Prolog
10.08.2019.
Stałam i wpatrywałam się w morze bałtyckie. Patrzyłam jak woda rusza się przy zachodzącym słońcu. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Ale tak nie mogło być. Jestem Lila i mam dziesięć lat. A to mój ostatni zuchowy obóz. Ostatni bo od września idę do damskiej drużyny harcerskiej w naszym szczepie. Teraz mamy wyjście na plażę, a ja zamiast ganiać po piasku stoję tu i patrzę w oddal. Po chwili słyszę głos przybocznej jak woła wszystkie zuchy do siebie żebyśmy poszli na pożegnalne ognisko. Odwróciłam się tyłem do morza i poszłam do przybocznej. Po kilku chwilach byliśmy już na bazie obozu. Kiedy ubierałam swoją chustę zuchową usłyszałam jak chłopaki z namiotu obok na coś narzekałam. A że jestem ciekawskim dzieckiem nie mogłam nie podsłuchać.
- Jezu. Musimy mieć to ognisko z ZHR? Nie lubimy ich.
- Ale drużynowy kazał nie narzekać nie mamy innego wyjścia.
- Musimy tylko posadzić zastęp z dala od nich kto wie co roznoszą.
Podsłuchałam tylko kawałek tej rozmowy. Nigdy nie wiedziałam o co chodzi z nienawiścią do ZHR. Ja ich lubiłam. Gromada zuchowa promyczki miała z nami zajęcia od początku obozu. Więc nie mogliśmy narzekać.