Epilog

126 4 13
                                    

Nie pospałam długo, ale gdy tylko się obudziłam koło mnie nie było już Nikolaia, a po pokoju nie krzątał się już Fiodor. Przez moment czułam się dobrze, ale potem znów dotarły do mnie wspomnienia z bankietu i znów zaszkliły mi się oczy. Nie miałam już siły, żeby płakać. Wyczerpałam chyba limit na dziś.

W pokoju było ciemno, dlatego zapaliłam lampkę przy łóżku i dostrzegłam zaraz obok karteczkę.

Jakby coś się działo to dzwoń na ten numer
213 537 1552

~ Nikolai

Uśmiechnęłam się, po czym przetarłam oczy. Moja podświadomość była na tyle dobra, że pare minut po przebudzeniu, usłyszałam parkowanie samochodu taty na podjeździe. Zalała mnie fala paniki, kiedy uświadomiłam sobie co zrobiłam. Wybiegłam z bankietu, na którym rodzice dobijali targu. Wybiegłam z bankietu, na którym rodzice dobijali targu w towarzystwie Nikolaia Alekseeva. Otwarłam szerzej oczy, a moje serce zabiło szybciej, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi.

- Aurora! - moja mama chyba nigdy nie brzmiała tak ostro jak w tamtym momencie. - Złaź tu w tej chwili, kurwa!

Emily Blate posiadała dużo cech charakteryzujących ją. Po kilku słowach, tonie głosu, mimice czy choćby ułożeniu dłoni dało się wyczytać w jakim jest nastroju. Charakteryzowały ją również słowa jakich używała. W tamtym momencie, kiedy użyła soczystego „kurwa" wykrzykując je do mojej osoby z tak głośnym i pełnym wściekłości głosem, wiedziałam, że nie mam szans na jakiekolwiek wytłumaczenie. Szczególnie tym wytłumaczeniem nie mogło być moje złamane serduszko.

Powolnym i chwiejnym krokiem zeszłam po schodach. Walczyłam ze sobą, żeby się nie rozpłakać.

- Auroro Celest Blate czy ty wiesz co ty zrobiłaś?! - wydarła się moja mama, gdy tylko mnie zobaczyła. Nigdy nie używała mojego drugiego imienia. Jestem w dupie. - Twój ojciec, miał podpisać dzisiaj kontrakt na 20 tysięcy! Dzisiaj! Na 20 tysięcy! Z Cortezami!

- Przepraszam. - mruknęłam zaczynając płakać. Nienawidziłam, kiedy ktoś na mnie krzyczał. - Ja po prostu.. Aaron powiedział mi okropne rzeczy. Wiesz jak to jest.

- Nie, Auroro. Na twoje karygodne i szczeniackie zachowania nie ma wytłumaczenia. Mogliśmy dzisiaj zdobyć również nowych partnerów, ale co ty zrobiłaś? Spierdoliłaś z tego bankietu z największymi wrogami Cortezów, a tym samym naszymi!

- Mamo, naprawdę przepraszam. - płakałam coraz bardziej, łzy spływały mi po policzkach, a głos zaczynał się łamać.

- Zamilcz. - przerwała mi, pokazując na mnie ręką. - Wypierdalaj z tego domu!

Na chwilę zatrzymało mi się serce. Tak myślę. Świat w okół mnie przestał właśnie istnieć.

- Ale mamo... ja mam 16 lat. - zaczęłam płakać jeszcze głośniej, uświadamiając sobie, że właśnie moja własna matka, wyrzuciła mnie z domu. Kobieta, która zawsze miała mnie wspierać i chronić, właśnie wyrzucała mnie jak niepotrzebną rzecz. Ludzie od zawsze traktowali mnie jak rzeczy. Ten świat jest posrany.

- Nie interesuje mnie to. Jak jesteś taka mądra to idź do swoich rosyjskich kurew. - odparła lodowatym głosem, ostrym jak jakaś szabla czy coś w tym stylu. Nie widziałam w jej oczach współczucia, ani niczego co mogłoby chociaż wskazywać na to, że to co powiedziała, powiedziała w nagłym przypływie emocji i zaraz to cofnie. Ludzie często mówili to czego wcale nie myśleli, tylko po to, żeby później tego żałować. Teraz jednak patrząc na nią ze łzami w oczach, widziałam, że wcale nie żałowała i to nie był wynik chwilowego uniesienia, a już podjęty i przemyślany wyrok.

Bez zastanowienia czy odpowiedzi pobiegłam na górę do swojego pokoju. Zaczęłam szukać po pokoju swojego telefonu nie potrafiąc się uspokoić. Znalazłam go przy łóżku i zaczęłam wpisywać hasło, chociaż wcale nie było łatwo. Ręce całe mi się trzęsły i co chwilę wyskakiwał komunikat, że wpisuję złe hasło. W końcu jednak udało mi się wpisać kod, a potem zadzwoniłam pod numer, który zostawił mi Nikolai.

- Halo? Aurora? Jak się czujesz? - zapytał wesoło chłopak.

- Nikolai.. Matka wyrzuciła mnie z domu. - wyszeptałam ciągle płacząc.

- Co ty pierdolisz? Jaka szmata. Znaczy.. Nie wiem co powiedzieć. - odparł szybko.

- Dasz radę za dwadzieścia minut pojawić się w barze Best Beer in America? - usłyszałam Fiodora. Wyszłam z połączenia i wpisałam w Mapach nazwę baru Malcolma. Pieszo dojdę tam w godzinę.

- Mogę wziąć po Ubera. - wymamrotałam wycierając oczy.

- To weź i tam o wszystkim porozmawiamy. Wyjdziemy do nas do Los Angeles, albo do Nowego Yorku. To zależy od ciebie. - odparł szybko starszy Alekseev. Nikolai się rozłączył, a ja szybko na aplikacji Ubera znalazłam kierowcę, który chętnie mnie zawiezie do baru. Ubrałam na siebie tylko jakieś spodnie i wybiegłam z domu.

Tym sposobem 20 minut później siedziałam w barze Best Beer in America i popijałam jakiegoś mocnego drinka, którego przyszykował mi Malcolm. Patrzyłam co chwilę na telefon, który miał się zaraz rozładować. Nikolai i Fiodor mieli tu być jakieś 10 minut temu.

Usłyszałam dzwonek przy drzwiach, oznajmiający czyjeś przyjście, ale właśnie piłam jakąś mieszankę mocnych alkoholi, więc nie zdołałam się odwrócić. Odłożyłam pustą szklankę na bok i już chciałam się odwrócić, ale poczułam przy swojej skroni zimny metal. Zastygłam, nie wiedząc co to może być.

- Aurora Blate? - odezwał się jakiś mężczyzna z rosyjskim akcentem, a zaraz później do moich uszu dotarł odgłos przeładowania pistoletu.

Tamtego WieczoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz