Sofia
Szok sprawił, że zaniemówiłam. Nie mogłam złapać tchu. Wsłuchiwałam się w opowieść Victora, wypowiedzianą surowym tonem z coraz większym przerażeniem. Odsunęłam głowę od jego torsu, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w jego ściągniętą bezwzględnością twarz. Jego przeszłość była znacznie mroczniejsza niż podejrzewałam. Przełknęłam z trudem ślinę i miałam ochotę zapłakać nad jego losem. Nad chłopcem, który musiał wycierpieć tyle złego. Nad mężczyzną, którego do tej pory dręczyły demony przeszłości. Twarz wykrzywiła mi się z trwogi. Myśli o znalezieniu mojej matki skatowanej przez własnego ojca wywracała mi trzewia na lewą stronę. Dla niego musiało być to o wiele trudniejsze, bo wydarzyło się na prawdę.
Świadomość, że dzień w dzień obcujesz z zabójcą osoby, która jako jedyna okazywała Ci miłość musiała być dla niego przytłaczająca. To wszystko było straszne.
- Teraz już wiesz – wychrypiał, przełykając ciężko – Jestem prawdziwym potworem. Za takiego człowieka wyszłaś.
Nakryłam usta drżącą dłonią, walcząc z nudnościami. Wbiłam wzrok w zagłówek i zamrugałam otępiała. Nie byłam pewna, czy byłabym w stanie znieść tyle co on. Łzy pociekły mi po policzkach i zdusiłam dłonią szloch.
- Może już rozumiesz, moją złość, gdy zorientowałem się, dlaczego ojciec wybrał mi Ciebie na moją żonę. Łagodnym usposobieniem przypominałaś mu moją matkę.
- Chryste... - wzdrygnęłam się mimowolnie.
Spojrzałam w jego smutne oczy i ich widok rozpłatał mi serce na pół. Wyglądał niemal na udręczonego.
- Oficjalnie została wydana informacja, że popełniła samobójstwo. Jednak wiem, że kilku osobom Capo powiedział, że to ja ją zabiłem. Łatwo jest zdobyć wizerunek bezwzględnego, jeśli ludzie myślą, że zabiłeś własną matkę. To wszystko moja wina. Nie powinienem jej prosić, żebyśmy od niego uciekli. Powinienem być silniejszy.
Zadrżałam, rozchylając usta z trwogi i zaprzeczyłam ruchem głowy. Jak mógł myśleć, że to jego wina.
- Victor... - wychrypiałam, przez ściśnięte gardło – Nie Ty ją zabiłeś. To nie Twoja wina. Byłeś dzieckiem, zmuszonym przez ojca do okrucieństwa. To on zabił Twoją matkę. On pociągnął za spust.
Podejrzewałam, że przez zadane jej obrażenia i tak umarłaby w bólach. W ten sposób przynajmniej ukrócono jej cierpienie, jednak tego nie chciałam mówić głośno.
- Wiem – odparł, choć doskonale wiedziałam, ile kosztuje go to potwierdzenie. Victor wygiął wargi w posępnym grymasie, widząc mój wyraz twarzy. – Chyba nie zniosę, jeśli przez to co usłyszałaś będziesz się mnie bała. Jednak zrozumiem, jeśli to wyznanie zmieni wszystko między nami. Będę musiał się z tym pogodzić, ale w Sergacie nie ma rozwodów, musimy pozostać małżeństwem. Choćby na papierze.
Zachłysnęłam się powietrzem na te słowa i rozpłakałam się na dobre. Przywarłam do jego ciała i schowałam twarz w jego szyi.
- Sofia? – zapytał niepewnie, dotykając mojej potylicy - Wiem jak to wszystko jest popierdolone. To siedzi we mnie i chyba, nigdy nie zaznam spokoju, dopóki Capo żyje.
Uniosłam głowę, objęłam jego policzki i pocałowałam mocno. Stężał zaskoczony, jednak sekundę później złapał mój kark, by przytrzymać mnie w miejscu, pochłaniając moje usta niczym spragniony wody nieszczęśnik. Chciałam dać mu pocieszenie, choćby chwilowe i tak ulotne. Pieszczota smakowała moimi łzami i jego tłumionym bólem.
To wszystko było takie złe. Cały ten świat, w którym przyszło nam żyć był tym przesiąknięty. Czy mogłam go winić za chęć zemsty? Ludzie w mafii zabijali z bardziej błahych powodów.
CZYTASZ
Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gap
RomantizmByłam wychowywana wśród potworów, którzy nazywali się ludźmi. Od najmłodszych lat karmiono mnie kłamstwami. Każdy mój krok, każda decyzja, były częścią misternej układanki, której nigdy nie miałam zrozumieć. Moje życie nie należało do mnie - została...