112.

377 41 127
                                    


Uśmiechnięty, chyba najszerzej jak potrafił w całej swojej karierze, Lucyfer z wielkimi oczami pełnymi łez obserwował, jak mała Charlie stawia swe pierwsze kroki. Była nadzwyczaj pojętnym dzieckiem, co jest zrozumiałe w końcu jest córką Gwiazdy Zarannej, tytuł zobowiązuje. Mijał szósty dzień. Całe szczęście, że dziewczynka rosła tak szybko, gdyż oznaczało to iż w swoim własnym tempie powraca do dawnej siebie sprzed incydentu z niepanowaniem nad mocą spowodowanym wiadomym czynnikiem, który blondyn siłą wypierał z pamięci, dość nieskutecznie.

Jej ruchy były mozolnie i niestabilne, jak źrebaka wychodzącego z łona matki stojącego przed swym pierwszym życiowym wyzwaniem.

- Dasz radę kaczuszko - dopingował Diabeł wystawiaj przed siebie ręce zachęcając ją tym do podejścia.

I wszystko byłoby pięknie oraz kolorowo, gdyby nie brutalna rzeczywistość zaskakująca niespodziewanie Króla Chochlików. Niestety dziewczynka miała inne plany, ku wielkiej rozpaczy rodzica, wybierając stojącego obok niego Alastora, dotychczas jedynie obserwującego zajście jakiego doświadczał po raz pierwszy.

Mały obiekt mocno ściskający nogawkę czarnych spodni przeszkodził mu w dalszych poczynaniach, patrząc swymi wielkimi żółto-czarnymi oczami oraz unosząc swą główkę wysoko, jak tylko mogła, co wyglądało dość zabawnie z wyższej perspektywy.

- Witaj maleńka, w czym mogę pomóc? - zapytał łagodnie nachylając sylwetkę.

Doprawdy niewiarygodne, że ma do czynienia z czymś niższym od Lucyfera, dodatkowy drażliwy aspekt tej sytuacji, choć odrobinę satysfakcjonujący, ponieważ czerpanie niezwykłą rozrywkę z podziwiania jak Charlie dorasta przerastając wzrostem swego ojca porównywalnego wymiarem do małej zapałki.

Te żarty nigdy nie umrą. Będzie je praktykował dzień w dzień wydobywając najszczerszą złość Króla, zapewniając sobie nieskończoną zabawę.

Wyciągnięte rączki dziecka świadczyły o jednym i Al z radością spełnił jej prośbę widząc, jak gniew wzbiera w Diable, natomiast beztroska inicjatorka z zachwytem spoglądała na widok z góry.

Hm..  doprowadzanie na skraj... cudowne uczucie.

- Gratuluję kolejnego osiągnięcia na drodze życiowej - pochwalił dziewczynkę dostając w zamian niezrozumiały dziecięcy bełkot - Twe położenie jest obecnie wyższe niż twego ojca kiedykolwiek.

- Charlie! - blondyn zawołał cierpiętniczo - Jak możesz być tak okrutna?

- Najwyraźniej tatuś jest zazdrosny - wytłumaczył dziecku przechylającemu głowę w niezrozumieniu, jednocześnie wytykając brak subordynacji partnera.

- Nie jestem - rumieniec wpłynął na blade policzki kontrastując z cerą.

- Hm... Nie ufaj Diabłu moja droga, jest podstępny - pouczył małą.

- Alastor, deprawujesz mi córkę - oskarżył go z premedytacją.

- Nonsens, udzielam jej przydatnych rad, które wykorzysta w przyszłość - machnął lekceważąco ręką.

- I przypadkowo wszystkie te "rady" są skierowane przeciwko mnie?! - tupnął kopytem, co w perspektywie Radiowego Demona wyglądało uroczo.

- Musi poznać każde możliwe zagrożenia - stwierdził niewzruszony wiedząc jak furia narasta w niskim Królu.

- Pff niby to ja jestem zagrożeniem?! Już prędzej ty na nie wyglądasz, z tym całym swoim... ogólne w całości - wskazał na niego palcem - Mógłbyś ją zjeść.

- Nie przepadam za słodkim - odpowiedział jakby to było usprawiedliwienie - Poza tym ograniczam spożywanie tych pokarmów na zdaję się... twoją prośbę.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz