Rozdział trzydziesty drugi

105 15 249
                                    

Dzisiejszy dzień jest na maksa dziwny. Od rana się źle czuję, pierwsze dwa dni miesiączki zawsze są dla mnie tragiczne. Moje ciało jednoznacznie dawało znać, że powinnam zostać w łóżku modląc się o rychłą śmierć.

Po południu wpadł Nikodem, przywiózł Pepperoni i Bubbletea. Nie spojrzałam nawet w stronę pizzy, ale napój na bazie zielonej herbaty był wyśmienity.
-Lils, wszystko okej? - Spojrzał na mnie zmartwiony wcinając kolejny kawałek tłuściutkiego placka, leżącego na środku łóżka - to do Ciebie niepodobne, byłem przekonany, że gdy kiedyś postanowisz umrzeć to pizza Cię wskrzesi jak magiczny eliksir.

-Mhmm- wymruczałam nie podnosząc głowy z poduszki
-Potrzebujesz czegoś? Mogę skoczyć do apteki czy coś.
-Potrzebuję się przytulić do mojego najlepszego przyjaciela - Nikodem pokręcił głową, ale zajął miejsce obok i objął mnie ramieniem.

-Ja wiem, że jestem niezastąpiony, ale może powinnaś rozważyć zmianę Skrzyckiego, na starszy model - Podniosłam się tylko po to by spiorunować go wzrokiem - No co, wczoraj wyglądaliście jakbyście się w końcu dogadali.
-Bo nie rzucaliśmy w siebie piorunami i inwektywami? Tak ponoć zachowują się dorośli ludzie, którzy mają wspólnych przyjaciół. Wczoraj po prostu wiedzieliśmy, że musimy być dla Ciebie wsparciem i że to nie my powinniśmy być w centrum wydarzeń. 

-Rozumiem, dasz radę zjawić się dziś wieczorem?
-Tak, przyjadę uberem, gdzieś koło 21.
- Czyli po prostu Pan Jan cię podrzuci- uśmiecha się drwiąco
-Otóż nie drogi przyjacielu, dziś rano nasza power couple Jan i Janina pojechali na Mazury na cały Boży tydzień.
-To oni już tak na poważnie, coś tego? No wiesz?
-Na litość boską, Niki oni mają po 65 lat, ale tak wydaje mi się, że ze sobą chodzą -parsknęłam śmiechem.

-Mam jeszcze trochę czasu, obejrzymy coś?
-Jasne! XOXO Gossip Girl- odparłam naśladując tytułową bohaterkę.
-Boże Lils, znajdź sobie w końcu jakąś przyjaciółkę na miejscu. Nie będę oglądał z Tobą Plotkary!
-Właśnie że będziesz-odparłam włączając Netflixa- zeżarłeś całą pizzę sam, jesteś mi to winien Niki. Z resztą obejrzałeś już ze mną dwa sezony!

-Włączaj to zanim się rozmyślę. Całe szczęście, że Serena Van der Woodsen, jest taka gorąca.
-Nigdy więcej nie wypowiadaj tego nazwiska. W tym domu wszyscy są Team Blair!
-Bzdura! Twoja babcia woli Serenę tylko boi się przyznać!

-Co ty gadasz! Ta wasza Serena nie ma podjazdu do Blair. Przecież Panna Waldorf to chodząca ikona mody! A Serena to obraz nędzy i rozpaczy, zwykła wieśniara i odgapiara! No i Blair ma jeszcze jedną tajną broń! Miłość Charlesa Bassa! Panie spraw, żeby Chuck Bass istniał i zechciał kiedyś zostać moim mężem -westchnęłam przyglądając się Nikiemu z rozbawieniem.

-A więc twierdzisz, że marzy Ci się miłość szatyna o magnetycznym spojrzeniu, który jest bajecznie bogaty i gotowy zabić za ukochaną- uniósł sugestywnie brew
-No jak każdej kobiecie przecież - zgrywałam idiotkę, ale doskonale wiedziałam do czego zmierza.
-Tak się składa, że znam takiego jednego i wychodzi na to, że ty również- wyciągam poduszkę spod głowy i ciskam nią w Nikiego

-Lilianna i Mikołaj. Słyszysz jak to brzmi? Wcale nieelektryzująco. Poza tym ten marny substytut Chucka nie dał nawet znaku życia. Ale mam jego kurtkę, to może potraktuję to jako współczesną wersję Kopciuszka. Zamiast pantofelka skóra, a zamiast Kopciuszka on- prycham niewesoło.

-Lils, przecież wiesz, że Mikołaj miał wczoraj dyżur. Gdy wychodziłem po 10. na trening to on dopiero wracał. 
-Proszę mnie nie atakować za pomocą logiki i faktów - Nikodem wybucha śmiechem
-Jesteś niemożliwa, przecież możesz do niego napisać pierwsza.
-Chyba zwariowałeś! Po moim trupie! Poza tym jak dla mnie to może się wcale nie odzywać, nie zależy mi. 
-A przekonałaś chociaż siebie? Bo mnie ani trochę.

What If?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz