„Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji."
Zaczęłam się przeglądać w lustrze w pokoju Kamila. Czarna sukienka lekko za tyłek z wyciętym łukiem z koralikami na prawym udzie idealnie nadawała się na pożegnanie wakacji 2024.
– Jesteś pewna, że chcesz tak tam iść? - usłyszałam głos obok siebie aby po chwili przenieść swój wzrok na wyższego blondyna w czarnej koszuli rozpiętej do 3 guzika.
– A czemu niby nie mogę tak iść? - poczułam jak chwyta mnie w biodrze przysuwając się. Dalej patrzyłam się w lustro.
– Wiesz, tam będą różni ludzie z różnymi intencjami.
– Ale przecież obiecałeś, że mnie nie zostawisz na krok. - i znów chwila nie zręcznej ciszy. Takiej samej jak ta cisza gdy znów coś wydedukowałam z jego wypowiedzi. Czytałam go jak z otwartej księgi. – Ładnie razem wyglądamy. - stwierdziłam wyjmując z torebki telefon
– Co ty robisz? - nie zareagował....
– Schowaj głowę to zrobię nam zdjęcie i wstawię na relację.
– I tak mnie poznają. - zniżył głowę aby było mu widać tylko czubek głowy a ja zrobiłam zdjęcie aby widać było moją twarz i nasze outfity. – Tylko dodaj jakąś fajną piosenkę.
– „Deszcz na betonie" Taco Hemingway.
– Powiedziałem „fajną".
– Spierdalaj. - dodałam piosenkę a dokładniej początek refrenu wspomnianej przed chwilą i oznaczyłam Kamila ustawiając bardzo małą, czarna czcionkę na środku jego koszuli.Weszliśmy do domu pełnego ludzi. Od razu się zestresowałam chociaż nikt na nas uwagi nie zwracał. Przyszliśmy dobrą godzinę po rozpoczęciu bo Pan „dziś nie piję" musiał się „napić na rozluźnienie". Wcześniej mówiłam prawdę. Nie odstąpiłam chłopaka nawet na krok i na początku gdy tylko jakaś dziewczyna przychodziła i się pytała czy nie chce z nią iść na górę Kamil łapał moją rękę i pokazywał splecione palce.
– Idę do łazienki. - powiedziałam wstając z kanapy i łapiąc się za głowę. Nie wypiłam niczego co miało w sobie alkohol bo następnego dnia musiałam wrócić do domu udając, że nie byłam na żadnej imprezie tylko z przyjaciółką grzecznie siedziałyśmy w domu. Nie jestem nie odpowiedzialna. Głowa mnie bolała od duchoty jaka tam była. Za dużo ludzi na za małe pomieszczenie.
– Pomóc ci? - znów złapał moje biodra.
– Nie. Sama sobie poradzę.Gdy wróciłam z łazienki w której miałam okazję wziąć kilka głębszych oddechów i uśmierzyć trochę mój ból głowy Kamil leciał w ślinę z jakąś laską. Patrzyłam na to przez chwilę a potem wyszłam przed dom nie umiejąc dalej przytrzymać łez. Przecież dzisiaj miał być tylko mój... wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że babiarz będzie zawsze babiarzem. Skrzywdził mnie już tyle razy a ja głupia za każdym razem mu wybaczałam bo myślałam, że się zmienił. Mogłam nie iść na tą imprezę.
Usiadłam załamana przed głównym wejściem na schodach i zaczęłam przeglądać telefon i dzwonić do dziewczyn. Żadna z Emilek nie odebrała. Może dlatego, że była godzina 3 w nocy. Agata też nie odebrała. Już chciałam dzwonić do Olivii ale weszłam na naszą konwersację na Messengerze.Oliva z olivek 🫶🏼✌🏻
czy ty rozumiesz że to jest zły pomysł abyś tam szła?Ja
bo co?Oliva z olivek 🫶🏼✌🏻
bo może ci się coś stać?Oliva z olivek 🫶🏼✌🏻
kurwa nie udawaj głupiejOliva z olivek 🫶🏼✌🏻
a w sumieOliva z olivek 🫶🏼✌🏻
rób se co chcesz.

CZYTASZ
moje pojebane sny.
FanficWszystkie wydarzenia w książce są tylko głupim wymysłem mojej głowy. ‼️‼️