Następnego dnia przed dziewiątą Hermiona teleportowała się do domu przyjaciół. Przewróciła oczami na myśl o "MonRonie". Nie potrzebowała go w swoim życiu, aloe dalej czuła żal po tym co zrobił. Zapukała do wielkich drzwi z lustrem weneckim. Po chwili średniego wzrostu brunet z blizną na czole otworzył jej drzwi. Rzuciła mu się na szyję a ten zdziwiony objął ją i ścisnął tak jakby była poduszką. Dawno nie rozmawiali ze sobą, nie spotykali się w ogóle. Tęsknili za sobą bardzo. Zawsze mogli na siebie polegać.
-Cześć Hermiona.-odparł głos za Harrym.
-Hej.-odparła szorstko i udała się do salonu.
-Świstoklik uaktywni się za 2 minuty.
-Wspaniale.-odpowiedziała.
-Tak wspaniale wspaniale.-odparł po raz kolejny Ron.
Hermiona odwróciła się i zmierzyła go wzrokiem. Zauważyła, że popuścił się i to bardzo, i jak zwykle tylko powtarzał to co ona żeby jej się przypodobać.
Po chwili Świstoklik zaczął wibrować dając znak, że już jest gotowy.
-Na trzy.-odparł Harry.
-Raz.
-Dwa.
-I Trzy.
W troje chwycili przedmiot czując jakby ktoś rozrywał ich na milion kawałków.
Draco
-Draco, nie jesteś zabójcą.
-Skąd możesz wiedzieć kim jestem?
-Draco..
-EXPELLIARMUS!
-Tak.. dobrze Draco.-Daj sobie pomóc.-odparł starzec.
-NIE CHCE TWOJEJ POMOCY, MUSZĘ CIĘ ZABIĆ INACZEJ ON ZABIJE MNIE!.
Obudził się krzycząc. Był cały mokry od potu. Drżał. Postanowił wziąć szybki prysznic. Do dziewiątej miał pół godziny. Biorąc prysznic zastanawiał się czemu ciągle śnią mu się takie rzeczy z przeszłości. Po jakimś czasie chwycił Świstoklik gdy dał znak i teleportował się nim do Hogwartu.
Hermiona
Otworzyła oczy i ujrzała najpiękniejszy zamek. Hogwart. Jedyny w swoim rodzaju dom. Razem z Harrym i Ronem udała się do gabinetu McGonagall.
-Dzień Dobry Profesor.-odparli w troje.
-Oh, witam was moi kochani.-uścisnęła każdego z osobna.
-Miło Panią widzieć.
-Was również.-O to wasz plan lekcji, oczywiście jesteście w tych samych domach jak za dawnych czasów.
-Dobrze.-odparła Hermiona.
Nie zdając sobie sprawy odwróciła się i ujrzała pozostałych uczniów z tamtego rocznika w tym grupkę nieznajomych. Napotkała tam te same oczy, które spotkała w galerii. Niby jasnozielone ale odbijały się w nich nuty brązu z ciemnym zielonym. Gdy zorientowała się, że przygląda się mu zbyt długo oblał ją rumieniec. Chłopak jednak uśmiechnął się w jej stronę. A tej całej sytuacji przyglądał się Malfoy.
-A o to uczniowie z Durmstrangu.-Mcgonagall wskazała na uczniów stojących w rogu gabinetu.
-A będą przydzieleni do domów?-zapytała Pansy.
CZYTASZ
Gdyby nie ty Granger.
Science Fiction2 lata po wojnie w Hogwarcie, ciężkie czasy odeszły. Aby to na pewno? Dwoje ludzi spotyka się po jakimś czasie czy odnaleźli swoje pasje, być może, ale na pewno odnaleźli też uczucie, którego bardzo długo nie czuli do kogoś. (Jest to moja pierwsza k...