Sofia
- Jesteśmy na miejscu – głos Andrei sprawił, że oderwałam się od notatek, które wertowałam przez całą drogę jaką mieliśmy do przejechania.
Zerknęłam przez okno i dostrzegłam, że faktycznie dojechaliśmy. Po drugiej stronie ulicy znajdowały się główne drzwi prowadzące do Segreto. Wcisnęłam kartki w boczek drzwi i zgarnęłam papierowe torby z siedzenia, z powodu których się tu znaleźliśmy.
- Pomóc Ci? – wymamrotał, jak zwykle skwaszony Andrea.
- Nie. Poczekaj w samochodzie, wrócę za kilka minut.
- Niech będzie – sapnął, zatapiając się głębiej w fotel i odpalając na telefonie jakiś filmik.
Wzniosłam oczy ku niebu. Czemu przyszło mi użerać się z ochroniarzem, który jawnie mnie nie cierpiał. W końcu udało mi się wygramolić z samochodu na śliski chodnik. Zatrzasnęłam drzwi łokciem i weszłam pomiędzy zaparkowane samochody, żeby przebiec na drugą stronę ulicy. Przy samym wejściu drogę zastąpił mi potężny mężczyzna. Zmierzył mnie leniwie spojrzeniem i posłał krzywy uśmiech.
- Przykro mi kotku, ale otwieramy dopiero za dwie godziny.
Kotku?! Skrzywiłam się na ten komentarz, niezręcznie przestępując z nogi na nogę.
- Przyszłam do...
- Mała mam w dupie do kogo przyszłaś, bo...
- Cyryl do cholery!
Facet podskoczył zaskoczony, zerkając przez ramię.
- Czego chcesz Mel? – syknął zirytowany, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Ciesz się, że to ja zobaczyłam na kamerach to, że trzymasz żonę szefa przed wejściem!
- Żonę?! – wymamrotał zmieszany, zerkając na mnie z ukosa, na co pokiwałam twierdząco głową – Proszę wybaczyć mi to nieporozumienie. Nie zostałem poinformowany o takiej ewentualności.
- Po prostu trzeba było użyć mózgu idioto – prychnęła kobieta, wyłaniając się zza pleców ochroniarza – Hej! Miło Cię znowu widzieć! – zagruchała, posyłając mi promienny uśmiech.
Poznałyśmy się już wcześniej podczas panieńskiego Aurory. Mel była piękną, długonogim rudzielcem z buzią obsypaną piegami, która stała za barem w Segreto. Posłałam jej uśmiech i wyminęłam ochroniarza, podchodząc do niej.
- Cześć! Przepraszam, że przeszkadzam wpadłam podrzucić pracusiowi późny lunch – podniosłam naręcze siatek, które dzierżyłam w dwóch rękach – No i mam też dla Was coś do kawy. Wpadłam do Herberts po drodze.
Zaklaskała w dłonie podekscytowana i szarpnęła za masywne drzwi, by je dla mnie przytrzymać. Zerknęłam na ochroniarza, który wciąż miał ten skwaszony wyraz twarzy.
- Ah i Cyryl, lepiej zmień ten tekst z „kotkiem" na coś bardziej hmmm... adekwatnego. To klub z renomą, nie możemy sobie pozwolić na takie zachowanie. Nie chcę, żeby do managera spłynęły skargi o molestowanie. Rozumiesz?
- Molestowanie?! – sapnął oburzony, czerwieniejąc na twarzy.
- Zapytałam, czy rozumiesz? – uniosłam brew wyczekująco.
Odchrząknął zmieszany, po czym skinął niechętnie głową.
- Oczywiście, proszę Pani.
- To świetnie, poproszę Mel, żeby odłożyła dla Ciebie eklerkę na później.
Skinął głową i odwrócił się z powrotem w stronę ulicy. Krocząca obok mnie Mel zachichotała donośnie. Po klubie kręciło się już kilka osób, jednak nieszczególnie zwrócili na nas jakąkolwiek uwagę. Postawiłam torby z Herberts na kontuarze głównego baru.
CZYTASZ
Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gap
RomanceByłam wychowywana wśród potworów, którzy nazywali się ludźmi. Od najmłodszych lat karmiono mnie kłamstwami. Każdy mój krok, każda decyzja, były częścią misternej układanki, której nigdy nie miałam zrozumieć. Moje życie nie należało do mnie - została...