POV: AURORA RUIZ
Patrzyłam na Logana i Kennedy którzy śmiali się do siebie, zadowolona popijałam drinka wiedząc, że pogodziłam ich, a Logan będzie miał już dużo prostszą drogę do serca Kenny.
Bycie swatką było dość zabawne, ale zabawniejsze zdecydowanie było obserwowanie Valetiny i Christiana którzy myśleli, że skutecznie ukrywają swoje love story. Być może i inni tego nie dostrzegali ale ja widziałam wiele, a analizy miałam we krwi.
Wspomniana dwójka właśnie przypadkiem razem zniknęła z salonu gdzie odbywała się impreza, byli na niej wszyscy z naszej paczki, rozejrzałam się po salonie i zauważyłam, że Marlene siedzi przygnębiona więc natychmiast ruszyłam w jej kierunku.
-Co jest?- Zapytałam brunetki, a ona popatrzyła na mnie ciemnymi oczami.
-Mój partner taneczny, złamał nogę więc najprawdopodobniej nie wezmę udziału w najlepszym turnieju tanecznym, a przygotowywaliśmy się do tego od miesięcy.- Wyjaśniła, a ja westchnęłam.
-Nie wyleczy tej nogi do tego czasu?- Zapytałam, a ona pokręciła głową.
-Nie ma szans, nie wiadomo czy w ogóle będzie mógł jeszcze tańczyć, to jakieś poważne złamanie.- Powiedziała.
-Nie możesz znaleźć innego partnera?- Zapytałam.
-Nie ma nikogo wolnego z kim miałabym szansę to wygrać.- Powiedziała kuzynka, a ja popatrzyłam na blondyna który siedział na drugim końcu pomieszczenia.
-A Victor?- Zaproponowałam, a ona spojrzała na mnie jakbym co najmniej powiedziała, że jutro spadnie śnieg. -No co?- Zapytałam.
-Przecież my po pięciu minutach treningu byśmy się pozabijali, zresztą to idiota.- Powiedziała, kręcąc głową.
-Przecież nie będziecie musieli rozmawiać o niczym co nie dotyczy tańca, a ten turniej podobno jest ważny.- Powiedziałam.
-Bo jest, gdybym go wygrała bez najmniejszego problemu dostałabym się na Juilliard.- Powiedziała dziewczyna.
-Więc przemyśl to, myślę, że Victor byłby chętny zwłaszcza jeśli w grę wchodzi Juilliard.- Powiedziałam, a ona westchnęła.
-Nie wiem, on tak mnie denerwuje..- Zaczęła mówić, jednak przerwał jej wpadający Grayson z Vincetnem do salonu przez drzwi tarasowe które były uchylone.
Ciężko było mi w to uwierzyć ale Grayson szarpał Vincenta, co nigdy nie miało miejsca. W końcu gdy chłopacy upadli na ziemię, a Gray zaczął okładać Vinca pięściami zerwałam się wraz z Xavierem i Dylanem ruszając by odciągnąć brata. W końcu po chwili nam się udało, a ja w szoku popatrzyłam na Graysona który ciężko oddychał.
-Co Ty robisz?!- Wrzasnęłam, patrząc w jego rozjuszone oczy.
-Co ja robię?! Czemu mi nie powiedziałaś, że ten chuj się z tobą całował, a potem kazał Ci spierdalać?!- Również krzyknął, a ja rozszerzyłam powieki i spojrzałam na Vincenta który właśnie podnosił się z podłogi.
-Powiedziałeś mu?- Zapytałam bruneta, a ten spojrzał w moje oczy i lekko się uśmiechnął.
-W końcu się zebrał! Rychło kurwa w czas, na prawdę. Czemu mi do kurwy nie powiedziałaś?!- Zapytał ciągle wrzeszcząc.
-Bo wiedziałam jaka będzie Twoja reakcja. Vince mnie do niczego nie zmusił, a jedynie prosił bym zapomniała o tym co się wydarzyło ze względu na ciebie ponieważ nie chciał Cię stracić.- Powiedziałam.
-Skoro tak, to na chuj mi teraz o tym mówił?- Zapytał patrząc na naszą dwójkę.
-Gdybyś dał mi dokończyć, a nie ruszał od razu na mnie z pięściami to byś wiedział, że powiedziałem Ci to po to by udowodnić Aurorze, że na prawdę mi na niej zależy.- Powiedział, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
CZYTASZ
INFINITE HERITAGE
Ficção AdolescenteSPIN-OFF TRYLOGII INFINITE ~Dziedzictwo i rodzina to siła dzięki której świat będzie u naszych stóp.~