Rozdział 5 Część 2

5 0 0
                                    

Szliśmy ulicami Kartaiw, Kacper jak zawsze prawił swoje monologi o mądrosci jaka to noc jest taka, jaka śmaka. Szliśmy tak aż natrafilismy na ciemna uliczkę, byla strasznie długa ale na końcu niej, było widoczne światło. Plweszlismy do niej aż ujrzeliśmy wiele straganów z dziwnymi rzeczami: skóra węża boa który połknął slonia, jadowite lisy a nawet dzieci. Ceny były rozmaite, od złotówek do setek a nawet milionów.
-Kupmy coś stąd - Powiedziała Lililibud.
- Wiecie, może lepiej nie kupować nic stąd. To jakiś czarny rynek - Powiedział Kacper.
-Na przypale albo wcale- Wtrąciła się Majtki. I pokazała palcem na jakiegoś starszego pana wyglądającego jak mnich. - Zobaczmy co sprzedaje
Podeszliśmy wszyscy do faceta, gdy nas zobaczył szybko wyskoczyl pokazując palce u obu dłoni, większości nie miał.
-Zostaly tylko resztki, zróbcie to szybko -Powiedzial dziwny facet, na każdym z palcy była cena. Po chwili zastanowienia każdy z nas zrozumiał co robi facet.
- Serio? Możemy zjeść panu palca? -soytala się Majtki
- Tak tylko szybko - odpowiedział starszy.
Majtki jeszcxe chwilę nad tym myślała patrząc na cenę, lecz po chwili się zniechęciła. Ruszyliśmy w stronę rynku. Stragany ze wszelakim miesem, roślinami, zwierzętami, rzeczami. Lecz moją uwagę przykuło jedno stoisko, widziałam dziwnego kolesia kupującego jakieś cztery worki. Gdy nas zobaczył szybko uciekł w drugą stronę, od razu zaczęło wydawać mi się to dziwne więc pobiegłam za nim a mną  reszta. Facet skręcił w uliczkę, wyciągnęłam z kieszeni moja patyko-różdzke i dałam nam zaklęcie na szybkość. Koleś wyciągnąć coś z kieszeni i to wypił, odrazu stał się szybszy i wszedł do jakiegoś bloku. Użyłam zaklęcia niewidzialności i weszliśmy za nim. W bloku było potężne pomieszczenie wszedł na schody na środku niego i wszedł po nich na górę. Ruszyliśmy za nim q ten wyszedł na balkon, wziął worki i jeden z nich otworzył, nagle uderzyła w nas wielka fala gorąca, potem drugi i uderzyła w nas fala powietrza, trzeci i czwarty. Postanowiłam zrobić na niego elprimo lecz on był szybszy, zrobił unik i uderzył mnie zaklęciem młodego byka. Poleciałam o ścianę a ten zaczął robić jakieś nieznane mi rytuały, szybko użyłam zaklęcia zamrożenia i skoczyłam na niego przytrzymując patyk przy gardle, ten po chwili zaczął się szarpać a ja upadłam. Przybił mnie do ziemi stopa, postanowiłam udawać zemdlenie. Po chwili czasu się zdezorientował a ja użyłam zaklęcia włatcy móch a ten uderzył k ścianę i upadł.
- Dlaczego to robisz, dzięki mnie świat stanie się silniejszy.
- Nie, nie stanie się - powiedziałam i użyłam zaklęcia króla Sokołów.

Wojownik z pod Cholownika. Znieczulenie. tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz