świadkiem, a świadkową Lilianna.

Tak czy inaczej Zuza to najlepsze co mogło się przytrafić Pawłowi, chociaż jest niewiele starsza od Lilki, to zawsze była tą, która opiekowała się całą grupą. Paweł miał ciężki czas, zanim zaczął się z nią spotkać, wyrzucili go ze szkoły podoficerskiej, nigdy tego nie ukrywał przed Zuzą, a mimo to dziewczyna dała mu szansę, czym zyskała sobie mój szacunek.

Lubiłem ją za jej stanowczy charakter i praktyczne podejście do życia, ale przede wszystkim za to że jak nikt inny troszczyła się o ludzi których kochała. Paweł, gdy ją poznał zaczął przygotowywać się do morderczej rekrutacji do Formozy. Zawsze był ambitny, ale gdy powiedział mi o komandosach w elitarnej jednostce sił specjalnych to popukałem się w czoło. Zuza jako jedyna w niego cały czas wierzyła, pilnowała diety, odbierała z treningów gdy był tak zmęczony, że nie miał siły powłóczyć nogami. 

Za pierwszym razem nie podszedł do testów, bo dzień wcześniej Zuza poroniła. Przysięgam, że pierwszy raz w życiu uroniłem łzę, gdy zobaczyłem ogromnego, barczystego, prawie dwumetrowego chłopa zwiniętego w kulkę na mojej kanapie, płaczącego jak dziecko.

Schlaliśmy się wtedy do upadłego, a Zuza jak gdyby nigdy nic na drugi dzień zjawiła się u mnie ze świeżo ugotowanym rosołem. Niesamowita dziewczyna, tak wtedy o niej pomyślałem. 

Na szczęście, w końcu zaczęli wychodzić na prostą, wczoraj Paweł dostał decyzję o przyjęciu do Formozy, a Zuza zgodziła się za niego wyjść. Oczywiście czułem lekkie ukłucie w sercu na myśl o tym, że za raptem kilka tygodni osiądą na stałe w Trójmieście, ale więcej było we mnie dumy, że dali radę. Ciekawe jak Ruda poradzi sobie z rozłąką. Stop. Nowe gąski, nie Ruda Małpa. 

Przestaję drapać Laylę za uchem i idę pod prysznic, reguluję zarost i układam włosy. Wchodząc do garderoby myślę o tym, że przydałoby się ją odświeżyć, ale na samą myśl o zakupach mnie mdli.

Przeglądam czyste rzeczy i w ręce wpadają mi beżowe bawełniane spodnie w kant, z połyskująca po bokach meduzą charakterystyczną dla Versace, dającą nienachalnie znać o marce. Do tego dobieram białą koszulę z czarnym motywem ważki, która aż krzyczy Alexander McQueen, na nogi wsuwam czarne loafersy od Louis Vuitton, stylizacje dopełniam zegarkiem, dziś pada na omegę speedmaster, jej ciemnozielona tarcza delikatnie połyskuje w promieniach wieczornego słońca. 

Wyglądam jak jedna wielka chodząca metka- mruknąłem- i chuj! Niech laski wiedzą, kto wrócił na Wrocławskie salony - puszczam oczko do odbicia w lustrze i spryskuję się perfumami. Już mam zamawiać ubera, gdy do głowy wpada mi pomysł, który wtedy wydawał się być świetny, cofam się i chwytam z sejfu klucze od Audi. Albo grubo albo wcale, drogie Panie. Wsuwam na nos przeciwsłoneczne Raybany i wstukuję dwa adresy w nawigację. Najpierw lotnisko we Wrocławiu, a następnie Plac Solny 20.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Następny rozdział będzie dość dziwny, bo spróbuję poprowadzić point of view dwóch stron w tym samym czasie. Jak mi nie wyjdzie to wybaczcie :x

XOXO
Wybryk 🩵💚

What If?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz