Gabriel Nicholson najstarszy z braci. Głowa rodziny. W tej, chwili siedział w moim salonie, na moim fotelu przy tym pozbywając się ochrony, gdzie tylko Bóg wie co się z nimi stało.
- Pora sobie porozmawiać - odezwał się swoim głębokim głosem
Stałam cały czas w miejscu, ale widziałam jego twarz nie cierpliwi się, usiadłam na kanapie, czekając aż powie co chciał. Siedział prosto, w jednej ręce trzymał alkohol a w drugiej pistolet
- Długo mi zajęło, dostanie się do ciebie. Nie było trudno ale znaleść, ale zbliżyć się to już inna sprawa. - jego pełen wzrok wyższości spoglądał na mnie cały czas
- Czego ode mnie chcesz? - wyparowałam chamsko zakładając nogę na nogę
- Rodzice, nie nauczyli cie szacunku do innych? Nie jesteś glupia Elizabetb, wiesz jak o siebie zadbać i przeżyć więc dla własnego dobra nie odzywaj się - w sposób w jaki wypowiedział moje imię bardzo mi się nie podobał, myślał że ma na denną kontrolę. Mylił się.
Oddychałam próbując nie zwariować, nie wstać, przyłożyć mu spluwę do głowy a nastawnie pozbyć się zwłok. Z wielką przyjemnością, zrobiłabym to wszytko ale nie mogłam. Może jednak miał nade mną jakąś władzę.
- Nie mam wielu wymagań moja droga. Nie wróciłem, z rodziną do miasta by sobie poimprezować. Mamy sprawę do wykonania, dla własnego dobra nie wchodź nam w drogę bo mały Chase może ucierpieć. - był pewien że go posłucham tu się mylił, wstałam i podeszłam bliżej
- Myślisz, że masz jaka kol wiek władzę. Myślisz że się, ciebie boję lub się ciebie posłucham? Mylisz się. Nie będzie mi rozkazywać ktoś taki jak ty nie jesteś w stanieć nic - przerwał mi
- Owszem, jestem wstanie zrobić wiele - poszedł za moim przykładem i wstał, przybliżał się w moją stronę a ja robiłam kroki w tył aż opadłam na fotel - znam cię, lepiej niż ci się wydaje. Znam każde twoje słabości.
W tej chwili, gdy wypowiedział ostatnie słowa na stół wyrzucił mały woreczek wystarczyło jedno spojrzenia i już wiedziałam co to.
- Doskonale wiem, że się nie oprzesz pomimo że byłaś na odwyku. Wiem ile wycierpiałaś i ile razy byłaś bliska śmieci bo przedawkowałaś, wiem ile wycierpieli twoi bliscy ale wiem jak to kochasz jak uwielbiasz jak to na ciebie wpływa. Udajesz silną ale wcale nie jesteś. - miałam dość, przed oczami miałam obraz mojego życia z przed 2 lat gdzie liczyły się tylko narkotyki. Ale miał rację, walczyłam ze sobą by nic nie wziąć. Miał mnie w garści - Przemyśl co ci powiedziałem i trzymaj się z daleka od moich spraw.
Poprawił garnitur, odwrócił się i wyszedł jak gdyby nic.
Chwyciłam woreczek i wyrzuciłam go do kosza próbując o tym zapomnieć. A jeśli Gabriel myślał, że nagle sobie wróci i jest w stanie mieć wszytko to grubo się mylił. Usiadłam ponownie na fotel, trzymając w ręce alkohol. Moje myśli cały czas krążyły wokół małego woreczka a bardziej wokół jego zawartości. Pierdolony Gabriel miał racje. Nie wyszłam z tego. Było źle, bardzo źle.
Pięć lat temu, kiedy miałam 17 lat, wpadłam w bardzo nieciekawe towarzystwo. Minęły zaledwie chwilę a ja już należałam do towarzystwa ćpunów. Bardzo szybko wkręciłam się w to całe gówno. Zaniedbywałam wszystkich przyjaciół, wszystkie obowiązki i całą kasę wydawałam na narkotyki. Trudno było, do mnie w jakikolwiek sposób dotrzeć, przekonać mnie by skończyć. Wszystko szło, dobrze aż do czasu jednej nocy gdzie w mieście odbyła się gruba impreza. Tej nocy otarłam się o śmierć po przedawkowaniu. Rodzice nawet się, nie zastanawiali od razu wysłali mnie na dwu letni odwyk, odcinając mnie od wszystkich. Jedyną osobą, która mogła mnie odwiedzać był Dorian. Kiedy tylko mógł, bym przy mnie i mnie wspierał.
YOU ARE READING
DEVILSHER | TOM I
Roman d'amourTe miasto nigdy nie było bezpieczne nawet po ich wyjeździe. Wszytko się zmieniło, panują nowe zasady, ale strach dalej góruje nad ludźmi, a kiedy ludzie się boją są nieobliczalni. Teraz całe miasto należy do niej trzyma w garści nawet policję. Znana...