Rozdział 31

82 8 2
                                    


„nie mogę wrócić do wczoraj,

ponieważ byłem wtedy inną osobą. – Alicja"


ALICJA

Wyszedł z garderoby ubrany w idealnie skrojony czarny garnitur poprawiając kołnierzyk koszuli.

Wyglądał jak Bóg grzechu.

Pierwszy raz widziałam go w takim wydaniu i cholera jasna, w takiej wersji szalenie mi się podobał. Zawsze miałam słabość do facetów w garniturach, ale ten tutaj po prostu bił ich wszystkich o głowę.

– Masz pojęcie jak seksownie wyglądasz w tym garniturze? – Wymruczałam.

– Mam, dlatego go noszę. Laski na to lecą. – Odpowiedział z udawaną powagą przygryzając bok dolnej wargi od wewnętrznej strony. Moje brwi samoistnie się ścisnęły, a usta utworzyły wąską linię.

– Niby jakie laski?

– No wiesz, różne. – Nonszalancko machnął dłonią.

– Chcesz mnie wkurzyć?

– Lubię, kiedy jesteś zazdrosna. – Zbliżył się, objął dłońmi moja talię i bez namysłu przywarł do mnie wargami w gorącym pocałunku. Poczułam pulsowanie u zbiegu ud. Zbyt łatwo doprowadzał mnie do takiego stanu.

– Nie chcę widzieć obok ciebie żadnych lasek. – Powiedziałam odsuwając się od niego.

– To raczej nie będzie takie proste, ale możesz być spokojna ja i tak przez cały czas będę myślał jedynie o tobie i o tym co z tobą zrobię, kiedy wrócę.

Punktualnie o dziewiątej weszliśmy do wielkiego biurowca, w którym mieściła się kancelaria Balickich. Ich biura znajdowały się mniej więcej w połowie wieżowca i zajmowały całe piętro. Miałam wrażenie jakbym znalazła się na planie serialu „W Garniturach". To jakiś kosmos. Wszystkie biura były przeszklone, a przed niektórymi swoje biurko miały asystentki i każda była już w pracy. Gabinet Patryka nie był tak okazały jak te, które minęłam do tej pory i nie miał też asystentki na wyłączność. Urocza kobieta około pięćdziesiątki siedziała przy biurku pomiędzy kilkoma podobnymi gabinetami.

– Dzień dobry, Jolu – przywitał się z kobietą racząc ją uprzejmym uśmiechem.

– Dzień dobry – odparła słusznych rozmiarów asystentka zsuwając okulary z nosa i wodząc wzrokiem między nami. – Nareszcie wróciłeś. Ostatni raz zostawiasz mnie z tymi młokosami, nie potrafią sami nic załatwić. A twój ojciec jest nieznośny.

– Wiesz, że jesteś najlepsza i wszyscy się ciebie boją bardziej niż jego. Łącznie ze mną – kobieta parsknęła pod nosem, ale nie skomentowała. Jedynie dumnie uniosła brew ku górze. – A co do ojca, to nic na to nie poradzę. Ja męczę się z nim znacznie dłużej niż ty. – Mrugnął do niej oczkiem, na co subtelny, do tej pory, uśmiech kobiety się poszerzył. Pierwszy raz słyszałam, aby zwracał się do kogoś w ten sposób. To znaczy, jego ton był zupełnie inny, taki profesjonalny i stanowczy a jednocześnie niezwykle uprzejmy.

– Gdyby się nie bali to już zupełnie weszliby mi na głowę. – Wybełkotała pod nosem podając mu jakieś papiery.

– Jest coś jeszcze dla mnie? – Zapytał przeglądając otrzymaną stertę kartek.

– Wszystkie dokumenty zostawiłam już na twoim biurku. – Ponownie wróciła do mnie wzrokiem.

– Jolu – Patryk podążył za jej wzrokiem – to jest Alicja moja dziewczyna. – Przedstawił mnie kładąc mi dłoń z tyłu pleców. Kobieta zrobiła wielkie oczy, a jej mina wyrażała szczere zaskoczenie. Jednocześnie odniosłam wrażenie, że już wiedziała coś na mój temat ponieważ jej mina mówiła „Ach, to ona". Przez dłuższą chwilę wodziła wzrokiem między naszą dwójką.

It's always been youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz