Rozdział trzydziesty czwarty

2K 58 10
                                    

Sofia

- Jesteśmy na miejscu – głos Andrei sprawił, że oderwałam się od notatek, które wertowałam przez całą drogę jaką mieliśmy do przejechania.

Zerknęłam przez okno i dostrzegłam, że faktycznie dojechaliśmy. Po drugiej stronie ulicy znajdowały się główne drzwi prowadzące do Segreto. Wcisnęłam kartki w boczek drzwi i zgarnęłam papierowe torby z siedzenia, z powodu których się tu znaleźliśmy.

- Pomóc Ci? – wymamrotał, jak zwykle skwaszony Andrea.

- Nie. Poczekaj w samochodzie, wrócę za kilka minut.

- Niech będzie – sapnął, zatapiając się głębiej w fotel i odpalając na telefonie jakiś filmik.

Wzniosłam oczy ku niebu. Czemu przyszło mi użerać się z ochroniarzem, który jawnie mnie nie cierpiał. W końcu udało mi się wygramolić z samochodu na śliski chodnik. Zatrzasnęłam drzwi łokciem i weszłam pomiędzy zaparkowane samochody, żeby przebiec na drugą stronę ulicy. Przy samym wejściu drogę zastąpił mi potężny mężczyzna. Zmierzył mnie leniwie spojrzeniem i posłał krzywy uśmiech.

- Przykro mi kotku, ale otwieramy dopiero za dwie godziny.

Kotku?! Skrzywiłam się na ten komentarz, niezręcznie przestępując z nogi na nogę.

- Przyszłam do...

- Mała mam w dupie do kogo przyszłaś, bo...

- Cyryl do cholery!

Facet podskoczył zaskoczony, zerkając przez ramię.

- Czego chcesz Mel? – syknął zirytowany, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

- Ciesz się, że to ja zobaczyłam na kamerach to, że trzymasz żonę szefa przed wejściem!

- Żonę?! – wymamrotał zmieszany, zerkając na mnie z ukosa, na co pokiwałam twierdząco głową – Proszę wybaczyć mi to nieporozumienie. Nie zostałem poinformowany o takiej ewentualności.

- Po prostu trzeba było użyć mózgu idioto – prychnęła kobieta, wyłaniając się zza pleców ochroniarza – Hej! Miło Cię znowu widzieć! – zagruchała, posyłając mi promienny uśmiech.

Poznałyśmy się już wcześniej podczas panieńskiego Aurory. Mel była piękną, długonogim rudzielcem z buzią obsypaną piegami, która stała za barem w Segreto. Posłałam jej uśmiech i wyminęłam ochroniarza, podchodząc do niej.

- Cześć! Przepraszam, że przeszkadzam wpadłam podrzucić pracusiowi późny lunch – podniosłam naręcze siatek, które dzierżyłam w dwóch rękach – No i mam też dla Was coś do kawy. Wpadłam do Herberts po drodze.

Zaklaskała w dłonie podekscytowana i szarpnęła za masywne drzwi, by je dla mnie przytrzymać. Zerknęłam na ochroniarza, który wciąż miał ten skwaszony wyraz twarzy.

- Ah i Cyryl, lepiej zmień ten tekst z „kotkiem" na coś bardziej hmmm... adekwatnego. To klub z renomą, nie możemy sobie pozwolić na takie zachowanie. Nie chcę, żeby do managera spłynęły skargi o molestowanie. Rozumiesz?

- Molestowanie?! – sapnął oburzony, czerwieniejąc na twarzy.

- Zapytałam, czy rozumiesz? – uniosłam brew wyczekująco.

Odchrząknął zmieszany, po czym skinął niechętnie głową.

- Oczywiście, proszę Pani.

- To świetnie, poproszę Mel, żeby odłożyła dla Ciebie eklerkę na później.

Skinął głową i odwrócił się z powrotem w stronę ulicy. Krocząca obok mnie Mel zachichotała donośnie. Po klubie kręciło się już kilka osób, jednak nieszczególnie zwrócili na nas jakąkolwiek uwagę. Postawiłam torby z Herberts na kontuarze głównego baru.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz