Rozdział 3

53 9 3
                                    

Wczesny poranek w Selirii był zawsze pełen ciszy i spokoju. Delikatna rosa połyskiwała na trawie, mieniąc się w pierwszych promieniach wschodzącego słońca, które malowały niebo w ciepłe odcienie złota i różu. Rześkie, czyste powietrze niosło zapach wilgotnej ziemi i kwitnących kwiatów, zapowiadając nowy dzień.

Eira obudziła się jeszcze przed świtem, niespokojna, ale i podekscytowana nadchodzącymi wydarzeniami. Noc przyniosła jej sny o dalekich miastach i nieznanych przygodach, które czekały gdzieś na horyzoncie. Zsunęła nogi z łóżka i podeszła do okna, obserwując, jak świat powoli budzi się do życia. Gdzieś w oddali rozległy się pierwsze trele ptaków, a lekki wiatr poruszał listowiem drzew. Wzięła głęboki wdech, starając się uspokoić myśli i skupić na nadchodzącym dniu.

Ubierając się w wygodne spodnie i tunikę, przygotowała się na poranny trening. Zaplatając włosy w ciasny warkocz, spojrzała raz jeszcze na rozpościerający się za oknem widok i poczuła, że dziś wszystko zdaje się współgrać z jej nastrojem, od odgłosów budzącego się lasu po rześkie powietrze. Na dziedzińcu, w jasnym świetle poranka, czekał już na nią Hirgon. Jego sylwetka rysowała się wyraźnie na tle nieba, a postawa zdradzała przeszkolenie, które nigdy go nie opuściło. Był teraz szanowanym kowalem, lecz w jego ruchach wciąż tkwiła wojskowa dyscyplina, ślad przeszłości, kiedy służył w armii Helder, nim spotkał Elizę.

Hirgon, pełen młodzieńczej ambicji, szukał wówczas swojego miejsca w świecie. Służba nauczyła go hartu ducha i dyscypliny, ale to spotkanie z Elizą pokazało mu, czym jest prawdziwe szczęście. Razem wybrali życie w spokojnej Selirii, z dala od zgiełku stolicy, aby założyć rodzinę wśród zieleni i pól. Eira często zastanawiała się, czy ojciec czasem nie tęskni za dawnym życiem, za emocjami, jakie mogły towarzyszyć wojskowej służbie. Hirgon jednak nigdy o tym nie mówił. Nie wracał do przeszłości, skupiając się raczej na teraźniejszości i przekazywaniu córce wiedzy i umiejętności, które mogły przydać się w każdej sytuacji.

Na tyłach domu znajdowała się niewielka, lecz starannie utrzymana arena treningowa. Miejsce to przesiąknięte było wspomnieniami wielu godzin ćwiczeń, potu i niesłabnącej determinacji Eiry. Od najmłodszych lat trenowała tu pod czujnym okiem Hirgona, który choć sceptyczny wobec jej fascynacji magią, pragnął zapewnić córce bezpieczeństwo, ucząc ją sztuki walki.

Los obdarzył Hirgona i Elizę tylko jednym dzieckiem, lecz gdy na świat przyszła córka, szybko zrozumiał, że może przekazać jej swoje umiejętności, tak jak przekazałby je synowi. Z zadowoleniem dostrzegł, że już jako mała dziewczynka Eira pochłania książki o bitwach i strategiach wojennych z entuzjazmem, który budził w nim dumę. Mając siedem lat, rozpoczęła naukę pod okiem ojca. Najpierw w formie zabawy, z czasem zyskując coraz większe umiejętności.

Na arenie Hirgon zaczynał od podstaw: prawidłowy chwyt, stabilna postawa, ocena odległości. Każdego ranka, wraz z pierwszymi promieniami słońca, ojciec i córka spotykali się na treningu. Z biegiem lat Eira posiadła nieprzeciętne umiejętności w rzucaniu nożami, osiągając precyzję, która wprawiała w osłupienie nawet dorosłych. Noże i sztylety stały się jej ulubioną bronią, a trening poszerzył się o naukę walki wręcz, której Hirgon nadawał szczególną wagę, wiedząc, że może ona zadecydować o losie w niebezpiecznej sytuacji.

Sztylety były jej przedłużeniem dłoni. Ojciec nauczył ją nie tylko podstawowych cięć i pchnięć, ale także bardziej skomplikowanych sekwencji, wymagających nie tylko siły, lecz także szybkości i precyzji. Z czasem zyskała zdolność przewidywania ruchów przeciwnika, planowania na kilka kroków naprzód, a jej refleks i intuicja rosły, budząc uznanie nawet w oczach surowego Hirgona.

Chłodny, poranny wiatr smagał jej twarz, gdy stała na niewielkiej polanie za domem. Dzisiaj była wyjątkowo skupiona. Każda lekcja mogła się okazać kluczowa w nadchodzącej podróży. Obok, w milczeniu, stał Hirgon, obserwując ją z mieszanką dumy i troski. Jego dłonie, naznaczone pracą i latami doświadczeń, spoczywały na rękojeści miecza u pasa. Nawyk, którego nie porzucił mimo odejścia od wojskowego życia.

Córka Dawnego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz