17 wiewiór

296 6 2
                                        

Nie spałam. Ciężko mi było również odpocząć. Kim byli ci ludzie. Czemu musieliśmy uciekać? Gdzie ja tak właściwie jestem? Zero okien. Nawet nie wiem, która jest godzina. Siedzę na łóżku już minutę? Dziesięć? Godzinę? O ile materac można nazwać łóżkiem. Rozglądałam się, próbując nie hałasować. Ściany są najwyraźniej wygłuszone, bo nie słyszę żadnych kroków, rozmów, śmiechów czy filmu. Nie słyszę nic. Jest ponuro, strasznie i cicho, co wcale nie pomaga mi się odprężyć.

Na suficie są delikatne lampki. Tak, jakby ktoś nie chciał, aby światło było widać z zewnątrz.

- no nie da sie tak kurwa.- jęknęłam siadając i spuszczając nogi na podłogę. Zimno dobiegające z kafelków w motywie paneli nieprzyjemnie otuliło moje stopy.

Siedząc dłuższą chwilę, zdecydowałam sie podreptać do drzwi. Nawet nie wiem jakim korytarzem dostać się do salonu. O ile coś takiego tu istnieje. Gdzie ja kurwa trafiłam.
Nie mogę w to uwierzyć. Co z Jacobem? Co jeśli ktoś zrobi coś jemu? Nie wytrzymałam. Nie mogłam przebywać sama z swoimi dręczącymi myślami w jednym pomieszczeniu.

Korytarz był pusty i zimny. Temperatura była niska, to fakt, ale na samo spojrzenie w korytarz robiło się zimno, jest taki.... Pusty.

- miałaś odpoczywać.- usłyszałam głos nieznanego mi chłopaka.- czemu wyszłaś?

- gdzie ethan?

- zadałem pytanie.

- ja również. Nie obchodzą mnie nic nie znaczące pytania. Gdzie jest kurwa ethan?- niemal wysyczałam.- muszę z nim porozmawiać.

- nie ma go.- odpowiedział, ciągle stojąc za mną, a ja nadal się nie odwróciłam. - kazał Cię pilnować. Masz nie wychodzić z pokoju.

- mam w dupie wasze zakazy, jego również.- przewróciłam oczami odwracając się powoli w jego stronę. Był starszy ode mnie. Od ethana też był starszy. Nie dużo, ale był. Albo mi się wydaje? Nie ważne.- nie mam zamiaru siedzieć z kimś kogo nie znam. Chce wiedzieć, co się odwala i czemu „mam siedzieć w pokoju i nie wychodzić".- zrobiłam cudzysłów palcami, a chłopak wcale nie wyglądał jakby przejął się naszą rozmową.

- wróć do pokoju.- odetchnął.

- daj że mi spokój człowieku. Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać.- prychnęłam.

Ruszyłam dalej, w nieznanym mi kierunku aż dotarłam do drzwi. Pchnęłam je, ale nie drgnęły. Stanęłam jak idiotka, modląc się żeby coś mnie rozszarpało, albo zrobię to ja.

Chłopak stojący kilka metrów za mną chrząknął, a gdy się odwróciłam jego uśmiech zmienił się w surową minę.

- pamiętasz, że drzwi, na których masz napisane „ciągnąć", ciągniesz w swoją stronę?- zakpił. A ja gdyby nigdy nic pociągnęłam drzwi, które i tak nie drgnęły.

-pieprz się. - rzuciłam, gdy mężczyzna zaczął się ze mnie nabijać.  Po chwili podszedł i odkrywczym zamek otwierając przy tym drewnianą płytę.

Nagle pojawiłam się w salonie? Coś podobnego, ale salon nie salonował. Była sofa, przed nią stolik kawowy na którym leżał otwarty laptop i stos kartek. Obok stała kawa.
Rozejrzałam sie dalej po pomieszczeniu, zauważając na każdym możliwym stoliku, półce czy komodzie stos kartek, segregatory wypełnione na full, oraz inne otwarte laptopy. Na niektórych były otwarte meile, na innych zaś jakieś literki połączone z cyferkami. Wyglądało to jakbym była w studiu hackera.

- miałeś przypilnować, aby nie wychodziła z sypialni.- chrząknął ethan schodząc po schodach. - zostaw nas samych. - kiwnął w stronę rudowłosego mężczyzny, a on bez żadnego sprzeciwu wrócił do korytarza zamykając drzwi.

Romanse After The Bet.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz